Walkę o Scudetto czas zacząć, startuje Serie A!

  • Data publikacji: 24.08.2019, 14:38

Dziś, tj. 24 sierpnia 2019 roku o 18:00 zainaugurowany zostanie nowy sezon w najwyższej włoskiej klasie rozgrywkowej. Fani Serie A wraz z pierwszym gwizdkiem na Stadio Ennio Tardini zakończą długi, bo aż niemal 90-dniowy, emocjonalno-piłkarski post od tych rozgrywek.

 

W stawce mamy trzy nowe ekipy, czyli Brescię, LecceVeronę, które będą starały się przetrwać w tym arcytrudnym, i zapowiadającym się na bardzo wyrównany, sezonie. Tytułu bronić będzie Juventus, który od ośmiu sezonów nieprzerwanie króluje na Półwyspie Apenińskim. Choć okienko transferowe potrwa jeszcze do 2 września, to wydaje się, że większość ekip dopięła już swoje najistotniejsze transfery, bądź jest ich bardzo blisko. Przeanalizujemy teraz przygotowania i ambicje zespołów, które wywalczyły prawo udziału w tej piłkarskiej uczcie.

 

Włoska nuda, czyli znów ten Juventus?

 

Fani z Turynu mogą czuć niedosyt po występach swoich piłkarzy w Lidze Mistrzów. Można powiedzieć, że są niezwykle wybredni, ale nie może być inaczej, jeśli na krajowym podwórku od ośmiu sezonów ich klub dominuje. Juventus kupił aż pięciu obrońców. Wyłączając doświadczonego Danilo, do klubu trafiło czterech defensorów, których średnia wieku wynosi 20.5, co jednak nie oznacza braku umiejętności. Najwięcej, bo aż 75 mln € kosztował Matthijs de Ligt. Ten dziewiętnastolatek potwierdził strategię mistrzów Włoch, która polega na kupowaniu piłkarzy, którzy przyczynili się do wyrzucenia ich z Champions League. Rok temu był to Cristiano Ronaldo, teraz przyszedł czas na rewelacyjny talent prosto z Ajaxu Amsterdam. Pozostali, wspomniani już, młodzi obrońcy, którzy będą mieli okazję przywdziać biało-czarny trykot to Cristian Romero z Genoi, Luca Pellegrini z Romy i Merih Demiral z Sassuolo. Klub z Turynu obłowił się także piłkarzami, którzy z chęcią zameldowali się w nim za darmo po zakończeniu swoich kontraktów. Nie są to bynajmniej zawodnicy anonimowi, ponieważ są nimi m.in. Gianluigi Buffon, Aaron Ramsey, czy Adrien Rabiot. O ile ten pierwszy wraca po to, aby pobić rekord ligi pod względem występów (brakuje mu ośmiu) i niemal na pewno będzie zmiennikiem naszego Wojciecha Szczęsnego, to Ramsey Rabiot mogą namieszać w głowie Mauricio Sarriego podczas ustalania składu. Tutaj przechodzimy do transferu nieoczywistego, jednak być może niezbędnego, aby wreszcie zaspokoić apetyty fanów Starej Damy. Po pięciu latach owocnej pracy ze stanowiskiem pierwszego trenera pożegnał się Massimiliano Allegri. Człowiek, który zdobył 5 tytułów mistrza Włoch, 4 razy wygrał Coppa Italia, dwukrotnie triumfował w SuperCoppa Italia i tyle samo razy dochodził do finału Ligi Mistrzów został zastąpiony przez Mauricio Sarriego. Najwidoczniej działacze doszli do wniosku, że priorytetem jest od dawna wyczekiwany triumf w Lidze Mistrzów i Allegri wykorzystał już limit szans. Nowy szkoleniowiec Juve wrócił do Włoch po jednosezonowej, nie do końca udanej, przygodzie z Chelsea Londyn. Władze klubu, jak i kibice, mają nadzieję, że ten palący około 60 papierosów dziennie trener, wraz z kłębami dymu wniesie do klubu powiew nowej energii i motywacji do jeszcze większych sukcesów. Warto odnotować, że w tym okienku transferowym z klubu odeszli m.in. João Cancelo, Leonardo Spinazzola, czy Moise Kean. Choć nie są to postacie nadające kształt obecnemu Juve, to odejście Keana nie jest chyba najlepszym z możliwych kroków aby uszczuplić listę płac. Ten dziewiętnastolatek jest bardzo dobrze rokującym napastnikiem i może się okazać, że w przyszłości wróci do Turynu za dużo większe pieniądze. Trzeba przyznać, że 60-letni Sarri ma w czym wybierać, a prawdopodobne trio w ataku: Cristiano Ronaldo, Federico Bernardeschi Douglas Costa gwarantuje grad goli, co w połączeniu z długą ławką rezerwowych umożliwia walkę o tytuły na wszystkich frontach.

