F6 LN: klęska Polek na starcie rywalizacji...

  • Data publikacji: 03.07.2019, 10:57

Niestety od porażki zaczęła się przygoda Biało- Czerwonych w Final Six Ligi Narodów w Nankin. Choć Polki starały się jak mogły, wygrały pierwszego seta i miały fragmenty świetnej gry, uległy faworyzowanym Amerykankom 1:3.

 

Lepiej to spotkanie rozpoczęły faworytki - reprezentantki Stanów Zjednoczonych, ale Polki nie dawały się stłamsić (7:5). Chwilę później efektownym blokiem wykazały się StysiakKąkolewska, dzięki czemu był już remis (7:7). Mimo tego, że Amerykanki znów odskoczyły na 2/3 punkty, nasze siatkarki nie dawały za wygraną, a nawet wyszły na pierwsze w tym meczu prowadzenie (12:13). Na drugą przerwę techniczną z minimalnym prowadzeniem schodziły jednak zawodniczki z USA. Świetnie na bloku prezentowała się Kąkolewska i zaraz to znów Biało-Czerwonye miały większą szansę na zwycięstwo w premierowej odsłonie (19:21). Wykorzystały ją i dość sensacyjnie zwyciężyły swojego pierwszego seta w Final Six Ligi Narodów.

 

Druga partia rozpoczęła się bliźniaczo do pierwszej. Niestety po pierwszej przerwie technicznej serię punktów zdobyły Amerykanki, wychodząc na najwyższe prowadzenie w tym meczu (10:6). To rozpoczęło równię pochyłą Polek, które nie potrafiły zakończyć swoich akcji, nie wspominając o zdobywaniu punktów przy swojej zagrywce. Parę minut później rywalki prowadziły już 7 punktami (22:15). Siatkarki USA spokojnie dokończyły tego seta, a Polki jak najszybciej musiały wymazać go z pamięci.

 

Trzecia partia, dla odmiany, rozpoczął się wyrównanie (3:3). Gra toczyła się punkt za punkt, na pierwszej przerwie technicznej minimalnie prowadziły Amerykanki, a tuż po niej znowu rozpoczęła się dobra seria naszych rywalek (13:9). Set miał się ku końcowi, a Polki, tak jak w poprzedniej odsłonie, nie potrafiły punktować. Panie nie wyciągnęły wniosków z wcześniejszych sytuacji, traciły już 8 punktów i po chwili przegrywały już 2:1...

 

Gra Polek posypała się i w żadnym elemencie nie przypominała już tej z pierwszej odsłony tego starcia. Skrzętnie wykorzystywały to rywalki, od początku pokazując, że w dzisiejszym meczu są tą lepszą drużyną (10:5). Słabiej zaczęła atakować również Malwina Smarzek, główna bombardierka naszej reprezentacji. Amerykanki swoją grą wręcz zapraszały Polki do rywalizacji, a te, mimo słabszej dyspozycji swojej koleżanki, zaczęły odrabiać straty (15:12). W końcówce zbliżyły się nawet na dwa punkty (21:19). Nerwowa atmosfera udzieliła się faworytkom, co pozwoliło wyrównać Polkom (23:23). Dzięki świetnym zagrywkom Stysiak Biało-Czerwone miały nawet meczbola (24:23). Dziwna i niezrozumiała decyzja sędziego ewidentnie wybiła nasze panie z rytmu i niestety uległy Amerykankom...

 

USA - Polska 3:1 (21:25, 25:16, 25:15, 26:24)

 

USA: Carlini, Drews, Bartsch-Hackley, Washington, Robinson, Ogbogu, Courtney (l)

Polska: Kąkolewska, Stysiak, Smarzek, Efimienko-Młotkowska, Wołosz, Mędrzyk, Stenzel (l), Nowicka, Grajber, Alagierska