Plusliga: zakończono rywalizację o miejsca 5-12
- Dodał: K K
- Data publikacji: 27.04.2019, 00:00
W ciągu ostatniego miesiąca, nieco w cieniu walki o medale, toczyły się pojedynki o miejsca 5-12. Wczorajszy mecz pomiędzy Cerradem Czarnymi Radom a PGE Skrą Bełchatów rozstrzygnął ostateczną klasyfikację na tych pozycjach.
Zacznijmy może od miejsca ostatniego. To przypadło MKS-owi Będzin, który nie brał de facto udziału w fazie play-off. Miało to oczywiście związek z wycofaniem się Stoczni Szczecin z dalszych rozgrywek.
O 11. miejsce rywalizował bydgoski Chemik i Cuprum Lubin. Patrząc na składy personalne obu drużyn, trudno powiedzieć, by było stać je na coś więcej w tym sezonie. Zdarzały się niespodzianki, jak np. zwycięstwo Chemika nad PGE Skrą Bełchatów w pierwszej kolejce (3:2), czy triumf Cuprum nad Asseco Resovią Rzeszów, który skutkował końcem marzeń tych drugich o najlepszej szóstce. Do finałowego rozstrzygnięcia potrzebne były dwa mecze i można pokusić się o stwierdzenie, że zarówno pierwszy set, jak i ostateczny nie wyszły podopiecznym Jakuba Bednaruka (przegrane do 13 i 14), zataczając koło.
Chemik Bydgoszcz – Cuprum Lubin 2:3 (13:25, 25:22, 25:23, 21:25, 11:15)
Cuprum Lubin – Chemik Bydgoszcz 3:1 (25:20, 26:28, 25:23, 25:14)
Zespoły, które w poprzednim sezonie walczyły o brązowy medal, w tym spotkały się w meczach o 9. miejsce. Obie drużyny przed sezonem straciły swoje mocne, kluczowe ogniwa – Jakub Kochanowski przeniósł się do Bełchatowa, w tym samym kierunku podążył Artur Szalpuk, a do Asseco Resovii Rzeszów trafili Mateusz Mika i Damian Schulz. Zarówno Gdańsk, jak i Olsztyn, gościli u siebie zespoły z europejskiej półki, a wszystko za sprawą udziału w pucharach organizowanych przez Europejską Federację. Zdecydowany sukces na tym szczeblu odniósł zespół kierowany przez Andreę Anastasiego, który był blisko wyeliminowania wielkiego Zenitu Kazań. Indykpol AZS Olsztyn też spisał się nieźle – po 10 latach kibice ponownie zasmakowali meczów w pucharze CEV. Na rodzimym podwórku szło im gorzej, chociaż mało kto spodziewał się powtórki z poprzedniego sezonu. Faza play-off potwierdziła, że olsztynianom ciężko jest znaleźć receptę na ogranie Trefla. W całym sezonie nie wygrali oni ani jednego spotkania, przegrywając dwa razy 2:3 i dwa razy 3:0.
Indykpol AZS Olsztyn – Trefl Gdańsk 0:3 (18:25, 20:25, 26:28)
Trefl Gdańsk – Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:22, 25:23, 25:23)
Chyba nikt w Rzeszowie nie zakładał, że tak silny skład, jaki udało się zbudować, będzie walczył jedynie o miejsce tuż za czołową szóstką. Niedosyt mogli też czuć siatkarze GieKSy, bo od połowy sezonu deptali po piętach rywali, wykazując gotowość do zajęcia co najmniej szóstego miejsca. Przed rozpoczęciem rozgrywek w obu zespołach zmieniono połowę zespołu, co mogło stawiać pytanie o pomyślność zgrania drużyny. W Rzeszowie przeszkodą stał się dodatkowo limit obcokrajowców, który często uniemożliwiał posłanie najlepszych (przynajmniej teoretycznie) zawodników na parkiet. W fazie zasadniczej górą był zdecydowanie zespół z Katowic, który dwa razy zwyciężył 3:0. Faza pucharowa rządzi się swoimi prawami i nie inaczej było tym razem. Wynik spotkań pozostał ten sam, lecz zmienił się zwycięzca. Same mecze nie były obfite w spektakularne akcje, ale trudno było się spodziewać większego zaangażowania. Dodatkowego smaczku całej rywalizacji dodawały pogłoski, że część zawodników z Katowic (łącznie z trenerem) ma podobno zasilić szeregi Asseco Resovii Rzeszów sezonie 2019/2020.
Asseco Resovia Rzeszów – GKS Katowice 3:0 (25:22, 25:18, 25:19)
GKS Katowice – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (21:25, 17:25, 22:25)
PGE Skra Bełchatów i Cerrad Czarni Radom jeszcze niedawno rywalizowali w walce o półfinał, co przełożyło się na jakość pojedynków. Były one zdecydowanie najbardziej zacięte w porównaniu do innych o miejsca 5-12. Dość powoli rozwijał się pierwszy mecz, ale gdy w końcu zawodnicy wskoczyli na właściwe tory, mieliśmy naprawdę ciekawe widowisko z emocjonującymi końcówkami. Podobny przebieg miało drugie spotkanie, w którym ponownie radomianie musieli gonić Skrę, by nie przegrać w czterech setach. Tym razem nie udało im się triumfować w tie-breaku, co bardzo ucieszyło kibiców gospodarzy, bowiem znaczyło o przedłużeniu rywalizacji. Choć gra rozwijała się powoli, znów mogliśmy oglądać ciekawe widowisko. Do tego obrazu zupełnie nie pasował ostatni mecz. Radom borykał się z problemami w pierwszym secie, podczas gdy aktualni mistrzowie Polski wypracowali sobie sporą zaliczkę. Na ich niekorzyść, nie zdołali utrzymać jej do końca inauguracyjnej partii. W kolejnej popełniali sporo błędów, ułatwiając zadanie gospodarzom, którzy nie zamierzali nie wykorzystać takiej okazji. W trzecim secie „wojskowi” prezentowali się tak, jak przyzwyczaili kibiców przez większą część sezonu i wygrali seta, mecz i zajęli 5. miejsce.
Cerrad Czarni Radom – PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:21, 23:25, 21:25, 26:24, 16:14)
PGE Skra Bełchatów – Cerrad Czarni Radom 3:2 (23:25, 25:22, 25:17, 27:29, 15:13)
Cerrad Czarni Radom – PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:19, 26:24, 25:18)
Końcowa klasyfikacja PlusLigi w sezonie 2018/2019
- Cerrad Czarni Radom
- PGE Skra Bełchatów
- Asseco Resovia Rzeszów
- GKS Katowice
- Trefl Gdańsk
- Indykpol AZS Olsztyn
- Cuprum Lubin
- Chemik Bydgoszcz
- MKS Będzin