Houston Rockets coraz bliżej finału NBA!

  • Data publikacji: 25.05.2018, 06:09

Houston Rockets pokonali na własnym parkiecie Golden State Warriors 98-94 i pozostaje im wygrać tylko raz, by wejść do wielkiego finału NBA. Bohaterami spotkania zostali Eric Gordon i Chris Paul. 

 

W parze Houston Rockets - Golden State Warriors wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Gdy po pierwszych trzech meczach stan rywalizacji wynosił 2-1 dla GSW oraz czekał ich jeszcze mecz na Oracle Arena, mało kto spodziewał się takiego obrotu spraw. Houston Rockets są już o krok od zwycięstwa w swojej konferencji, a na to fani czekają już od 23 lat. Wszystko za sprawą heroicznej postawy całej drużyny w meczu numer 5, w którym to Rakiety zwyciężyły swoich przeciwników w dramatycznych okolicznościach.

 

Już pierwsza kwarta zapowiadała zaciętą walkę po obu stronach parkietu. Agresywna obrona obu ekip przyczyniła się do niskiej skuteczności rzutowej, zarówno Houston jak i Golden State. W drużynie Wojowników najjaśniejszą gwiazdą świecił Kevin Durant, który zdobył aż 11 punktów z 17 oczek swojej drużyny w pierwszej części spotkania. 

 

W drugiej kwarcie Rakiety kontynuowały swój plan, a zespół Mike'a D'Antoniego przypomniał dobrze naoliwioną maszynę. Z wysokiego C tym razem zaczął Stephen Curry, niewidoczny w pierwszych 12 minutach. Mimo to Houston Rockets wciąż mozolnie budowało swoją przewagę, miejscami wynoszącą nawet 10 punktów. Jednak kwartę gra się przez 12 minut, o czym zapomniała drużyna z Teksasu, tracąc swoją przewagę w ostatnich sekundach pierwszej połowy. Gracze schodzili do szatni przy wyniku 45-45.

 

Druga połowa przyniosła kibicom najwięcej emocji. Niemalże do końca spotkania wynik wahał się pomiędzy obiema drużynami. Przez ciężkie 24 minuty Houston poprowadził Chris Paul, który był liderem drużyny nie tylko na boisku, ale i poza nim. Dość powiedzieć, że to właśnie on, a nie trener, udzielał wskazówek graczom na 3 minuty przed końcem spotkania. Na wyróżnienie zasługuje zdecydowanie Eric Gordon, który przez całe spotkanie był konsekwentny i nie zaliczał gorszych momentów, rzucając przy tym 23 punkty (najwięcej w drużynie). Nie można tego powiedzieć o Jamesie Hardenie, który zniknął z Toyota Center, a pojawiał się jedynie, gdy miał do wykonania rzuty osobiste. Wielkim opanowaniem popisał się za to Trevor Ariza, który oddawał ostatnie rzuty w meczu, dzięki którym Rakiety zapewniły sobie trzecie zwycięstwo w tej rywalizacji.

 

Po stronie Wojowników zawiodła koncentracja w końcówce. Wielka trójka - Durant, Curry, Thompson zagrała na swoim poziomie, jednak zabrakło wśród ostatniej dwójki regularności. W trakcie gdy KD przez cały mecz starał się pomagać drużynie, zarówno Steph jak i Klay włączyli się do gry dopiero w późniejszych fazach spotkania. Całe trio zawiodło na finiszu meczu, nie zdobywając ani jednego punktu przez ostatnie 3 minuty. 

 

Przed obiema drużynami jeszcze co najmniej jeden mecz na Oracle Arena. Wojownicy z pewnością nie zamierzają łatwo oddać miejsca w finale NBA i chcą kontynuować już 3 letnią passę zwycięstw w swojej konferencji. Houston Rockets na pewno czują większą motywację, bowiem ostatni raz Rakiety mogły się poszczycić tytułem mistrza zachodu w 1995 roku.

 

Kolejny mecz tej pary odbędzie się 27 maja, w nocy z soboty na niedzielę o godz. 3 polskiego czasu.

 

Houston Rockets - Golden State Warriors 98:94 (23:17; 22:28; 26:27; 27:22)

 

Stan rywalizacji: 3-2