Premier League: "Dzień Świstaka" w Manchesterze. Gospodarze zatrzymani
- Dodał: Radosław Kępys
- Data publikacji: 17.08.2019, 20:31
Duże emocje w Manchesterze. Mimo zdecydowanej przewagi, miejscowe City zremisowało w sobotę z Tottenhamem 2:2 (2:1). Piłkarze, sztab szkoleniowy i kibice "The Citizens" po meczu musieli mieć dziwne wrażenie, że jakoś niedawno przeżyli dokładnie taką samą sytuację, w meczu z tym samym zespołem.
Mistrz Anglii już w drugiej kolejce miał przed sobą trudne zadanie. Po wysokim zwycięstwie na inaugurację 5:0 nad West Hamem, tym razem podopieczni Pepa Guardioli gościli u siebie Tottenham. Londyńczycy to zespół, który od wielu lat, mimo bardzo niewielu roszad personalnych i transferów, jest w czołówce Premier League. "Spurs" ten sezon też rozpoczęli nieźle, bo odprawili u siebie Aston Villę, wygrywając 3:1. W sobotę oba zespoły chciały przedłużyć dobrą serię, aby początek sezonu oficjalnie zaliczyć na udany. Faworytem byli gospodarze, jednak zapowiadało się na duże emocje!
Od początku spotkania zdecydowanie przeważali gospodarze. Taktyka "Obywateli" w dużej części opierała się na przerzutach ze środka boiska na skrzydła, gdzie raz po raz było dużo miejsca do rozgrywania akcji. Bardzo aktywny był m.in. były piłkarz Tottenhamu - Kyle Walker. To on wypracował pierwszą groźną okazję, gdy wyłożył piłkę Raheemowi Sterlingowi, ale ten drugi został zablokowany. Co jednak nie udało mu się w pierwszej sytuacji, wyszło w 20. minucie i to w fantastycznym stylu. Głównym architektem gola Anglika stał się Kevin De Bruyne, który z okolic 30. metra boiska dośrodkował na lewą stronę pola karnego tuż przed bramkę, a tam Sterling tylko dołożył głowę i posłał piłkę obok Hugo Llorisa. Jeśli komuś się wydawało, że od tego momentu City przejmie całkowitą kontrolę nad meczem i wynikiem, już trzy minuty później musiał
przecierać oczy ze zdumienia. Nie mający w tym meczu wiele do powiedzenia Tottenham wyszedł z pierwszą składną akcją ofensywną - Ndombele podał piłkę przed pole karne do Erika Lameli, a ten - widząc zbyt daleko wysuniętego z bramki Adriana - posłał precyzyjny strzał obok słupka i wyrównał stan spotkania. Była to jego pierwsza bramka w zespole "Spurs" od listopada 2018 roku. Oba zespoły dały więc sobie "po razie" i można było grać od nowa.
Stan remisowy znowu jednak nie potrwał długo. Wydawało się, że napór Manchesteru City trochę osłabł, mecz się wyrównał, ale w sumie to była pewna próba uśpienia rywala, po której podopieczni Pepa Guardioli wyprowadzili kolejny cios. Była 35. minuta, gdy w szybkiej akcji na prawym skrzydle znalazł się Kevin De Bruyne i po raz drugi w tym meczu niezwykle dokładnie dośrodkował w pole karne. Tam tuż przed obrońców wybiegł źle pilnowany Sergio Aguero i finezyjnym strzałem pokonał Hugo Llorisa. Po raz drugi w tym spotkaniu City znalazło się na prowadzeniu u mimo, że do końca regulaminowych 45 minut gospodarze mieli jeszcze swoje okazje, wynik pozostał bez zmian.
Druga połowa meczu to ponowne ataki Manchesteru City. Gospodarze z różną częstotliwością męczyli Hugo Llorisa, który jednak nie uległ groźnym atakom, co dało kolegom... możliwość wyrównania. W 56. minucie dośrodkowywał z rzutu rożnego Erik Lamela, a gola strzałem głową zdobył Lucas Moura, który dopiero co zameldował się na boisku. Był to drugi celny strzał Tottenhamu w meczu, podopieczni Mauricio Pochettino mogli się więc pochwalić stuprocentową skutecznością.
I w kolejnych minutach zespół Pepa Guardioli nadal bił głową w mur. Może nie były to frontalne ataki, które przyniosły kilka stuprocentowych okazji, ale jednak przewaga "The Citizens" była zdecydowana. Tottenham jednak umiejętnie się bronił, dodatkowo skorzystał z tego, że w ostatnich minutach na boisku z konieczności przebywał kontuzjowany Oleksandr Zinchenko. Piłkarze Manchesteru City co prawda w doliczonym czasie gry zdobyli bramkę, ale przy podaniu do Gabriela Jesusa, który zdobył bramkę, piłkę ręką zagrywał Aymeric Laporte. Decyzja gołym okiem niedostrzegalna, została jednak wyłapana przez VAR. W Manchesterze przeżyli "Dzień Świstaka"... Kto pamięta dwumecz Ligi Mistrzów z ubiegłego sezonu między tymi dwoma zespołami, ten wie, o co chodzi. Podział punktów w Manchesterze stał się faktem. Pewnie mało kto przewidział, że główny kandydat do tytułu - mimo trudnego rywala w sobotę - straci swoje pierwsze punkty już w drugiej kolejce Premier League.
Manchester City - Tottenham 2:2 (2:1)
Bramki: 20' Sterling, 35' Aguero - 23' Lamela, 56' Lucas
Manchester City: Ederson - Walker, Zinchenko, Laporte, Otamendi - Gundogan, Rodrigo (78' David Silva), De Bruyne - Sterling, Aguero (65' Jesus), Bernardo Silva (80' Mahrez)
Tottenham: Lloris - Rose, Alderweireld, Sanchez, Walker-Peters - Winks (56' Lucas), Lamela (85' Lo Celso), Sissoko, Eriksen (90+1' Skipp), Ndombele - Kane
Żółte kartki: 26' Sterling
Sędzia: Michael Oliver
AKTUALNA TABELA PREMIER LEAGUE
Radosław Kępys
Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.