LSK: z nieba do piekła i z powrotem. ŁKS wygrywa w Rzeszowie

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 07.04.2019, 17:19

Najpierw przez dwa premierowe sety było niebo, potem siatkarki ŁKS-u Łódź na dwa sety zeszły do piekła, by potem znowu wrócić i wygrać cały mecz 3:2. W żadnym z setów oba zespoły nie nawiązały ze sobą wyrównanej walki – albo zdecydowanie wygrywały jedne, albo drugie. MVP meczu została Monika Bociek.

 

Mecz Developresu SkyRes Rzeszów z ŁKS-em Łódź to już półfinał siatkarskiej Ligi Siatkówki Kobiet. Jak wiemy, gospodynie niedzielnego spotkania zajęły drugie miejsce w ligowej tabeli sezonu zasadniczego, więc były zwolnione z obowiązku gry w ćwierćfinałach, z kolei ŁKS stracił tylko po jednym secie w  każdym z dwóch meczów przeciw BKS-owi Profi-Credit Bielsko-Biała i pewnie zameldował się w najlepszej czwórce.

 

Trudno było określić faworyta dzisiejszego spotkania, ale z uwagi na atut własnego boiska większe szanse przypisywano chyba rewelacji tego sezonu z Rzeszowa. Początek meczu toczył się głównie pod dyktando zespołu, który akurat… zagrywał. Przyjmujące nie radziły sobie z elementem, za który są głównie odpowiedzialne i najpierw na prowadzenie 2:0 wyszedł ŁKS, potem cztery piłki z rzędu przechwyciły rzeszowianki, ale po chwili znowu na prowadzenie wyszły goście. Od tego momentu mecz trochę się wyrównał. Niby ciągle minimalnie prowadziły podopieczne Lorenzo Micellego, ale już przy stanie 14:14 wszystko zaczęło się od nowa. ŁKS przejął inicjatywę i to zdecydowanie – na siatce świetnie zaczęły spisywać się Zuzanna Efimienko-Młotkowska oraz Klaudia Alagierska, a cała drużyna zapracowała na serię punktów – to dało pewne zwycięstwo w secie 25:18.

 

Drugi set znowu zaczął się zdecydowanie na korzyść łodzianek. Bardzo aktywnie na bloku i w ataku grała Regiane Bidias, dzielnie wspomagana ponownie przez Klaudię Alagierską. Z drugiej strony ze szczelnym blokiem nie mogły sobie poradzić Jelena Blagojević i Katarzyna Zaroślińska-Król. Po kilku blokach szybko zrobiło się 7:3 dla ŁKS-u. Kolejne trzy akcje wygrały gospodynie, ale wtedy, gdy były najbliżej rywalek w tym secie, przydarzył się fatalny ciąg akcji z błędami, nieskończonymi piłkami i punktową serią rywalek. Zrobiło się 12:6 i znowu pewne było, że ciężko będzie rzeszowiankom wrócić do seta. Uzyskana przewaga w dalszych minutach drugiego seta jeszcze została powiększona i sięgnęła ponad 10 punktów. Tak nam się zrobiła partia bez historii – na koniec seta ŁKS osiągnął 13 punktów przewagi, wygrywając 25:12. Przyjezdne były o krok od wygranej.

 

Początek trzeciej partii mógł dawać nadzieję rzeszowiankom, które wyszły na prowadzenie 7:3 i to po wygraniu dwóch długich, bardzo „siatkarskich” akcji, w których inicjatywa przechodziła od jednych do drugich. U łodzianek pojawiło się trochę problemów z przyjęciem. Tym razem przewaga była po stronie gospodyń, a gdy na 11:6 została zablokowana Regiane Bidias, można było powoli typować faworytki tego seta. Wreszcie zaczęła funkcjonować dobra zagrywka i z każdym momentem przewaga dość znacznie rosła. Tym razem to z drugiej strony zanosiło się na demolkę taką, jak w poprzednim secie zafundował rywalkom ŁKS. I faktycznie wynik był bardzo podobny. Developres zwyciężył 25:13 i zwiększył szansę na skuteczną pogoń za rywalkami.

 

Jeśli ktoś myślał, że to koniec setowych pogromów w tym meczu, to początek kolejnego seta mógł go rozczarować. Fenomenalny początek gospodyń doprowadził do wyniku 5:0, po którym dopiero pierwszy punkt w tej partii dla łodzianek zdobyła Regiane Bidias. Dalsza część seta nie miała jednak już tak jednostronnego przebiegu. ŁKS powoli zaczął odzyskiwać świeżość gry i płynność wykonania elementów siatkarskiego rzemiosła. Tak było jednak tylko przez chwilę – podopieczno Lorenzo Micellego znowu na dobre odskoczyły rywalowi, znowu raz po raz nękając go zagrywką i wyprowadzając skuteczne kontry. W pewnym momencie znowu różnica między oboma zespołami sięgnęła 10 oczek. Taką też właśnie różnicą zakończył się czwarty set – 25:15 i losy tego niezwykle ważnego meczu rozstrzygać się miały w tie-breaku.

 

Zaczęło się od dwóch punktów dla Developresu, ale challenge przy drugim z nich pokazał, że jednak piłka po bloku obtarła zawodniczkę gospodyń i na tablicy wyników było 1:1. Kilka kolejnych akcji seryjnie wygrywał najpierw jeden, potem drugi zespół, w efekcie czego znowu był remis – 5:5. Było jednak widać wagę tie-breaka, gdy jedne i drugie popełniły prosty błąd w przyjęciu. Z tej wymiany ciosów lepiej wyszedł ŁKS, który na zmianie stron – po dwóch błędach Michaeli Mlejnkovej – prowadził 8:6. Ta przewaga nie tylko się utrzymała, ale jeszcze po chwili została powiększona na… 14:8. Gospodynie nagle przestały istnieć – zdobyły tylko jeden punkt przy tym wyniku i przegrały tie-breaka 9:15. To ogromna przewaga ŁKS-u przed meczem na swoim terenie, który odbędzie się już za tydzień.

1. mecz półfinałowy:


Developres SkyRes Rzeszów – ŁKS Łódź 2:3 (18:25, 12:25, 25:14, 25:15, 9:15)


MVP:
Monika Bociek

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.