Finały NBA: Raptors o krok od tytułu!

  • Data publikacji: 08.06.2019, 05:45

Obrońcy tytułu krok od detronizacji, Kawhi Leonard i spółka o krok od mistrzowskiego tytułu! Toronto Raptors po raz drugi pokonali na wyjeździe Golden State Warriors i w finałach NBA prowadzą z obrońcami tytułu 3-1.

 

Powiedzieć, że Raptors rozpoczęli ten mecz źle to jak nic nie powiedzieć. Przez niemal całą pierwszą kwartę mistrzowie konferencji wschodniej byli całkowicie bezradni, a przed błyskawiczną katastrofą ratowała ich tylko solidna obrona i - bez niespodzianki - Kawhi Leonard, który zdobył 14 z 17 punktów Toronto w pierwszych dwunastu minutach. Prowadzenie Warriors różnicą sześciu punktów wydawało się najmniejszym możliwym wymiarem kary.

 

Choć większość kibiców oglądających to spotkanie spodziewała się zapewne powiększenia przewagi przez Warriors - to nie nastąpiło. Solidne wejście z ławki duetu VanVleet - Ibaka pozwoliło przetrwać Raptors minuty bez Kawhi'ego Leonarda i trzymać się blisko obrońców tytułu. Sprawę utrudniał nieco wracający po nieobecności w meczu numer trzy Klay Thompson (14 punktów w pierwszej połowie), jednak koniec końców cztery punkty straty do przerwy (biorąc pod uwagę katastrofalne 2/17 za trzy) wydawało się być dla zespołu Nicka Nurse'a niezłym rezultatem.

 

Tym bardziej, jeśli w trzeciej kwarcie masz zamiar zbić najmocniejszy zespół NBA na ich parkiecie różnicą 16 punktów! Takiego obrotu spraw nie spodziewał się chyba nikt, ale Raptors po przerwie totalnie zdominowali Warriors i przed ostatnią kwartą prowadzili 79:67. Wymowne jest to, że Kawhi Leonard i Serge Ibaka rzucili w trzeciej kwarcie więcej punktów niż cały zespół Golden State (24:21).

 

Warriors przyzwyczaili nas do tego, że potrafią wracać do spotkań przegrywając nawet kilkunastoma punktami, jednak tym razem Raptors nie dali sobie wydrzeć tego zwycięstwa. Kawhi Leonard po raz kolejny był wielki (36 punktów, 12 zbiórek, 4 przechwyty, 50% FG, 100% FT), po fenomenalnym występie w meczu numer trzy zawiódł za to Steph Curry. 27 punktów na 41-procentowej skuteczności to nie jest może zły występ, jednak po graczu aspirującym do bycia TOP 10 w historii tej gry, w najważniejszych meczach sezonu, oczekuje się czegoś więcej. Nie sposób nie docenić tu jednak fenomenalnej pracy, jaką wykonała dziś na nim defensywa zespołu z Toronto.

 

Ostatecznie Raptors zwyciężyli 105:92 i w serii do czterech zwycięstw prowadzą z Warriors 3-1. Drużyny, które prowadziły w finałach NBA 3-1 sięgały po mistrzostwo 33 razy na 34 przypadki. Jedynym zespołem, któremu udało się wrócić z 1-3 byli Cleveland Cavaliers w 2016 roku.

 

Rywalizacja finałowa ponownie przenosi się teraz do Toronto. Mecz numer pięć (być może ostatni mecz tego sezonu) w nocy z poniedziałku na wtorek o 3:00 czasu polskiego.

 

Golden State Warriors - Toronto Raptors 92:105 (23:17, 23:25, 21:37, 25:26)