China Open: Neil Robertson zagra o tytuł z Jackiem Lisowskim

  • Dodał: Łukasz Nocuń
  • Data publikacji: 06.04.2019, 18:06

Neil Robertson i Jack Lisowski wygrali swoje półfinałowe spotkania. W finale zmierzą się o 225 tysięcy funtów oraz o lepsze rozstawienie w głównej drabince nadchodzących mistrzostw świata.

 

Zapowiadające się na wielki hit spotkanie Neila Robertsona z Lucą Brecelem nie rozczarowało. Belg od początku prezentował się lepiej od przeciwnika zwłaszcza na odstawnych. Solidna gra taktyczna przełożyła się na błędy Robertsona, co pozwoliło Brecelowi na objęcie prowadzenie 3:1. Kolejne cztery frejmy to popis gry ofensywnej. Obaj zawodnicy błysnęli wysokimi zdobyczami punktowymi. W 5. frejmie Robertson zdobył 135-punktowego brejka. Australijczyk nie musiał długo czekać na odpowiedź. Brecel w kolejnej odsłonie wbił 116 punktów i powrócił na dwufrejmowe prowadzenie. Kilkadziesiąt minut później był już remis. Zwycięzca dwóch turniejów rankingowych w obecnym sezonie, zaliczył brejki 94 oraz 98-punktowe. Ostatni frejm sesji porannej miał wyrównany przebieg. Taktyczną batalię na swoją korzyść rozstrzygnął Robertson, który w drugą sesję meczu wchodził z minimalną przewagą. Po powrocie do stołu Brecel powrócił na prowadzenie, ale Robbo wyrównał na 6:6. Dwoma kolejnymi partiami obaj zawodnicy się podzielili. Wszystko wskazywało, że w końcówce będzie wiele emocji. Od stanu 7:7 doskonale zaprezentował się jednak zawodnik z Antypodów, który zaliczył trzy wygrywające podejścia. Zwycięstwo 10:7 dało mu przepustkę do piątego finału turnieju rankingowego w tym sezonie. Przed China Open, Robertson zwyciężył w Riga Masters oraz Welsh Open. Przegrał również dwa finały - Players Champiosnhip i Tour Championship (obydwa z Ronnie'm O'Sullivanem)

 

Neil Robertson - Luca Brecel 10:7

60-70 (60, 70), 75-32 (57), 23-77 (60), 1-98 (58), 135-0 (135), 8-117 (116), 100-14 (94), 98-0 (98), 76-53 (NR 52), 41-90 (85), 49-75, 76-5 (56), 70-32 (65), 30-85, 78-23 (73), 115-9 (83), 66-56 (66)

 

Zupełnie inny przebieg miało drugie półfinałowe spotkanie. Znajdujący się w życiowej formie Jack Lisowski nie miał problemów ze Szkotem Scottem Donaldsonem. Anglik rozpoczął dzisiejszy pojedynek od kradzieży frejma z 50-punktowego deficytu. Ten moment mógł zadziałać negatywnie na grającego po raz pierwszy w tej fazie turnieju Donaldsona. Lisowski bowiem do regulaminowej przerwy wygrał jeszcze trzy partie, aplikując przy tym rywalowi 114-punktowego brejka. Po powrocie do stołu obraz gry nie uległ zmianie. Anglik kontynuował doskonałą passę i podwyższył wynik na 6:0. W partii nr 7 nareszcie przełamał się Szkot, który wygrał 68:45. W pierwszej sesji meczu na więcej nie było go stać. Lisowski odpowiedział dwoma wysokimi brejkami, w tym 136-punktowym podejściem, dzięki czemu po sesji porannej prowadził 8:1. 14. zawodnik światowych list po przerwie dopełnił dzieła, wygrywając gładko i szybko brakujące do triumfu dwa frejmy.

 

Jack Lisowski - Scott Donaldson 10:1

60-50 (59, 50), 83-13 (79), 82-5 (82), 119-0 (114), 69-1, 90-0, 45-68, 86-0 (86), 136-0 (136), 88-4 (88), 79-44