NHL: podsumowanie 1/8 finału Pucharu Stanleya

  • Data publikacji: 25.04.2019, 12:21

Znamy już wszystkich ćwierćfinalistów tegorocznej edycji Pucharu Stanleya, czyli po prostu fazy play-off amerykańskiej ligi hokejowej.

 

Tampa Bay Lighting 0-4 Columbus Blue Jackets

 

Wynik starcia "Błyskawic" z "Niebieskimi Kurtkami" jest zdecydowanie największą sensacją tej rundy. Zawodnicy Tampa Bay Lightning praktycznie zdominowali rozgrywki w sezonie zasadniczym, zdobywając między innymi najwięcej punktów spośród wszystkich 31 drużyn oraz mając lidera klasyfikacji strzelców Nikitę Kuczerowa, który strzelił 41 bramek oraz zaliczył aż 87 asyst. Mimo tego, że zespół z Columbus był skazywany na porażkę, pokazał siłę i pokonał "zwycięzców" rundy zasadniczej w najmniejszej możliwej liczbie meczów - 4:0. W trakcie sześciu dni (11-17 kwietnia) rozegrane zostały tylko cztery mecze, każdy z jednodniową przerwą. Pierwsze spotkanie było tym najbardziej zaciętym, bo Blue Jackets wygrali tylko 4:3. Lepiej poradzili sobie w drugim spotkaniu (obydwa Blue Jackets zagrali jako goście), rozbijając teoretycznie lepszych przeciwników 5:1. Potem rywalizacja przeniosła się do Columbus, gdzie gospodarze byli w o wiele lepszej sytuacji. Tak też się stało, a mianowicie w trzecim meczu pokonali przyjezdnych 3:1. Ostatni mecz to już gwóźdź do trumny dla Lightning, bowiem Blue Jackets wygrali aż 7:3, pokazując swoją lepszą dyspozycję podczas fazy pucharowej.

 

Boston Bruins 4-3 Toronto Maple Leafs

 

Tutaj spotkały się dwa mocne zespoły. Nie było jakiegoś większego faworyta. Rywalizację rozpoczęły dwa spotkania w Boston. Najpierw "Liście" wygrały 4-1, a potem takim samym stosunkiem zwyciężyli gospodarze. W pojedynkach rozgrywanych w Toronto padło już nieco więcej bramek. W trzecim meczu lepsi okazali się gospodarze wygrywając 3-2, z kolei w czwartym znowu Boston Bruins wyrównali stan rywalizacji wygrywając 6-4. Potem mecze rozgrywane były już na zmianę (po jednym w każdym mieście). Piąty mecz to bardzo zacięta walka. Do zwycięstwa gości (Maple Leafs) przyczynił się głównie Kasperi Kapanen, który najpierw w 3. tercji asystował przy trafieniu Matthews'a, a dwie minuty później sam zdobył gola. Bramka "Niedźwiedzi" w ostatniej minucie meczu niestety nie wystarczyła i Toronto Maple Leafs wygrali 2-1. Rywalizacja znów przeniosła się do Kanady i przy stanie meczu 3-2 dla gospodarzy Boston Bruins musieli postawić wszystko na jedną kartę. Tak też się stało i wygrali 4-2. "Finał" tego pojedynku rozegrano w Boston, jako siódmy mecz. Rozpoczęli go świetnie gospodarze prowadząc po 1. tercji 2-0. Potem w drugiej odsłonie padł tylko jeden gol - ze strony gości. Na początku trzeciej tercji gospodarze podwyższyli prowadzenie i było już 3-1. Pod koniec meczu Maple Leafs byli skazani na ryzyko i zdjęli bramkarza, aby mieć sześciu zawodników w polu. Niestety najpierw krążek przechwycił Charlie Coyle i oddał strzał na pustą bramkę gości, a w ostatniej sekundzie meczu powtórzył to Patrice Bergeron ustalając wynik spotkania na 5-1, zapewniając tym samym awans swojej drużynie do ćwierćfinału. 

 

Washington Capitals 3-4 Carolina Hurricanes

 

