MŚ: (nie)markowy dzień w Crucible Theatre!

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 27.04.2019, 23:41

Niesamowity Gary Wilson eliminuje Marka Selby’ego z Mistrzostw Świata! To najważniejsze wydarzenie 8. dnia zawodów w Crucible Theatre. Poza turniejem jest też obrońca tytułu Mark Williams, a dopiero w 25. partii awans uzyskał Stephen Maguire.

 

Mecze zakończone:

 

Dwaj Anglicy wznowili grę o godzinie 11, by ostatecznie zakończyć mecz 2. rundy Mistrzostw Świata i wyłonić drugiego – obok Neila Robertsona – ćwierćfinalistę tych zawodów. Podobnie, jak w drugiej sesji – zdecydowanie lepszy start zaliczył Selby, wbijając 81 w podejściu. W kolejnej partii „The Jester from Leicester” też narzucił inicjatywę, miał ponad 40 punktów przewagi, ale oddał stół Wilsonowi, który zrobił 52 punkty. Partia rozstrzygnęła się na bilach kolorowych, ale to Selby wygrał i już po dwóch partiach mógł się cieszyć remisem 9:9. Kolejna partia to rozgrywka bez wysokich brejków, ale wygrana przez Wilsona. Tuż przed przerwą Selby zrobił 66 punktów i po 20 frejmach znowu mieliśmy idealny remis – 10:10. Zapowiadało się na fantastyczną końcówkę.

 

Tak jednak nie do końca było. Kolejną partię Wilson wygrał brejkiem 86 punktów. 22.frejm był chyba najdłuższym całym meczu – miał charakter wybitnie taktyczny. Wiemy doskonale, że Mark Selby potrafi tak grać, ale to samo w tym turnieju pokazuje Gary Wilson. I to właśnie młodszy z Anglików zwyciężył tę rozgrywkę rezultatem 60:18. Wtedy to potrzebował już tylko jednego frejma do awansu i… wygrał go w świetnym stylu. Pierwszy do stołu podszedł Selby, otworzył sobie układ, ale… oddał stół już po 8 punktach. Wilson podszedł do stołu i bez żadnych skrupułów zrobił 92-punktowego brejka, wygrywając mecz 13:10. I osiągając jeden z najbardziej wartościowych rezultatów w swojej karierze.

Mark Selby - Gary Wilson 10:13
8:76(55), 75(67):27, 1:92(68), 13:100(100), 72:0, 35:81(55), 72(72):20, 53:64, 73(64):1, 84(84):49, 37:71(60), 120(120):0, 72(72):2, 30:102(97), 16:115(115), 8:82(78), 113(81):15, 67:56(52), 42:70, 76(66):20, 0:131(86), 18:60, 8:92(92)

 

Stephen Maguire wczoraj wieczorem swoją drugą sesję z amatorem Jamesem Cahillem zakończył dwoma bardzo pewnie wygranymi frejmami, stąd było jasne, że prowadząc przed ostatnią odsłoną, jest tego meczu faworytem. Anglik zaskoczył jednak od razu na początku ostatniej sesji, która rozpoczęła się o 15:30. Popisując się  brejkami 63 i 74, a dając rywalowi zdobyć jedyne 13 oczek, Cahill doszedł do remisu i szybko zrobiło się 9:9. Przed końcem minisesji obaj panowie podzielili się jednak dwoma rozgrywkami – najpierw Maguire wbił w podejściu 65, a potem bez wysokich podejść frejma na swoje konto zapisał Cahill i było 10:10.

 

Tym razem nie było tak, jak u Selby’ego i Wilsona. Spotkanie do końca było niezwykle zacięte. Po wznowieniu gry mecz zrobił się mocno taktyczny, ale tego się można było spodziewać – im bliżej końca meczu, tym większa presja i trochę trudniejsze punktowanie. Jedynym wysokim brejkiem w ostatnich pięciu frejmach było 72-punktowe podejście Stephena Maguire’a. To jednak Cahill po powrocie do gry wygrał partię i dopiero w kolejnej dał starszemu rywalowi wbić wspomnianego brejka. Kolejne dwa frejmy również zostały sprawiedliwie podzielone pomiędzy graczy – efekt – 12:12 i decider. W nim zdecydowanie lepiej psychicznie wytrzymał Stephen Maguire, który na kilka rat, ale zdecydowanie zdominował ostatnią partię i wygrywając 69:1 awansował do ćwierćfinału!

 

Stephen Maguire – James Cahill 9:7
87(67):20, 103(103):0), 0:100(57), 0:102(101), 69(56):13, 65(61):8, 125(125):0, 39:63, 60:45, 61:69, 64:60, 31:53, 43:76(69), 1:97(52), 83(83):0, 121(121):0, 0:79(63), 13:74(74), 79(65):49, 44:93, 53:74, 73(72):7, 70:49, 28:70, 69:1

 

