MŚ: trudny mecz Selby'ego, niespodzianka u O'Sullivana

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 22.04.2019, 23:52

Mark Selby, Shaun Murphy i John Higgins zameldowali się w Lany Poniedziałek w 2. rundzie Mistrzostw Świata. Dwóch pierwszych wyeliminowało Chińczyków, jednak ich spotkania toczyły się w zupełnie innych okolicznościach. Sensacją zakończyła się z kolei pierwsza sesja meczu Ronniego O’Sullivana.

 

O godzinie 11 rozpoczął się kolejny mecz 1. rundy zawodów pomiędzy Markiem Selbym, a najmłodszym uczestnikiem turnieju – 22-letnim Zhao Xintongiem. I było to rozpoczęcie wręcz szokujące. Młody Chińczyk nie miał respektu przed bardziej doświadczonym rywalem i mimo, że trzy pierwsze frejmy były bardzo wolne, toczone typowo taktycznie i trwały w sumie dwie godziny, to Azjata wygrał wszystkie trzy partie. Selby obudził się w kolejnej partii, wbijając 102 punkty, ale tuż po powrocie z przerwy Xintong odpowiedział 90-punktowym podejściem i wyszedł na prowadzenie 4:1, a w kolejnej partii też okazał się lepszym i zapewnił sobie zwycięstwo w pierwszej sesji pojedynku. Nie trwała ona jednak pełnych dziewięciu partii. Z racji na wolne tempo rozegrano jeszcze tylko dwie partie, w których obudził się  Selby. Doprowadził do wyniku 3:5 podejściami  51 i 131.

 

Początek drugiej sesji był dla Anglika wręcz fenomenalny. Brejki w wysokości 62 i 131 punktów dały pierwszy w tym meczu – nie licząc 0:0 – remis. Wydawało się, że Zhao Xintong może pęknąć, ale trzecią partię sesji to on wygrał 69:9. Jednak tuż przed końcem mini sesji Selby wygrał frejma podejściem 51-punktowym, wyrównując stan meczu na 6:6. Po przerwie znowu „The Jester from Leicester” był skuteczny. Wyszedł na pierwsze w meczu prowadzenie, robiąc wysokie podejście – 83 punkty. Partia 14. znowu miała bardzo taktyczny charakter i mimo bardzo długiego posiadania inicjatywy Zhao Xintong zamknął ją dopiero po upływie 40 minut. Znowu mieliśmy remis 7:7. Jako, że była 22:30 polskiego czasu, można było z dużą pewnością twierdzić, że czeka nas długa noc.

 

W kolejnej partii Selby jednak pokazał, że już po początkowych problemach można go stawiać w roli faworyta meczu. Początkowo obaj mieli duże szanse, ale układ na stole był bardzo trudny – zblokowane czarna i różowa zmuszały do grania brejka na niebieskiej, a układ czerwonych też nie był zachęcający. Z tej trudnej wydawałoby się sytuacji nic sobie nie zrobił Mark Selby robiąc fenomenalne 71 punktów. Kolejna partia też padła łupem Anglika, ale już bez wysokich podejść – wykorzystał on kilka błędów swojego rywala. W ostatniej partii było podobnie, tym razem jednak Selby wykorzystał jedno solidne podejście i wygrał 10:7. Gdy Anglik miał już pewny awans, zacisnął pięść w geście sporej radości – to był dla niego bardzo trudny mecz.

 

Mark Selby (Anglia) – Zhao Xintong (Chiny) 10:7
39:100, 47:53, 30:85, 102(102):4, 0:90(90), 35:80, 67(51):5, 135(131):7, 87(62):15, 132(131):0, 9:69, 77(51):16, 83(83):7, 41:69(50), 80(71):12, 68:29, 64:1

 

Nie zrobił tego wczoraj Neil Robertson z Michaelem Georgiou, dziś udało się to Shaunowi Murphy’emu w meczu z Luo Honghao. „The Magician” po pierwszej sesji spotkania prowadził 9:0 z Luo Honghao i w ostatniej partii – na którą panowie wyszli o godzinie 11, Murphy tylko dopełnił formalności, wbijając 59 punktów w brejku. Dzięki temu stał się drugim zawodnikem, który wygrał w Crucible w pierwszej rundzie bez straty frejma. Pierwszy przypadek miał miejsce w 1992 roku, gdy John Parrott pokonał w takim stosunku Eddiego Charltona. Chińczyk niestety też pobił rekord, ale taki, który powodów do dumy nie przynosi. Dotychczas, w meczu do 10 wygranych frejmów rekordzistą pod kątem najmniejszej liczby zdobytych punktów był Danny Fowler, który w 1993 roku zdobył tylko 191 punktów przeciwko Stephenowi Hendry’emu. Luo Honghao z Murphym uzyskał dokładnie 89 punktów.W drugiej rundzie Murphy zmierzy się z Neilem Robertsonem – zapowiada się więc niesamowity szlagier!

