Kwalifikacje MŚ: Marco Fu za burtą

  • Dodał: Łukasz Nocuń
  • Data publikacji: 12.04.2019, 23:55

Porażka Marco Fu z Luo Honghao to zdecydowanie największa niespodzianka pierwszej rundy kwalifikacji do mistrzostw świata w snookerze. Reprezentanta Hongkongu zabraknie w Sheffield po raz pierwszy od 2004 roku. Zwycięstwa odnieśli za to inni doświadczeni zawodnicy - na czele z Joe Perry'm i Alanem McManusem. Anglik pokonał Niemca Lichtenberga 10:1, a Szkot poradził sobie z mistrzynią świata kobiet Ng On Yee.

 

Trzeci dzień eliminacji przyniósł niespodziankę w postaci porażki Marco Fu z Chińczykiem Luo Honghao. Reprezentant Hongkongu rozgrywa jeden z najgorszych sezonów w karierze, ale wydawało się, że jego obecna dyspozycja wystarczy do pokonania niczym nie wyróżniającego się rywala. Fu od początku miał w tym pojedynku pod górkę, ani razu nie obejmując w nim prowadzenia. Od stanu 2:2 we frejmach w jego poczynaniach widać było niepewność, co przełożyło się na wynik 3:6 po pierwszej sesji. Na początku sesji wieczornej zobaczyliśmy przy stole zupełnie innego zawodnika. Były nr 5 światowych list zaczął grać jak za najlepszych lat. W błyskawicznym tempie wbił trzy wygrywające brejki, w tym aż dwie "paczki" i zrobiło się 6:6. Finisz należał jednak do Honghao, który wygrał cztery z kolejnych pięciu partii i zameldował się w drugiej rundzie kwalifikacji. Z całą pewnością brak awansu Marco Fu do drabinki głównej mistrzostw świata to spora sensacja. Ostatni raz zabrakło go w najważniejszej imprezie sezonu piętnastu lat temu.

 

Zwycięstwa odnieśli za to inni rutyniarze. Joe Perry rozgromił Niemca Simona Lichtenberga 10:1, Fergal O'Brien oddał tylko cztery frejmy Walijczykowi Jacksonowi Page'owi, a Alan McManus ograł 10:6 Ng On Yee. Ten ostatni długimi fragmentami miał spore problemy z aktualną mistrzynią świata kobiet. Przegrywał 0:2, 2:4, a po porannej sesji 4:5. Od stanu 6:6 nie dał jednak szans rywalce i wciąż liczy się w wyścigu do Crucible.

 

Sporym rozczarowaniem zakończył się występ Alexandra Ursenbachera. Utalentowany Szwajcar w tym sezonie prezentował się przyzwoicie, dzięki czemu wskoczył w światowym rankingu na najwyższe w karierze - 70. miejsce. W ciągu ostatnich miesięcy pokonał m.in. Yao Bingtao czy legendarnego Ronniego O'Sullivana. Forma 22-latka z Rheifenden wskazywała na to, że notowany ponad 40 lokat niżej Jordan Brown nie sprawi mu większych problemów. Nic bardziej mylnego. Irlandczyk z Północy rozpoczął mecz rewelacyjnie, wychodząc przed regulaminową przerwą na prowadzenie 3:1. Po powrocie do stołu Brown powiększył przewagę do czterech partii. Na zakończenie sesji brejkiem w wysokości 121 punktów odpowiedział Ursenbacher. Dobre zamknięcie poranka w wykonaniu Szwajcara mogło zwiastować wyrównaną batalię wieczorem. Od stanu 6:3 dla Browna nie wydarzyło się już jednak nic interesującego. Szwajcar zdołał ugrać tylko jedną partię i już na pierwszej rundzie pożegnał się z marzeniami o grze w Crucible Theatre.

 

Do gry wkroczyli także byli wicemistrzowie świata. Ali Carter po pierwszej sesji spotkania prowadzi 8:1 z Paulem Davisonem. W trakcie dziewięciu frejmów zaaplikował rywalowi dwa brejki stupunktowe. Na nieco mniej okazałym prowadzeniu jest Jimmy White. The Whirlwind ma przewagę trzech frejmów nad amatorem z Irlandii Rossem Bulmanem. 

 

Wyniki - 1. runda:

Sam Craigie (Anglia) - Rhys Clark (Szkocja) 10:2

Mark Davis (Anglia) - Rod Lawler (Anglia) 10:6

Tom Ford (Anglia) - Ross Muir (Szkocja) 10:3

Marco Fu (Hongkong) - Luo Honghao (Chiny) 7:10

Alan McManus (Szkocja) - N.O. Yee (Hongkong) 10:6

Fergal O'Brien (Irlandia Północna) - Jackson Page (Walia) 10:4

Joe Perry (Anglia) - Simon Lichtenberg (Niemcy) 10:1

Alexander Ursenbacher (Szwajcaria) - Jordan Brown (Irlandia Północna) 4:10

Zhang Yong (Chiny) - Reanne Evans (Anglia) 10:2

Robbie Williams (Anglia) - Sam Baird (Anglia) 10:8