Nie do końca można było być spokojnym o Marka Williamsa. Obrońca tytułu wczoraj tuż po swojej pierwszej sesji trafił do szpitala i miał robione badania w związku z dużymi bólami klatki piersiowej. Dziś o 11 Walijczyk stawił się jednak na drugą sesję meczu z Davidem Gilbertem i wcale nie może jej zaliczyć do wyjątkowo nieudanych, bo zakończyła się ona rezultatem remisowym. Po powrocie do stołu Gilbert zrobił 82 w podejściu, potem jednak przegrał dwie kolejne partie, które jednak obyły się bez wysokich podejść. Przed przerwą równym podejściem 100-punktowym wpisał się na listę takich osiągnięć David Gilbert i było 7:5. Po przerwie Gilbert wygrał frejma 72:47, ale potem zdecydowanie lepiej zaczął punktować Williams. W trzech ostatnich rozgrywkach sesji zrobił kolejno 86,101 i 68. Pierwsze dwie z nich wygrał i doszedł na 7:8, ale w ostatniej… Gilbert wykradł partię w rewelacyjnym stylu, wygrywając jednym punktem po 69-punktowym brejku. Było 9:7, a panowie do gry wrócili wieczorem.

 

Panowie wrócili do stołu wieczorem – dokładnie na sześć partii. Tyle potrzebował David Gilbert, by dokończyć to spotkanie, ale umówmy się – nie wiadomo, jak ono by się skończyło, gdyby obrońca tytułu był w pełnym zdrowiu. Williams dobrze zaczął wieczorną sesję, wygrywając 65:34. W kolejnych trzech partiach Gilbert zagrał jednak prawdziwie po mistrzowsku. 62, 52, 139 w podejściach, a do tego tylko 36 punktów Williamsa w 19. partii i na przerwę panowie schodzili przy wyniku 12:8. Po niej Williams wygrał jeszcze frejma 54-punktowym podejściem, ale w ostatniej partii meczu został powstrzymany i mimo, że początkowo miał pewną przewagę, ostatecznie po zrobieniu 89. oczek Gilbert mógł się cieszyć z awansu po raz pierwszy do ćwierćfinału. Anglik rozgrywa sezon życia, a kolejnym, który może się o tym przekonać będzie zwycięzca z pary Barry Hawkins – Kyren Wilson.

 

Mark Williams – David Gilbert 7:9
35:99(61), 30:83(61), 105:0(105), 6:109(52), 69:44(66), 69(58):67, 4:88(88), 22:61, 0:82(82), 72:27, 58:32, 4:100(100), 47:72, 101(86):4, 133(101):6, 68(68):69(69), 65:34, 0:84(62), 36:72(52), 0:143(139), 82(54):41, 33:89(89)

 

Po pierwszych sesjach:

 

O 15:30 do stołu drugiego – obok Maguire’a i Cahilla – wyszli dwaj mistrzowie świata. John Higgins i Stuart Bingham rozegrali pierwszą sesję meczu drugiej rundy, który zdecyduje o tym, kto dołączy do czekającego już od wczorajszego wieczora w fazie ćwierćfinałowej – Neila Robertsona. Za faworyta można było uważać Johna Higginsa, który w pierwszej rundzie nie zmęczył się zbytnio, zwyciężając 10:7 z Markiem Davisem. Bingham prowadził już 8:1 z Graemem Dottem, ale w drugiej sesji pojedynku stanął i to na długie, długie minuty. Dał rywalowi dojść na 9:9 i wygrał dopiero 19. potyczkę.

 

W pierwszej sesji panowie podzielili się ośmioma partiami po równo, ale jedno trzeba przyznać – był to do tej pory najmniej obfitujący w wysokie podejścia mecz. Pierwszą partię wygrał Higgins, trzy kolejne Bingham. To właśnie w ostatniej partii przed zejściem na przerwę, triumfator zawodów z 2015 roku wbił 59 punktów. Po powrocie do stołu jeszcze jedną partię wygrał Anglik, a Higgins dopiero przy 1:4 zaczął gonić i to z dużym sukcesem. Seria trzech zwycięskich frejmów została zakończona wbiciem 132 punktów w brejku – po pierwszej sesji jest 4:4.

 

John Higgins – Stuart Bingham 4:4
65:15, 43:69, 58:68, 24:96(59), 28:59, 69:41, 67:10, 132(132):0

 

Wieczorem byliśmy świadkami pierwszej sesji w arcyciekawym pojedynku Judda Trumpa z Ding Junhuiem. Obaj mają aspiracje, obaj od kilku lat są uważani za bezsprzecznych kandydatów do mistrza świata, którzy jednak nie mogą zdobyć tytułu. Obaj prezentują tez ofensywny styl gry, co może się widzom po prostu podobać. Przez najbliższe trzy dni (każdego panowie rozegrają po jednej sesji) czeka nas sporo emocji.

 

Pierwsza odsłona pojedynku zaczęła się lepiej dla Trumpa. Otworzył on pojedynek partią z 61-punktowym podejściem, na co odpowiedział Ding podejściem o jedno oczko niższym i było 1:1. To był jednak ostatni remis w tej sesji. Potem Trump wbił 57 i 50, wychodząc na przerwę z wynikiem 3:1. W kolejnych czterech partiach tylko Ding w ostatniej wbił wartościowego brejka – 67 punktów, ale nie były to jakieś bardzo atrakcyjne frejmy. Panowie podzielili się jednak tymi odsłonami po równo, mimo, że było już 5:1 dla Anglika.

 

Judd Trump – Ding Junhui 5:3
86(61):38, 33:66(60), 87(57):6, 75(50):49, 56:39, 63:16, 46:64, 21:71(67)

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.