Snooker - MŚ: pierwszy tytuł Judda Trumpa po fantastycznym finale

ZROBIŁ TO! Judd Trump pierwszy raz w karierze Mistrzem Świata w snookerze! Po epickim finale, o którym kibice będą mówić nie latami, a dziesięcioleciami 29-letni Anglik pokonał 18:9 Szkota Johna Higginsa. W tym meczu zostało pobitych wiele rekordów!

Kapitalna pierwsza sesja - osiem frejmów, cztery brejki stupunktowe, dwa u Trumpa, dwa u Higginsa. Remis na przerwie 4:4. Po powrocie kolejna setka Higginsa, wyjście na 5:4, a potem... 8 wygranych partii z rzędu przez Anglika - tak w skrócie wyglądał pierwszy dzień finału Mistrzostw Świata w snookerze. Prowadząc 12:5 Judd Trump przed trzecią sesją mógł być naprawdę pewny siebie i oczekiwać, że przyjdzie długo wyczekiwany odwet na Johnie Higginsie, który 8 lat temu, w tym samym miejscu, pokonał Anglika 18:15 i zdobył swój czwarty tytuł mistrza świata. 

Przed trzecią sesją - mimo negatywnego wyniku - John Higgins był uśmiechnięty i wyglądał na bardzo wyluzowanego. Jego stan ducha pokazał też pierwszy frejm, który mógł stać się historią. Szkot zaatakował maksymalnego brejka i w pewnym momencie już wydawało się, że może on stać się faktem. Kolejne wbicia duetu czerwonej i czarnej bili były bezproblemowe do 105 punktów. Wtedy to, po wbiciu czarnej, Szkot próbował obejść stół górą - między żółtą, a brązową, ale zderzając się z tą drugą nie miał żadnej pozycji do ostatniej czerwonej, która stała na prawej bandzie pod środkową kieszenią. Co więc zagrał John? Dubla i to takiego, który chyba na pewno znajdzie się w 10-tce najlepszych zagrań mistrzostw. Czerwona odbiła się od prawej bandy i poleciała prosto... do lewej dolnej kieszeni... Wyjście na czarną perfekcyjne, a na niej pudło, które przekreśliło szansę. Tak, czy inaczej było 6:12.

Kolejną partię Higgins też wygrał, z brejkiem 59-punktowym. Judd Trump nadal był jednak bardzo skoncentrowany i potem rozpoczął swój triumfalny marsz - nie tylko do powrotu na prowadzenie, ale też nawet do jego powiększenia. Brejki 101 i 71 przed przerwą oraz 126 po niej dały prowadzenie 15:7. W tej chwili już mieliśmy pobity rekord liczby "paczek" w finale Mistrzostw Świata, oraz wyrównany rekord jakiegokolwiek meczu odbywającego się w Crucible - kilka lat temu w półfinale Ding Junhui i Alan McManus razem wbili 10 brejków stupunktowych. Czekaliśmy na pobicie tego rekordu, które byłoby jednocześnie wbiciem "setki" numer 100 w tegorocznym czempionacie.

W kolejnym frejmie to się nie zdarzyło, ale zyskaliśmy pewność, że dojdzie do czwartej sesji. John Higgins podszedł do stołu, miał już 67-punktowego brejka na koncie, gdy spudłował. Tyle samo punktów było na stole. Po chwili taktycznej przepychanki Szkot ponownie doszedł do stołu i dopełnił formalności, wygrywając swoją 8. partię. W następnym frejmie Szkot też poszedł za ciosem i mimo, że szansę na dobre punktowanie miał też Trump, bardzo szybko oddał stół, a Higgins - brejkiem 70-punktowym - wyszedł na 9:15. 

W kolejnej partii doczekaliśmy się wreszcie pobicia rekordów, które wymienialiśmy wcześniej. Ale emocji było zdecydowanie więcej, bo tym razem... atak na maksa przeprowadził Judd Trump. Anglik w tym podejściu miał kilka naprawdę trudnych wbić. Tak jak czarna z przyrządu, gdy biała stała tylko trochę powyżej po lewej stronie. Wszystko zakończyło się jednak przy wbiciu 14. czerwonej do środkowej kieszeni. Było to niezwykle ostre cięcie, bardzo trudne do wykonania i skontrolowania i czerwona nie wpadła, skończyło się więc na 104 punktach w podejściu. To był koniec sesji. Panowie schodzili na 2,5 godzinną przerwę przy wyniku 16:9 dla Trumpa.

Trump rozstrzygnął o tytule bardzo szybko - tak, jak się można było spodziewać, w dwóch frejmach. Ostatnią sesję otworzył brejkiem 94 i pewnym zwycięstwem w 26. frejmie, w ostatniej partii meczu Szkot zagrał jedno bardzo ofensywne zagranie, które rozbiło czerwone. Do takiego układu podszedł Judd, wbił 62 punkty i to wystarczyło, by przypieczętować ten pierwszy tytuł w karierze. 

TO BYŁ KOSMICZNY MECZ! TO BYŁ EPICKI FINAŁ!