Premier League: Liverpool pokonuje Cheslea, walka o mistrzostwo Anglii trwa nadal

  • Data publikacji: 14.04.2019, 19:22

Liverpool pokonał 2:0 Chelsea w hicie 34. kolejki i po dwóch godzinach nieobecności powrócił na fotel lidera Premier League. Bramki dla gospodarzy zdobyli Sadio Mane, a także Mohamed Salah, który popisał się cudownym trafieniem z dystansu.

 

W obliczu zwycięstwa Manchesteru City 3:1 nad Crystal Palace, Liverpool musiał dziś po prostu wygrać. Podopiecznym Jurgena Kloppa do końca sezonu pozostało zaledwie pięć meczy i aby nadzieja o mistrzostwie mogła się wciąż tlić, to The Reds musieli pokonać Chelsea. Nie była to misja z gatunku łatwych, o czym dobitnie świadczy data ostatniej porażki The Blues przy Anfield Road – 2012 rok. Na dodatek wszyscy kibice ubiegłorocznego finalisty Ligii Mistrzów, mają nadal w pamięci traumatyczny obrazek kiedy to w 2014 na podobnym etapie sezonu Chelsea pokonała gospodarzy z Liverpoolu, przez co rzutem na taśmę mistrzostwo Anglii wywalczył… Manchester City.

 

Od wspomnianej porażki z 2014 minęło pięć lat i z drużyny, która straciła tytuł na ostatniej prostej zostało niewiele. Zostało za to wyciągniętych wiele wniosków i dzisiejszym piłkarzom The Reds presja nie pętała nóg. Podopieczni niemieckiego trenera mieli swój plan na mecz i skrupulatnie go realizowali. Pozycyjny atak z wysokim pressingiem przynosił efekt w postaci znacznej przewagi w posiadaniu piłki. Na tym jednak się kończyło, gdyż sytuacji pod bramką Kepy było niewiele, z tych wartych odnotowania w pierwszej połowie zaledwie dwie. Raz Salah trafił wprost w bramkarza, drugi raz Mane nieznacznie przestrzelił obok słupka. Ze strony Chelsea brakło konkretnych sytuacji bramkowych, ale kibice śledzący to spotkanie nie mogli narzekać. Tempo gry było niezwykle szybkie i przenosiło się od jednego pola karnego do drugiego.

 

Duży cios, być może kluczowy dla dalszego przebiegu tego spotkania spadł na gości z Londynu w końcówce pierwszej połowy, z powodu kontuzji z boiska musiał zejść Antonio Ruediger, a zastąpił go Christensen. Niemiec był w tym sezonie najpewniejszym punktem w obronie The Blues, natomiast Duńczykowi odcina czasem prąd, przez co popełnia kosztowne w skutkach błędy. Na szczęście dla Chelsea w ostatnich minutach pierwszej połowy nie przyniosło to konsekwencji.

 

Strata Ruedigera dała się we znaki już po przerwie. Po upływie pięciu minut drugiej połowy Liverpool cieszył się z objęcia prowadzenie. Salah wbiegł w pole karne z prawego skrzydła, po czym wygrał fizyczny pojedynek z zastawiającym piłkę Emersonem i odegrał futbolówkę dalej do Hendersona. Anglik zbiegł z piłką pod linie końcową i przerzucił ją na drugą stronę pola karnego gdzie stał niepilnowany Sadio Mane. Senegalczyk bez większych problemów wpakował piłkę głową do bramki i dał prowadzenie gospodarzom.

 

Strzelona bramka, spowodowała, że The Reds poczuli krew i już po trzech minutach cieszyli się z podwyższenia prowadzenia. Salah wystąpił jako główny aktor spektaklu i zdobył przepiękną bramkę z odległości trzydziestu metrów, nadając piłce rotację kierującą ją wprost w dalsze okienko bramki Kepy.

 

Dwa błyskawiczne ciosy rozbudziły piłkarzy Chelsea, którzy do tej pory sprawiali wrażenie, jakby nadal nie wyszli z szatni na drugą połowę. W przeciągu dwóch minut dwie stuprocentowe okazje zmarnował Eden Hazard. Przy pierwszej z nich skorzystał z długiego podania od Emersona i nie łamiąc linii spalonego znalazł się sam na sam z Alissonem. Strzał Belga skończył jednak na słupku bramki Brazylijczyka. Druga sytuacja lidera The Blues była bliźniaczo podobna, do pierwszej, z tą różnicą, że zamiast na słupku to skończyła się na rękawicy bramkarza.

 

Na widok kontr ze strony zawodników Sarriego, Jurgen Klopp zmienił trochę plan na mecz i uspokoił poczynania swojego zespołu. Szalone tempo z początkowych minut drugiej połowy przygasło i w poczynania gospodarzy wkradło się więcej pragmatyzmu.  The Reds wygrali spotkanie pewnie i zasłużenie. Pokazali, że są godnym rywalem dla Obywateli w walce o mistrzostwo, przez co możemy się spodziewać tak ciekawej końcówki sezonu jak w 2012 roku, kiedy to Aguero zapewnił Manchesterowi City tytuł w ostatniej akcji meczu przeciwko Queens Park Rangers. Chelsea natomiast pokazała, ze straciła w ostatnich latach nieco jakości w porównaniu do ligowych rywali. Londyńczykom jest potrzebna przebudowa, która może być utrudniona przez widmo zakazu transferowego.

 

Liverpool 2:0 Chelsea

50’ Mane, 53’ Salah