Zawodnicy ze stolicy Stanów Zjednoczonych zaczynali tę rywalizację jako faworyci, bowiem w poprzednim sezonie zdobyli złoto wygrywając Puchar Stanleya. Mimo to nikt nie skreślał groźnych "Huraganów" z Caroliny. Na początek dwa zwycięskie starcia w Waszyngtonie zaliczyli obrońcy tytułu wygrywając odpowiednio 4-2 i 4-3. W ciągu najbliższych 6 dni rozegrano kolejne dwa mecze, lecz w Carolinie. Najpierw gospodarze rozbili przyjezdnych 5-0. W trzecim meczu dopiero było więcej walki, bowiem Hurricanes wygrali tylko 2-1, ale pomogło to w wyrównaniu stanu rywalizacji w tej parze. Następnie na tafli "Capitals'ów" doszło do kolejnego pogromu. Gospodarze wygrali aż 6-0. Pomimo tak wysokiej porażki w 6. meczu rozgrywanym w Carolinie, Hurricanes wygrali 5-2 wyrównując po raz kolejny stan meczu. W decydującym starciu w Waszyngtonie działy się niesamowite rzeczy. Spotkanie rozpoczęło się od dwóch szybkich trafień gospodarzy. W drugiej tercji najpierw w osłabieniu strzelili Hurricanes, chwilę poźniej bramkę zdobyli Capitals, a jeszcze 3 minuty po niej znów goście. Po drugiej tercji wynik był 3-2. Na początku trzeciej tercji goście szybko odrobili straty i był już remis, który utrzymał się aż do jej końca. A więc do rozstrzygnięcia tego, kto powinien zagrać w ćwierćfinale, potrzebna była dogrywka w postaci złotej bramki. Zawodnicy sporo się męczyli i dopiero w 31. minucie Brock McGinn strzelił gola na wagę złota dając nim awans swojej drużynie do następnej fazy. Mimo faworyzowania w tej rywalizacji zespołu ze stolicy, dzielni zawodnicy Hurricanes pokazali wolę walki i wbrew przeciwnością losu pokonali przeciwników w widowiskowy sposób.

 

New York Islanders 4-0 Pittsburgh Penguins

 

Rywalizacja między tymi zespołami rozstrzygnęła się zaledwie w czterech meczach. Mimo wielu głosów, że starcie "Wyspiarzy" z "Pingwinami" będzie zacięte, nowojorczycy pokazali swoją świetną dyspozycję wygrywając cały mecz 4-0. Zaczęło się od dwóch spotkań w Nowym Jorku, gdzie gospodarze najpierw wygrali 4-3, a później 3-1. Mecze w Pittsburgh były dla gospodarzy arcyważne, ponieważ aby pozostać w grze musieli choć jeden z nich wygrać. Trzeci mecz zaczął się dla nich dobrze, bo pierwszą bramkę zdobyli właśnie oni. Niestety trzy minuty po tym trafieniu wynik był już niekorzystny, bo przegrywali 2-1 po dwóch szybkich bramkach gości. Ostatecznie to spotkanie zakończyło się wynikiem 4-1. Stan rywalizacji był już 3-0 dla Islanders, więc dla Penguins był to mecz o wszystko. Również dobrze go zaczęli strzelając bramkę w 35. sekundzie meczu. Lecz sytuacja się powtórzyła i po zakończeniu pierwszej tercji goście znowu prowadzili 2-1. Zwycięską bramkę w ostatniej minucie meczu zdobył Josh Bailey do pustej bramki.

 

Nashville Predators 2-4 Dallas Stars

 

Oba zespoły zagrały dobry sezon zasadniczy, toteż spodziewano się wyrównanego starcia. Tak też było. Zaczęło się od spotkań w Nashville, gdzie najpierw wygrały "Gwiazdy" z Dallas 3-2, a potem "Drapieżnicy" 2-1. Mecze w Dallas obrały taką samą "formułę", bowiem najpierw goście wygrali 3-2, a potem gospodarze 5-1. Piąty mecz, rozgrywany w Nashville, miał przynieść korzystny rezultat dla Predators, lecz po zaciętym pojedynku przegrali oni 3-5. Do Dallas pojechali, aby zagrać mecz o wszystko. Od początku grali dość agresywnie i po pierwszej tercji prowadzili 1-0. Na początku drugiej gospodarze ocknęli się po kompletnie nieudanej pierwszej części i zdobyli wyrównującą bramkę. Trzecia tercja bezbramkowa i nadszedł czas na dogrywkę. Była to ostatnia nadzieja dla "Drapieżników", szczególnie, że dobrze im szło w dogrywkach w rundzie zasadniczej. Niestety nie tym razem. W 17. minucie dogrywki John Klingberg zdobył gola dla Dallas Stars i dzięki temu awansowali oni do ćwierćfinału pokonując w całym meczu Nashville Predators 4-2.