 

Shaun Murphy (Anglia) - Luo Honghao (Chiny) 10:0
138(138):0, 119(102):4, 79:9, 101(101):0, 64:32, 76(76):0, 80:33, 71(62):0, 124(123):0, 76(59):11

 

Nie zawiódł za to John Higgins, który po południu – o godzinie 15:30 – kończył swoje spotkanie z Markiem Davisem. Po pierwszej sesji wynik brzmiał 6:3 i na koniec również różnica między snookerzystami wynosiła trzy frejmy, bo Higgins wygrał 10:7, choć nie obyło się bez problemów. Po wznowieniu meczu w drugiej sesji dzięki brejkom 57 i 64 rywal Szkota doszedł na 6:5. Higgins wybronił się i wygrał kolejnego frejma, ale na przerwę – po 82-punktowym podejściu Davisa – panowie wyszli na 7:6. Anglik bardzo dobrze punktował w tej sesji i mogło się wydawać, że to on będzie groźniejszy w drugiej części meczu. Gdy panowie jednak wznowili spotkanie, 135 punktów w podejściu Higginsa zatrzymało Davisa i było 8:6. Davisa stać było jeszcze na wygranie frejma na 8:7, ale ostatnie dwie odsłony – m.in. dzięki 132-punktowemu podejściu i wygranej partii 74:7 padły łupem Higginsa, który triumfował 10:7. W kolejnej rundzie jego rywalem będzie zwycięzca z pary Stuart Bingham – Graeme Dott.

 

John Higgins (Szkocja) - Mark Davis (Anglia) 10:7
0:69(57), 100(100):0, 73:44, 1:69, 74(61):0, 75(75):0, 0:92(51), 97(84):0, 126(63, 63):0, 32:68(57), 20:82(64), 55:42, 4:82(82), 135(135):0, 5:80, 140(132):0, 74:7

 

Wielu kibiców snookera czekało na debiut w Mistrzostwach Świata 2019 faworyta całego turnieju Ronniego O’Sullivana. Szczególnie, że pięciokrotny mistrz świata w pierwszej rundzie mierzył się z amatorem – Jamesem Cahillem. I tu podkreślmy – siostrzeńcem Stephena Hendry’ego. Jak widać, geny dużo robią, bo młody zawodnik zupełnie nie przestraszył się „Rakiety”. To prawda – w pierwszej sesji Ronnie grał – jak na swoje możliwości – bardzo słabo  i w tym trzeba dopatrywać się przyczyn wyniku… 4:5. Pierwszego frejma obaj rozstrzygnęli na bili czarnej, ale wygrał zawodnik grający ze statusem amatora. Potem zaczęła się seria pięciu frejmów z podejściami 50+. Najpierw O’Sullivan wbił 51 i 86, ale na remis Cahill wbił 71. Po przerwie obaj panowie nawzajem wymieniali się zwycięskimi frejmami i wysokimi podejściami. Młodszy z Anglików wbił 70 i 54, starszy 53 i 54, ale to Cahill prowadzi sensacyjnie po pierwszej sesji.

 

Ronnie O’Sullivan – James Cahill 4:5
67:68, 90(51):0, 125(86):1, 24:86(71), 71(53):45, 61(54):70, 73:70(70), 35:85(54), 36:74

 

Świetną pierwszą sesję ma za sobą też David Gilbert. Anglik kapitalnie rozpoczął spotkanie ze swoim rodakiem Joe Perrym, schodząc na przerwę po czterech frejmach z zerem po stronie strat. Duża w tym jednak zasługa fatalnej postawy rywala, którego najlepsze podejście przez ten czas to… 21 punktów. Gilbert zaliczył dwa brejki ponad 50 punktów - 51 i 75. Perry obudził się dopiero po przerwie, gdy wreszcie zaczął walczyć – wygrał 5 i 6 frejma (jednego z nich podejściem 68 punktów), jednak kolejne dwie partie znowu przeszły na konto Davida Gilberta – zapewnił on sobie w nich wygraną po wbiciu 53 i 56 punktów. Ostatnia partia sesji dla Perry’ego – mimo, że na liczniku miał on aż 117 punktów, w podejściu tylko 68. Na razie w meczu nie ma więc brejka 100-punktowego.

 

David Gilbert – Joe Perry 6:3
98(51):0, 78:30, 75(75):0, 69:44, 4:68(68), 15:66, 66(53):32, 84(56):15, 4:117(68)

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.