LM CEV: Bełchatów przegrywa pierwszy mecz z Lube

  • Data publikacji: 03.04.2019, 19:30

Półfinał Ligi Mistrzów. Dla Skry Bełchatów ogromna szansa, ale i bardzo trudne wyzwanie. Po przeciwnej stronie siatki w ½ finału stanęło Lube. Włoski klub świetnie radzi sobie w zmaganiach tegorocznej edycji LM. W pierwszym meczu nie dali szans PGE, z którymi wygrali 3:0. 

 

Skra przeszła długą drogę, by stanąć na parkiecie półfinałowego meczu z Civitanovą. Czekało na nich zadanie, którego wykonanie byłoby nielada sukcesem. Choć czeka ich jeszcze drugi mecz we Włoszech - Lube jest bardzo mocne. Rywale od początku postawili na mocny serwis i ataki, które na początku było nie do zablokowania. Rozpoczęli od prowadzenia 4:0, które przekształciło się w jeszcze większą przewagę – 7:1. Przy stanie 2:10 Roberto Piazza poprosił o przerwę, bo jego siatkarze w tym momencie kompletnie nie potrafili poradzić sobie z napierającym klubem z Włoch. Lube nie tylko dobrze serwowało i atakowało, ale i świetnie grali blokiem, co sprawiało jeszcze więcej problemów zawodnikom Skry. Ten set był już stracony, takiej przewagi, przy takim stylu własnej gry i gry przeciwników nie dało się już nadrobić. Bełchatowianie przegrali 14:25.

 

W drugiej partii również od szybkiego wyjścia na prowadzenie rozpoczęli Włosi. Pod koniec seta mieli już dziewięć oczek więcej, dobijając do wyniku 20:11. Po raz kolejny PGE nie miała szans na wygranie, choć gryźli parkiet o każdy punkt i o to, żeby odrobić stratę mimo bardzo trudnej sytuacji. Zbliżyli się na dwa punkty (20:22), ale nie wystarczyło to na rywali. I tym razem Lube było lepsze (25:20), piłkę setową wygrywając po błędzie Mariusza Wlazłego, który wyrzucił piłkę w aut. 

 

Ostatnią odsłonę spotkania oba kluby zaczęły od równej gry ząb za ząb (4:4). W końcu, po raz pierwszy w meczu, to Bełchatów wyszedł na prowadzenie 8:6 za sprawą najpierw Wlazłego, który znakomicie zaatakował, po czym Ebadipour złapał Civitanovą potężnym asem serwisowym! Włoski klub popełniał błędy, które kosztowały ich cenne punkty. Już nie dwa, a trzy oczka więcej miała Skra (11:8) dzięki błędom Rezende i Juantoreny. Jednak po przerwie, którą wziął szkoleniowiec Cucine, jego zawodnicy wzięli się w garść i odrobili całą stratę. Dalej gra toczyła się tak jak na początku seta - punkt za punkt. Na niekorzyść PGE, Leal wykorzystał kontrę na 21:20. Był to kluczowy moment partii, bo to już jej końcówka, który mógł zaważyć na być albo nie być polskiego klubu w tym meczu. Piazza poprosił o czas, wybijając z uderzenia Leala, który został zablokowany. To nie uchroniło siatkarzy z Bełchatowa przed potęgą Lube. Pierwszą meczową mieli przy stanie 24:22. Skra pierwszą obroniła (24:23), ale drugiej już im się nie udało.

 

Cucine Lube Civitanova - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:14 25:20 25:23)