 

 

W końcu Neapol?

 

Przez ostatnie dwa sezony pierwszym z peletonu, tuż za Starą Damą był zespół SSC Napoli. Ekipa Arkadiusza Milika Piotra Zielińskiego nie ma obecnie zbyt spektakularnych łowów. Dużo spekulowało się o przenosinach do Neapolu Edinsona Cavaniego, czy Jamesa Rodrigueza, jednak żaden się na to nie zdecydował. Przez długi czas dwa z trzech najwyższych transferów klubu w tym okienku, były to zakupy golkiperów, czyli Alexa Mereta Davida Ospiny. Ten pierwszy wyrasta na jedynkę w składzie Carlo Ancelottiego. Poza nimi kadrę poszerzyli m.in. Konstantinos Manolas i młody talent z Fenerbahce - Eljif Elmas. Przez długie tygodnie wszystko wskazywało także na to, że Milik będzie niepodważalnie główną armatą wicemistrzów Włoch, oczywiście pomijając Lorenzo Insigne. W ostatniej chwili przed rozpoczęciem sezonu gruchnęła wiadomość o tym, że w końcu jedna z większych plotek transferowych się ziściła. Do klubu trafił Hirving Lozano z PSV za rekordową, jak na neapolitańskie warunki, kwotę 38 mln €. Miejmy nadzieję, że Lozano szybko się zaaklimatyzuje, a polski napastnik ustabilizuje formę i będziemy coraz częściej słyszeć tysiące gardeł krzyczących: ARKADIUSZO! W ostatnich dniach okienka może także dość do transferu, który wywróci hierarchię napastników, ponieważ coraz głośniej mówi się o przyjściu Mario Icardiego. Od czterech sezonów Napoli plasowało się na podium ligi, wszystko wskazuje na to, że ten nie będzie wyjątkiem. Kto wie, może pokuszą się o małą niespodziankę?

 

 

Czy w Bergamo nadal będzie tak pięknie?

 

Historyczne, trzecie miejsce Atalanty w zeszłym sezonie musiało być dla lokalnych kibiców jak nieoczekiwany zwrot podatku. Wiesz, że to się może wydarzyć, ale gdy się ziści, to jesteś zdziwiony jak obrona Bercelony przy rzucie rożnym Trenta Alexandra-Arnolda w półfinale ostatniej Ligi Mistrzów. Drużyna z Bergamo była jedną z najbardziej widowiskowych i ofensywnie grających w poprzedniej edycji rozgrywek, ale czy w tym sezonie stać ich na równie imponujący rezultat? Jedno jest pewne, będzie o to piekielnie trudno. Zespół chce się pokazać z jak najlepszej strony w Champions League, ale nie może być pewny, czy gra na dwa fronty nie będzie dla niego misją samobójczą. Udało się zatrzymać Duvana Zapatę, a atak wzmocnił Luis Muriel. Za darmo do klubu przyszedł Martin Škrtel, którego postrzega się jako tegoroczny filar defensywy. Trzeba przyznać, że pierwsza jedenastka trenera Gian Piero Gasperiniego wygląda bardzo solidnie i tak jak w poprzednim sezonie, nie będzie drużyny, która będzie mogła w ciemno dopisać sobie w starciu z nią choćby punkt. Nie wiadomo, czy zmiennicy będą potrafili utrzymać poziom wyjściowego składu, jednak jeśli zmęczenie i kontuzje nie pokrzyżują planów drużynie z Bergamo, to podobny respekt powinni czuć także ich rywale w Lidze Mistrzów.

 

 

Odrodzony Inter?

