PHL: GKS Katowice pozostaje w grze

  • Data publikacji: 20.03.2019, 22:24

Tauron KH GKS Katowice wygrywa swój pierwszy mecz w półfinale play-off i pozostaje w grze o finał mistrzostw Polski. Wicemistrzowie kraju wygrali 3:2 w Krakowie po bardzo ciężkim meczu.

 

Obie drużyny od samego początku narzuciły bardzo wysokie tempo. W 3. minucie Cracovia oddała dwa dobre strzały, najpierw z dystansu, później bramkę objeżdżał jeszcze Damian Kapica, jednak ostatecznie nie zdobył gola. Kilkadziesiąt sekund później odegrać chcieli się gracze GKSu, ale strzał Grzegorza Pasiuta z bliskiej odległości obronił Kopriva. Minutę później Adam Domagała otrzymał krążek tuż przed bramką rywala, jednak źle uderzył gumę, przez co nie był nawet blisko pokonania bramkarza. Ponownie odegrać starali się goście, tym razem Kopriva wyłapał strzał Patryka Wronki. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, bowiem i jedni i drudzy od razu po przejęciu krążka podążali na bramkę rywala. Goście dopięli swego w 17. minucie, kiedy to do siatki trafił Martin Cakajik, a świetnym podaniem zza pleców popisał się Urbanowicz. Kilka sekund przed tym, doszło jednak do małej kontrowersji, bowiem gracze GKSu wykorzystali zmianę "piątki" przez gospodarzy i wzięli w kleszcze jedynego zawodnika Cracovii, dzięki temu przejęli krążek i chwilę później wyszli na prowadzenie. Adam Domagała próbował jeszcze wyrównać wynik, jednak jego dwa strzały były minimalnie niecelne.

 

Druga tercja rozpoczęła się od akcji sam na sam w wykonaniu Emila Sveca, zawodnik Pasów jednak nie wykorzystywał swojej okazji. Nie wykorzystane sytuacje lubią się jednak mścić. W 23. minucie bramkę dla gości zdobył Bartosz Fraszko, który nie miał trudnego zadania, bo otrzymał krążek w chwili, gdy na posterunku nie było bramkarza. Sędziowie początkowo anulowali trafienie, ponieważ dostrzegli chwilę przed uderzeniem faul na Koprivie, jednak po obejrzeniu powtórki zmienili zdanie. Po stracie drugiego gola nerwy puściły graczom Cracovii. Dochodziło do wielu spięć. W ruch poszły nawet pięści, kiedy to wywiązała się duża bójka pomiędzy Csamango, Vachovcem i Rompkowskim a Urbanowiczem, Cakajikiem i Yashinem.

 

?s=21

 

W nagrodę arbitrzy odesłali wszystkich na ławkę kar, trzeba jednak dodać, że sędziowie dzisiaj nie dawali taryfy ulgowej i pozwalali na wiele. To wykorzystywali hokeiści, dzięki czemu oglądaliśmy bardzo stykowe spotkanie i z wieloma starciami na bandach. W 34. minucie GKS powiększył ponownie prowadzenie, kiedy to w zamieszaniu pod bramką odnalazł się Maciej Urbanowicz. Cracovia rzuciła się momentalnie do odrabiania strat. W 39. minucie pierwszego gola dla Pasów zdobył Bartłomiej Bychawski, który zaskoczył bramkarza strzałem z okolic niebieskiej linii. Było to jednak bardziej wrzucenie krążka, niż czysty strzał, tym większe więc zaskoczenie, że dobrze dysponowany do tego momentu Lingskoud przepuścił takie uderzenie. Wynik po dwóch tercjach 3:1 dla ekipy z Katowic.

 

W ostatniej części spotkania gospodarze rzucili się do ataku, jednak ich strzały nie były już tak kąśliwe jak w pierwszej tercji. Można pokusić się o stwierdzenie, że Pasy poświęciły wszystkie swoje siły na pierwsze 20 minut, bo później grały już z mniejszą intensywnością. Niemniej jednak w 48. minucie gospodarze zdobyli bramkę wyrównującą, kiedy to do siatki trafił Paweł Zygmunt. Brawa należą się również Filipowi Drzewieckiemu, który razem z Zygmuntem wyprowadził świetny kontratak w sytuacji 4vs4. Hokeiści z Krakowa starali się jeszcze o wyrównujące trafienie, jednak GKS w ostatnich minutach okopał się wokół własnej bramki i nie przepuszczał żadnego strzału. Dzięki temu zobaczymy piąty mecz w Katowicach, a GKS utrzymuje się jeszcze chwilowo przy życiu. W najbliższych dniach okaże się na jak długo.

 

Piąte spotkanie odbędzie się w Katowicach w sobotę o godzinie 15:15. 

 

Comarch Cracovia - Tauron KH GKS Katowice 2:3 (0:1; 1:2; 1:0) - stan rywalizacji 3:1