 

Winnipeg Jets 2-4 St. Louis Blues

 

Winnipeg Jets, czyli półfinaliści poprzedniej edycji Pucharu Stanleya byli faworytami do awansu do ćwierćfinału z tej pary. Jednak waleczni "Niebiescy" z St. Louis nie oddali walkowera i świetnie zaczęli tę rywalizację. Pierwsze dwa mecze rozgrywane w Kanadzie wygrali Blues. Najpierw 2-1, a później 4-3. Potem podczas meczów w St. Louis, goście z Winnipeg musieli "zacisnąć zęby", aby powrócić do rywalizacji. Tak też się stało, najpierw wygrali 6-3, a potem 2-1. Stan meczu wynosił 2-2. Gdy "Myśliwce" z Winnipeg myśleli, że sytuacja opanowana, znowu przegrali u siebie 2-3. Ostatni (szósty) mecz tej rywalizacji rozegrano w St. Louis. Kawał dobrej roboty dla gospodarzy zrobił Jaden Schwartz, który zdobywając hat-tricka (po jednym trafieniu w każdej tercji) zapewnił swojej drużynie awans do ćwierćfinału, a spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 3-2. 

 

Calgary Flames 1-4 Colorado Avalanche

 

Starcie tych drużyn rozpoczęło się w Kanadzie. "Płomienie" grając jako gospodarze wygrali pierwszy mecz 4-0, dzięki czemu mieli nadzieję na dalsze powodzenie w tej rywalizacji. Niestety było to ich jedyne zwycięstwo, bowiem w drugim meczu "Lawina z Colorado" wygrała 3-2. Potem gdy rywalizacja przeniosła się właśnie do Colorado, Avalanche najpierw wygrali 6-2, a potem 3-2. Stan meczu był więc 3-1 i mecz w Calgary był nadzieją dla Flames na pozostanie w grze. Po pierwszej tercji była szansa na 2-2, lecz Johnny Gaudreau nie trafił karnego i było 2-1 dla hokeistów z Colorado. Potem było już tylko gorzej. Dwie bramki Colina Wilsona w drugiej tercji oraz trafienie Mikko Rantanena w trzeciej tylko potwierdziło lepszą formę gości. Ostatecznie spotkanie skończyło się rezultatem 5-1, a cała rywalizacja 4-1, co dało awans do ćwierćfinału drużynie Colorado Avalanche.  

 

San Jose Sharks 4-3 Vegas Golden Knights

 

Zdaniem wielu ekspertów, był to najciekawszy i najbardziej emocjonujący pojedynek spośród wszystkich meczów 1/8 finału. Zespół z Las Vegas był ogromną sensacją poprzedniego sezonu, ponieważ był to ich pierwszy sezon w NHL (drużyna powstała w 2017 roku) i doszli do finału, gdzie ulegli jedynie Washington Capitals. "Rekiny" z San Jose były równie pozytywnie nastawione, rozgrywając dobry sezon zasadniczy. Rywalizacja rozpoczęła się w San Jose. Najpierw gospodarze wygrali 5-2, a później ulegli 2-3. Mecze w Las Vegas były dla "Złotych Rycerzy" już bardziej udane, bowiem wygrali oni 6-3 i 5-0, ustanawiając tym samym stan meczu na 3-1. Nadszedł czas na kolejny, bo już piąty w tej rywalizacji mecz, rozgrywany w San Jose. Gospodarze musieli "przycisnąć" od samego początku, jeśli chcieli myśleć o zagraniu w ćwierćfinale. Tak też się stało i wygrali 5-2. Trzy dni później Golden Knights stanęli przed ogromną szansą pokonania Sharks. Po 3. tercjach było 1-1 i do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Zwycięską bramkę zdobył w niesamowitych okolicznościach Tomas Hertl, ponieważ stało się to dopiero po ponad 30. minutach gry, ale dodatkowo "Rekiny" grały wtedy w osłabieniu. Wygrywając ten mecz ustanowili wynik rywalizacji na 3-3 i najważniejsze spotkanie tego pojedynku stoczyli dwa dni później na swoim "terenie". Mecz rozpoczęli źle, bo w pierwszych dwóch tercjach stracili dwie bramki nie zdobywając przy tym żadnej. Początek trzeciej tercji również nie był usłany różami, bo w 4. minucie było już 3-0 dla ekipy z Las Vegas. Potem stała się rzecz niewiarygodna. W ciągu niecałych pięciu minut Sharks zdobyli 4 bramki dając tym samym sobie ogromną szansę awansu do ćwierćfinału, lecz zimną krew zachował Jonathan Marchessault, zawodnik gości, który 47 sekund przed końcem meczu zdobył wyrównującą bramkę. Nadszedł czas na dogrywkę, po 3. tercjach wynik brzmial 4-4. Gola na wagę złota zdobył Barclay Goodrow, który tym trafieniem dał "Rekinom" awans do ćwierćfinału i jednocześnie został bohaterem swojej drużyny.

 

Pary ćwierćfinałowe:

 

Columbus Blue Jackets - Boston Bruins

Carolina Hurricanes - New York Islanders

Dallas Stars - St. Louis Blues

Colorado Avalanche - San Jose Sharks