ZAKSA Kędzierzyn-Koźle lepsza w hitowym starciu z PGE Skrą Bełchatów

  • Dodał: K K
  • Data publikacji: 24.03.2019, 17:29

Na zakończenie fazy zasadniczej PlusLigi mieliśmy prawdziwy hit - starcie aktualnego wicemistrza i mistrza Polski. Spotkanie nie miało żadnego wpływu na końcowy układ tabeli, w związku z czym część jego przebiegu można określić mianem gry towarzyskiej.

 

Dwa pierwsze sety pełne były twardej gry z obu stron. Drużyny wybiegły na boisko w swoich aktualnie najlepszych składach (szczególnie dotyczy to Skry, w której kontuzję nadal leczy Artur Szalpuk), a więc nie było mowy o jakiejkolwiek taryfie ulgowej czy tzw. "odpuszczeniu" meczu. W spotkanie lepiej weszła drużyna ZAKSY, a od początku z dobrej strony pokazywał się Łukasz Kaczmarek. Mistrzowie Polski gonili wynik przez większość pierwszej odsłony, doprowadzając w końcu do remisu 22:22; ostatecznie jednak polegli do 23 punktów.

 

Znacznie ciekawszą końcówkę mogliśmy oglądać w drugim secie, choć na początku niewiele zapowiadało taki stan rzeczy. Tym razem to Skra grała lepiej, m.in. blokując Brandona Koppersa, który pojawił się na boisku w miejsce Aleksandra Śliwki. Słabszy moment gry miał Milan Katić, przez co kędzierzynianie zbliżyli się na jeden punkt, lecz goście znów uruchomili swój blok, odbudowując tym samym przewagę (20:16). Trener Gardini poprosił o czas i trzeba przyznać, że była to dobra decyzja, bo jego zawodnicy wzięli się do roboty, zdobywając 4 punkty (przy jednym zdobytym przez rywali). Bełchatowianie mieli piłkę setową przy stanie 24:22 i wtedy zaczęło się prawdziwe granie. Obie drużyny zdobywały punkty na zmianę, przesuwając tym samym szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie dwie zagrywki rozstrzygnęły wynik - najpierw błąd serwisu popełnił Karol Kłos, a później Koppers zagrał asa.

 

W trzecim secie Andrea Gardini postanowił jeszcze bardziej przemeblować swój skład. Tym razem do gry desygnowani zostali Przemysław Stępień, Tomasz Kalembka, a na pozycji libero pojawił się Kamil Szymura. Tym razem żadnych wątpliwości nie było i Skra, po początkowym prowadzeniu, utrzymała je do końca. W szeregach drużyny mistrza Polski także mieliśmy zmianę - Piotr Orczyk zmienił na placu gry Milana Katicia. Było to bardzo dobre wejście, polski przyjmujący popisał się kolejno blokiem i asem, dzięki czemu jego drużyna odskoczyła na 4 punkty. Bełchatowianie popełnili też mniej błędów niż poprzednio, co znacznie pomogło im kontrolować przebieg tej partii. W efekcie wygrali ją do 19.

 

Kolejny set, kolejne zmiany - tym razem w ekipie gości; na atak został przesunięty Milad Ebadipour. Początek czwartego seta mógł przywodzić na myśl to, co działo się 30 minut wcześniej. Jednak od stanu 14:14 wicemistrzowie Polski grali bardziej skoncentrowani i nie pozwolili rywalom na zbyt wiele punktów przewagi, wciąż zachowując z nimi kontakt 1-2-punktowy. Znów zapowiadał się emocjonujący finisz i znów rozstrzygnął się on na korzyść ZAKSY Kędzierzyn - Koźle.

 

PGE Skra Bełchatów zagra najbliższy mecz w środę, gdzie bić się będzie z Jastrzębskim Węglem o półfinał rozgrywek. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wcześniej zagwarantowała sobie miejsce w najlepszej czwórce ligi.

 

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:23, 38:36, 19:25, 25:25)

MVP: Sam Deroo

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Toniutti, Kaczmarek, Wiśniewski, Bieniek, Deroo, Śliwka, Zatorski (libero) oraz Szymura K. (libero), Koppers, Stępień, Kalembka

PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Wlazły, Kłos, Kochanowski, Katić, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero), Orczyk, Droszyński, Fiel