FEN 24: Arkadiusz Wrzosek zwyciężył w walce wieczoru

  • Data publikacji: 17.03.2019, 10:00

Na warszawskim Torwarze odbyła się 24. edycja gali sportów walki organizowana przez Fight Exclusive Night. W walce wieczoru Arkadiusz Wrzosek pokonał Patricka Schmida i po raz kolejny obronił mistrzowski pas. Ponadto w drugim najciekawszym pojedynku wczorajszego dnia Andrzej Grzebyk okazał się lepszy od Kamila Gniadka i stał się posiadaczem dwóch pasów organizacji FEN.

 

Na początku gali odbyły się trzy pojedynki z karty wstępnej. Robert Rajewski pokonał po wyrównanej walce Michała Gęsiarza, Mateusz Strzelczyk musiał uznać wyższość Marcina Krakowiaka, a Adrian Zieliński wygrał przez efektowny nokaut z Kamilem Łebkowskim. Największych emocji dostarczył nam właśnie ostatni z pojedynków z karty wstępnej. W kluczowym momencie starcia Zieliński mocno podkręcił tempo i celnym ciosem posłał rywala na deski, a ten po nokautującym uderzeniu leżał w bezruchu przez kilka minut. Nieoceniona okazała się pomoc sztabu medycznego, który ocucił Łebkowskiego. Zgromadzona w hali publiczność nagrodziła udaną interwencję medyków gromkimi brawami.

 

Główną kartę walk rozpoczął pojedynek dwóch raperów – Wujka Samo Zło oraz Araba. Trzeba przyznać, że freestyle Wujka Samo Zło w oktagonie okazał się mniej skuteczny niż ten, który zaprezentował na scenie w trakcie ceremonii ważenia i Arab pewnie pokonał rywala w drugiej rundzie. Maciej Gnatowski podszedł do pojedynku z wielkim dystansem i na pewno nie można mu odmówić serca do walki, bo wstawał po każdym gradzie ciosów od Araba. Walkę zakończyło rzucenie ręcznika przez sztab trenerski Wujka Samo Zło. Pomimo tego, że pojedynek wywołał bardzo pozytywne emocje wśród zgromadzonej na Torwarze publiczności, to jednak zawodowe walki przyniosły największe emocje.

 

W kolejnym starciu Anita Bekus podejmowała swoją idolkę Kamilę Porczyk, pojedynek zakończył się już po kilkunastu sekundach przez techniczny nokaut. Bekus agresywnie ruszyła na rywalkę, wyprowadziła celny cios i powaliła Kamilę, sędzia nie miał innego wyjścia niż zakończyć walkę, choć Porczyk była mocno niezadowolona z takiej decyzji.

 

Następny pojedynek Marcina Naruszczki z Bartoszem Leśko zakończył się remisem. Żaden z panów nie był zadowolony z takiego przebiegu walki, ponieważ starcie było eliminatorem do walki o tytuł w kategorii średniej.

 

Z każdą kolejną minutą emocje stawały się coraz większe, a walki coraz bardziej efektowne. Radosław Paczuski w trzeciej rundzie pewnie pokonał Darrena Ansteya. Reprezentant Uniq Fight Club mógł liczyć na ogromne wsparcie z trybun. Paczuski od początku pojedynku systematycznie rozbijał rywala, a ten stawiał bardzo ciężki opór i przyjmował na siebie kolejne ciosy. W pewnym momencie próg wytrzymałości Ansteya został przekroczony i sędzia zakończył starcie, Darren po ciosach Polaka wielokrotnie padał na deski. Warto wspomnieć, że była to druga wygrana walka Radosława Paczuskiego w ciągu miesiąca.

 

W kolejnej walce Szymon Bajor nie dał żadnych szans Grzegorzowi Cieplińskiemu. Starcie w wadze ciężkiej nie przyniosło wielu emocji i zakończyło się zwycięstwem zawodnika z Podkarpacia.

 

Przedostatnie starcie z głównej karty walk było tzw. wisienką na torcie. Andrzej Grzebyk po przepięknej walce z Kamilem Gniadkiem został posiadaczem dwóch pasów organizacji Fight Exclusive Night. Starcie było pełne zwrotów akcji i każdy z zawodników miał swoją szansę na pokonanie rywala. W ogólnym rozrachunku lepszy okazał się Grzebyk, w trzeciej rundzie wyprowadził mocny cios na wątrobę zmęczonego Gniadka, a ten padł na deski i sędzia zakończył pojedynek. Warto jednak wspomnieć, że w drugiej rundzie Gniadek dokonał czegoś niesamowitego, Grzebyk założył rywalowi balachę, wydawało się, że to będzie już koniec pojedynku, jednak Kamil nie dał za wygraną i po kilkudziesięciu sekundach wyrwał się przeciwnikowi.

 

W walce wieczoru Arkadiusz Wrzosek pokonał przed czasem Patricka Schmida i po raz kolejny obronił mistrzowski pas organizacji FEN. Jak przyznał sam Wrzosek to była jego najcięższa walka w karierze. Od początku pojedynku starcie było bardzo wyrównane, jednak Arek systematycznie rozbijał rywala low kickami, co przyniosło rezultat dopiero w piątej rundzie. Schmid nie był w stanie kontynuować pojedynku przez bardzo mocno obitą nogę.