F6 LN: Brazylijki i Amerykanki w finale!
- Dodał: Agnieszka Nowak
- Data publikacji: 06.07.2019, 17:01
Dziś odbyły się półfinały Final Six Ligi Narodów kobiet. Brazylijki po znakomitym spotkaniu niespodziewanie pokonały Turczynki 3:0, natomiast reprezentantki Chin zdołały wygrać tylko jednego seta w starciu z Amerykanami.
Pewna wygrana Brazylii
W pierwszym półfinale zmierzyły się zwyciężczynie grupy A - Turczynki i Brazylijki, które w fazie grupowej przegrał z Amerykankami 3:1, ale po zaciętym spotkaniu pokonały Polki 3:2. Trudno było wskazać faworyta tego spotkania, jednak wydawało się, że to reprezentantki Turcji są w lepszej formie. W tym spotkaniu jednak jej nie pokazały.
Wyrównana była tylko pierwsza partia, w której żadna drużyna nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi. Gra toczyła się punkt za punkt. Zarówno Brazylijki, jak i Turczynki skutecznie atakowały ze skrzydła i nie popełniały niewymuszonych błędów. W końcówce więcej zimnej krwi zachowały jednak reprezentantki Canarinhos i wygrały 25:23.
Na początku drugiej partii Turczynki były wyraźnie zdeprymowane. Brazylijki natomiast świetnie grały w obronie i wykorzystywały swój wysoki blok. W konsekwencji udało im się wyjść na prowadzenie 15:12. Od tej chwili rozpoczął się koncert ich gry. Solidnie prezentowały się w obronie oraz sprawiały kłopoty rywalkom na zagrywce. Dzięki temu uzyskały wysoką przewagę, której nie oddały już do końca seta - wygranego 25:15.
W kolejnej odsłonie gra Turczynek się nie poprawiła. W dalszym ciągu miały kłopoty ze skończeniem ataku. Przeciwniczki natomiast wciąż znakomicie serwowały i zatrzymywały Turczynki wysokim blokiem. Podopieczne Giovanniego Guidettiego w bardzo złym stylu przegrały ostatnią partię 10:25, a tym samym całe spotkanie 3:0.
Turcja - Brazylia 0:3 (23:25, 15:25, 10:25)
Pokaz siły Amerykanek
Reprezentantki USA znakomicie prezentowały się we wcześniejszych spotkaniach, w których pokonały 3:1 Polskę i Brazylię. Dzięki temu zajęły pierwsze miejsce w grupie. Gospodynie turnieju przegrały natomiast z Turczynkami, ale awans zapewniły sobie pokonując Włoszki 3:1.
W starciu, w którym rolę sędziego pełnił Polak - Wojciech Maroszek faworytkami były Amerykanki. Ze swojej roli od początku spotkania wywiązywały się bardzo dobrze i dyktowało tempo gry. W pierwszym secie Chinki były bezradne i nie dorównywały przeciwniczkom w żadnym elemencie gry. Podopieczne podopieczne Karcha Kiraly'ego gładko wygrały premierową odsłonę 25:10.
W drugiej partii Amerykanki nazbyt się jednak rozluźniły. Nie kończyły ataków, popełniały proste błędy, a Chinki skrzętnie to wykorzystały. Tym razem to reprezentantki gospodarzy dały popis swoich umiejętności i wygrały 25:15.
W dwóch kolejnych setach Amerykanki wróciły jednak do dobrej gry. Ponownie przeprowadzały skuteczne ataki, zaskakiwały rywalki mocnym serwisem i wykorzystywały swój blok. Ostatecznie wygrały trzeciego i czwartego seta odpowiednio do 17 i do 20, a tym samym zapewniły sobie udział w jutrzejszym finale.
USA - Chiny 3:1 (25:11, 15:25, 25:17, 25:20)