Boks: Porter minimalnie lepszy od Ugasa, kolejny nokaut Ajagby - relacja z Carson

  • Dodał: Jakub Zegarowski
  • Data publikacji: 10.03.2019, 04:54

Shawn Porter (30-2-1, 17 KO) pokonał przez niejednomyślną decyzję sędziów punktowych Yordenisa Ugasa (23-4, 11 KO) i obronił pas WBC w wadze półśredniej. Obaj panowie dostarczyli kibicom frapujące widowisko, nie obfitujące jednak w dużą ilość celnych ciosów.

Porter walczył zaskakująco spokojnie. Starał się wyczekać Ugasa i pojedynczymi prostymi przechylać poszczególne rundy na swoją korzyść. Trzeba przyznać, że robił to umiejętnie, ponieważ większość ciosów na jego głowę była chybiona. Kubańczyk znakomicie bił jednak na tułów, na co Porter nie miał żadnego sposobu. Amerykanin może nie był aktywny, lecz bardzo dobrze pracował lewym prostym, raz za razem stopując wysokiego przeciwnika. Obserwowaliśmy momenty, kiedy panujący czempion decydował się na swoje szalone szarże. Nie przynosiły one jednak oczekiwanego skutku, bowiem Ugas znakomicie balansował ciałem, samemu potrafiąc celnie skontrować.

Obraz walki nie zmieniał się. Obaj boksowali nadzwyczaj spokojnie, starając się zaszachować swojego przeciwnika. Kubańczyk coraz częściej chciał uderzać w twarz Portera, jednak często sam obrywał ciosami prostymi Amerykanina. W dalszym ciągu to Amerykanin wyprowadzał większą liczbę uderzeń, lecz liczba celność zdawała się już być domeną pretendenta. Dodatkowo, ciosy Ugasa wydawały się być ciut bardziej widoczne i kreatywne.

Po dziesięciu niezwykle równych rundach, pretendent osiągnął minimalną przewagę w dwóch ostatnich. Trafiał częściej i mocniej. Wydawało się nawet przez chwilę, iż w jedenastym starciu naruszył przeciwnika. Zmęczony Porter dotrwał jednak do końcowego gongu i musiał nerwowo czekać na werdykt. Ten był dla niego pozytywny. Sędziowie przyznali mu wygraną w stosunku 115:113, 116:112 i 111:117.

 

Podczas tej samej gali, najcenniejsze zwycięstwo w swojej krótkiej karierze odniósł piekielnie mocno bijący "ciężki" Efe Ajagba (9-0, 8 KO). Nigeryjczyk zmusił do kapitulacji Amira Mansoura (23-4-1, 16 KO) już po zakończeniu trzeciej odsłony. 

W pierwszej rundzie Amerykanin był dwukrotnie liczony. Wydaje się, że oba nokdauny miały miejsce po ciosach prostych, co tylko pokazuje, jak potężnym uderzeniem dysponuje Ajagba. Mansour chwiał się niemal po każdym celnym uderzeniu przeciwnika, lecz dzięki doświadczeniu i balansowi ciała nie dawał się znokautować. W drugiej odsłonie zebrał jednak kilka mocnych uderzeń i schodził do narożnika na miękkich nogach. Team Amerykanina, raczej słusznie, uznał, iż kontynuowanie walki mija się z celem i poddał swojego podopiecznego.