Znamy finalistów mistrzostw świata w snookerze!

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 06.05.2018, 00:48

Jonhn Higgins i Mark Williams zagrają w wielkim finale mistrzostw świata w snookerze. Dzisiejsze sesje przyniosły wielkie emocje, ale wielkiej gry było zdecydowanie mniej.

 

Barry Hawkins - Mark Williams 15:17

128(128)-0, 46-81, 9-80, 44-68(68), 92(53)-2, 133(133)-0, 0-103, 73(73)-50(50)

44-78(55), 77-33, 42-67, 39-67, 105(60)-4, 47-68, 36-66, 55-63

 

Poranną sesję świetnym podejściem otworzył Hawkins, notując drugiego w tym półfinale brejka stupunktowego. Kolejne trzy frejmy nie były już tak interesujące, ale z całą pewnością ucieszyły kibiców snookera w Walii. Mark Williams we wszystkich trzech uzbierał więcej punktów niż rywal i na przerwę po minisesji zawodnicy schodzili przy remisie 10:10. Po powrocie do stołu lepiej znów prezentował się Anglik. W 21. frejmie w kilku podejściach uzbierał 92 punkty, a w następnym popisał się wybornym brejkiem o wartości 133 punktów - do tego momentu najwyższym w tym półfinale i najwyższym Hawkinsa w tegorocznych mistrzostwach świata. Walijczyk nie zamierzał odpuszczać, w przedostatnim frejmie sesji przekroczył nieznacznie 100 punktów w jednym podejściu do stołu i znów zbliżył się do rywala na dystans jednej partii. W ostatnim rozdaniu na wysokiego brejka miał szanse Williams, ale pomylił się przy stosunkowo łatwej czarnej, co bezpardonowo wykorzystał Hawkins. Zamiast remisu przed ostatnią sesją mieliśmy 13:11 dla Anglika.

 

Wieczorna, decydująca sesja rozpoczęła się od niewysokiej wygranej Marka Williamsa okraszonej jednym genialnym wbiciem, zresztą popatrzcie sami ciut niżej... W kolejnym frejmie Walijczyk miał niezły początek i wydawało się, że doprowadzi do remisu, ale po pudle w dość trudnym wbiciu do stołu podszedł Hawkins. Jemu też przy jedneym z zagrań zabrakło szczęścia i na stole w kolejnych podejściach rozegrała się "przepychanka" o trzy czerwone i komplet kolorowych. Ostatecznie partię na swoim końcie zapisal Anglik. Do następnej panowie podchodzili dwa razy, za pierwszym zrobił się taki układ, że zgodnie uznali, że trzeba go powtórzyć (tak zwany re-rack). Powtórkę do swoich zdobyczy punktowych dopisał Williams, choć wszyscy w Crucible o tej rozgrywce chcieliby zapomnieć. Williams robił wszystko, by na przerwę przed ostatnią minisesją zejść przy remisie, nawet zasłaniał sobie ręką oko i ostatecznie swego dopiął. Było 14:14. 

 

Anglik wrócił na prowadzenie po pierwszej partii po powrocie do stołu, czyszcząc stół na dwa podejścia z małą przerwą na kilka punktów Williamsa. Frejm numer 30., był pełen kuriozalnych pomyłek obu graczy, po kilkudziesięciu minutach skończył się wygraną Walijczyka. Kolejny frejm także byl tasiemcowo długi i rozstrzygnął się dopiero na kolorowych bilach. Wygrał go ostatecznie Williams, w decydującym momencie meczu wychodząc po raz pierwszy na prowadzenie. Hawkins znalazł się pod ścianą, musiał wygrać dwie ostatnie partie. Zaczął dobrze, 32, frejma otworzył 29 punktami, ale potem na trudnej różowej się pomylił. Wydawało się, że Williams nie wypuści z rąk takiej okazji, ale i jego pogrążyła bila za sześć punktów. Za głowę złapał się nie tylko Walijczyk, ale i cała jego rodzina, obecna w Crucible. Hawkins po kilku dobrych wbiciach sam sobie ustawił snookera, na którym stracil 4 punkty, potem do blędów zmusilł go rywal (stracił 14 punktów). Po kolejnych prostych błędach obu graczy śmiali się już wszyscy, łącznie z sędzią, a gracze poklepywali się przyjacielsko po plecach. Po blisko godzinie gry w tej partii czarną wbił Williams awansując do wielkiego finalu mistrzostw świata. Kibice zgotowali obu zawodnikom owację na stojąco, choć były to raczej brawa za emocje, bo przecież nie za poziom gry. 

 

 

Kyren Wilson - John Higgins 13:17

96(96)-40, 1-67, 0-136(136), 74(53)-1, 5-105, 0-98

 

Ostatnią sesję półfinałowego starcia Kyrena Wilsona z Johnem Higginsem otworzył 96-punktowym brejkiem Anglik. Higgins oddał miejsce przy stole po zdobyciu 40 punktów, potem już do niego nie mial szans powrócić. Kolejne dwie partie zapisano na koncie "Czarodzieja z Wishaw" - najpierw ograł rywala w taktycznej rozgrywce, a potem zantował pierwsze stupunktowe podejście w tym półfinale. Była to jednocześnie 725 "setka" w karierze Higginsa, którego w tym momencie od finału dzieliły dwie wygrane. Jednak ostatnią partię przed przerwą na swoim koncie zapisał Wilson po niezłym kończącym podejściu. 

 

W 29. frejmie czujący zbliżające się zwycięstwo, grający na coraz większym luzie Higgins wbił równo 100 punktów. Następna partia okazała się ostatnią w tym meczu. Walijczyk zdobył 98 punktów, wygrał cały mecz 17:13 i po raz siódmy zagra w finale mistrzostw świata. Czy zdobędzie piąty tytuł zrównując się w tabeli wszechczasów z Ronnie O'Sullivanem? Dowiemy się już za dwa dni. 

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.