Chińczycy i Japończycy w finale Thomas Cup

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 25.05.2018, 18:46

To jest piękny dzień dla japońskiego badmintona. Rano do finału drużynowych mistrzostw świata awansowała żeńska drużyna (piszemy o tym TUTAJ), a wieczorem dołączyli do swoich koleżanek Japończycy. O złoto Thomas Cup zagrają z Chinami. 

 

W pierwszej grze półfinału między Chinami a Indonezją zobaczyliśmy Chen Longa i Anthony Gintinga. Mistrz olimpijski z Rio nie zawiódł oczekiwań swoich kibiców i w świetnym stylu, w dwóch setach pokonał Indonezyjczyka. W kolejnej grze w pierwszym secie byliśmy świadkami niespodzianki - Cheng Liu i Nan Zhang pokonali brylujących w ostatnich miesiącach na światowych kortach Marcusa Gideona i Kevina Sukamuljo. Indonezyjczycy jednak zdołali podnieść się i w kolejnych dwóch setach pokazali to, co zaprowadziło ich na szczyty badmintonowej hierarchii - bajeczną grę w obronie i potężne ataki z drugiej linii. W efekcie w meczu mieliśmy remis. Kolejne dwa mecze także miały zacięty przebieg i do wyłonienia zwycięzców potrzebne były po trzy sety. Najpierw Yuqi Shi pokonał Jonatana Christie, a punkt dający awans do wielkiego finału zapewnił Chińczykom debel Junhui Li/Yuchen Liu, wygrywając z Mohammadem Ashanem i Hendrą Settiawanem, choć w tym starciu wyżej stały notowania Idonezyjczyków. W ten sposób ustawiony na trzecim singlu legendarny Lin dan nie musiał wychodzić po raz kolejny na kort.

 

Chiny - Indonezja 3:1

Szczegółowe wyniki meczu TUTAJ

 

Jeszcze więcej emocji mieliśmy w starciu broniących tytułu mistrzowskiego Duńczyków i Japończyków. Dla Europejczyków mecz zaczął się fatalnie. Mistrz świata Viktor Axelsen nie miał dziś dobrego dnia, a z drugiej strony stanął równie nieprawdopodobnie uzdolniony Kento Momota. Japończyk jest głodny sukcesów, wpadka z hazardem wyrzuciła go na rok z badmintonowej elity, ale powrót zalicza spektakularny. Niedawno wygrał prestiżowe mistrzostwa Azji, a w Bangkoku nie zaznał goryczy porażki. Axelsena przegonił z kortu w czterdzieści minut, a mina Duńczyka najlepiej świadczyła o jego bezradności. Na szczęście dla europejskich faworytów straty odrobił eksperymentalnie ustawiony debel Mathias Boe/Mads Conrad-Petersen. Ryzykowna decyzja duńskiego sztabu przyniosła efekt w postacie dwusetowej wygranej z Takeshi Kamura i Keigo Sonoda. W kolejnej grze Kenta Nishimoto nie dał większych szans Hansowi-Kristianowi Vittinghusowi, co jednak trudno uznać za niespodziankę, bo Japończyk jest obecnie wyżej notowany. Po pierwszym secie drugiego debla wydawało się, że mecz może zakończyć się po czterech grach, bo Takuto Inoue i Yuki Kaneko grając niemal perfekcyjnie wygrali z Kimem Astrupem i Andersem Rasmussenem. Trzeci debel w duńskiej hierarchii jednak zdołał odwrócić losy meczu, najpierw wygrywając do 16, a w decydującej partii do 15. Kwestia awansu do finału znalazła się więc w rękach i głowach Kenty Tsuneyamy i Jana Joergensena. Lepiej ciężar odpowiedzialności zniósł Japończyk, który wygrywając w dwóch setach wprowadził swoją drużynę do wielkiego finału, zaplanowanego na niedzielę. 

 

Dania - Japonia 2:3

Szczegółowe wyniki meczu TUTAJ

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.