PHL: bezradny GKS, Cracovia z drugim zwycięstwem na koncie

  • Data publikacji: 14.03.2019, 22:45

Comarch Cracovia mknie jak burza i pozostaje niepokonana w fazie play-off. Pasy po raz drugi w półfinale pokonały Tauron KH GKS Katowice. Bramki dla gospodarzy zdobyli Švec, Kalinowski i Brynkus.

 

Drugi mecz półfinału PHL miał odbyć się na krakowskiej hali. W pierwszym spotkaniu Cracovia wygrała z GKSem 3:2 i dzięki temu pozostawała niepokonana w fazie play-off. Ciężko było się spodziewać, aby dzisiaj to się zmieniło, bowiem Comarch to kompletnie inna, o wiele mocniejsza, drużyna niż w rundzie zasadniczej. Katowiczanie z kolei przeżywają spadek formy, ponadto mają w nogach o trzy spotkania więcej niż rywale, z powodu siedmiomeczowego boju z Unią Oświęcim. 

 

Pierwsze minuty upływały pod dyktando Cracovii. Pasy kontrolowały sytuację i raz po raz kąsały rywali strzałami. Dosyć szybko gospodarze zdobyli pierwszego gola, bo już w 13. minucie, kiedy to Marek Tvrdoň od bandy wjechał między rywali i podał do niepilnowanego Emila Šveca, a ten wpakował krążek do siatki. W pierwszej tercji goście łapali niepotrzebne kary, ponadto zneutralizowany został Patryk Wronka, który nie mógł przebić się przez szczelną defensywę. Wynik do przerwy 1:0 dla gospodarzy.

 

Drugą tercję Cracovia rozpoczęła z przytupem. Kibice, którzy wracali na trybuny z gorącymi kiełbasami i kubkami herbaty nie zdążyli jeszcze usiąść, a już mogli świętować zdobycie drugiego gola. Autorem trafienia w 13. sekundzie drugiej tercji był Kamil Kalinowski, który wykorzystał niedokładne odbicie krążka przez Lindskouga. Kolejne akcje to w większości sytuacje dla czerwono-białych, którzy raz po raz próbowali swojego szczęścia w tercji rywala. GKS tworzył jedynie zagrożenie, gdy miał na lodowisku przewagę jednego gracza. Wtedy zaś świetnie między słupkami spisywał się Kopriva, który każdy strzał odbijał parkanami, lub po prostu wyłapywał. Naprawdę imponujący występ tego bramkarza, był bardzo pewnym punktem swojej drużyny w cięższych chwilach w trakcie meczu. Wynik po 40 minutach 2:0 dla Cracovii i pełna kontrola tego, co dzieje się na lodzie.

 

Większa część trzeciej tercji nie była już tak atrakcyjna. Cracovia starała się głównie zabezpieczać swoją bramkę, katowiczanie zaś jeśli już atakowali, to kompletnie bez pomysłu. GKS nie miał nawet dobrych planów na rozgrywanie przewag, a każdą próbę strzału bronił bezbłędny Kopriva. 35-latek skapitulował dopiero w 55. minucie, kiedy to po strzale Jesse'ego Rohtly krążek odbił się jeszcze od ręki jednego z obrońców i wpadł do siatki obok kompletnie zdezorientowanego bramkarza. Drużyna z Katowic zwietrzyła swoją szansę, ponieważ kilkanaście sekund po zdobyciu gola mogli trafić po raz drugi. Niestety dla nich, Grzegorz Pasiut uderzył tylko w słupek bramki. Ostatnie minuty meczu to de facto pierwszy okres, kiedy to GKS znacznie przeważał i był bardzo blisko zdobycia wyrównującego gola. Trener katowiczan zdecydował się na ściągnięcie z lodu bramkarza. Ta taktyka okazała się jednak kompletnym fiaskiem, ponieważ Cracovia po 20 sekundach przejęła krążek i do pustej bramki trafił Sebastian Brynkus. Trafienie to ustaliło wynik spotkania. Comarch Cracovia wygrywa tym samym 3:1, bo niezbyt atrakcyjnej, lecz skutecznej grze. Tauron KH GKS Katowice zdecydowanie musi przeorganizować swoją grę, jeśli ma zamiar jeszcze powalczyć o finał. 

 

Comarch Cracovia – Tauron KH GKS Katowice 3:1 (1:0, 1:0, 1:1) - stan rywalizacji 2:0 

 

1:0 - Emil Švec - Marek Tvrdoň (12:42),
2:0 - Kamil Kalinowski - Pawieł Czarnaok (20:13),
2:1 - Jesse Rohtla - Janne Laakkonen, Oleg Jaszyn (54:27),
3:1 - Sebastian Brynkus - Marek Tvrdoň (59:00, 5/6, do pustej bramki).