 

Wielu kibiców i ekspertów jako trzeciej siły, która może walczyć o Scudetto upatruje w Interze. Antonio Conte przejął stery drużyny z Mediolanu pod koniec maja tego roku. Włoch wrócił do wielkiej piłki po niemal rocznej przerwie, jego ostatnim klubem była londyńska Chelsea, z którą zdobył Mistrzostwo Anglii w sezonie 2016/17. Od objęcia posady pierwszego trenera Nerazzurrich, drużyna pokazała się z obiecującej strony w czasie letnich sparingów, kiedy to dopiero rzuty karne decydowały o porażce z Juventusem, a w seriach jedenastek udało się im pokonać PSG, Tottenham i Valencię. Mecze te rozgrywane były jeszcze przed największą ofensywą transferową, kiedy to do klubu przybyli Romelu Lukaku, Valentino LazaroMatteo Politano. Za darmo, jako wolny transfer, został pozyskany także 33-letni Diego Godin. Były obrońca Atletico na pewno będzie mocnym punktem defensywy. Na równie silną pozycję, ale w ofensywie, liczy Lukaku. Pojawiły się jednak pogłoski, że były napastnik Czerwonych Diabłów może opuścić pierwsze kolejki sezonu ze względu na nadwagę, ale sam zawodnik szybko je zdementował. Nowym członkiem sztabu, odpowiedzialnym za przygotowanie fizyczne, został Antonio Pintus (wcześniej pracował w Realu Madryt), który także może wywrzeć nie lada wpływ na rezultaty całej drużyny Nerazzurich. Wygląda na to, że Inter ma przed sobą jeden z lepszych sezonów od lat, jednak ciężko wyrokować, czy oznacza to walkę o mistrzostwo, jednak miejsce w top4 i wyjście z grupy Ligi Mistrzów, powinno być dla niego celem minimum.

 

 

Czy Il Pistolero wystarczy?

 

Drugi klub z włoskiej stolicy mody także chciałby zaprezentować się lepiej, niż miało to miejsce w ostatnim sezonie. AC Milan nie dość, że nie wywalczył miejsca w Lidze Mistrzów, to nie zagra także w Lidze Europy ze względu na nieprzestrzeganie przepisów Finansowego Fair-Play i wycofanie się z tych rozgrywek. Brak Rossonerich w europejskich pucharach zdecydowanie nie pomaga im w pozyskiwaniu wartościowych zawodników, ani utrzymaniu tych bardziej ambitnych i utalentowanych. Z klubu odszedł m.in. Patric Cutrone, natomiast udało się utrzymać Krzysztofa Piątka, który dostał także tak pożądaną koszulkę z numerem 9. Pozostanie polskiego napastnika nie rozwiązało jednak niczego, oprócz ewentualnych problemów finansowych stacji telewizyjnych mających prawa do transmisji meczów Milanu w Polsce. Bardzo istotną zmianę zanotowała natomiast ławka rezerwowych, gdzie chaotycznego Gennaro Gattuso zastąpił znakomity taktyk – Marco Giampaolo. Największym problemem klubu Giampaolego jest ofensywa. W pięciu meczach Milan zdobył zaledwie cztery bramki, w tym dwie z drużyną z Kosowa, co jest zatrważającym wynikiem, zważywszy na wzmocnienia reszty stawki. Co prawda za 25 mln € pozyskany został Rafael Leão. Jest to młody i utalentowany zawodnik, jednak ciężko przewidywać, aby był w stanie wejść w buty Patricka Cutrone i już od pierwszej kolejki będzie siać pogrom w szeregach obronnych rywali. Dla emocji i ciekawszej rywalizacji pozostaje trzymać kciuki za transfer last minute, który pozwoli myśleć o walce o miejsca gwarantujące europejskie puchary. Takim może zostać Angel Correa Atletico Madryt, jednak negocjacje się przeciągają i kwestia jego pozyskania jest ciągle sprawą otwartą. Kibice i działacze Milanu z pewnością nie zadowolą się ubiegłosezonowym piątym miejscem, każdy liczy tutaj na awans do Ligi Mistrzów, jest to także wymóg, aby zatrzymać takich piłkarzy jak Krzysztof Piątek. Czy jest to możliwe? Jak najbardziej. Czy będzie to proste? W żadnym wypadku.

 

 

Kto może namieszać, a kto odwiedzi Serie B?

 

Drużyny środka stawki bardzo się wzmocniły i tak naprawdę walka o Ligę Europy może majaczyć na horyzoncie niemal połowy stawki. Jak co roku mocne będą Roma Lazio. W tyle nie powinno zostać Torino czy Sampdoria, natomiast ciężko oczekiwać wielkich rzeczy po tegorocznych beniaminkach. Brescia wydaje się z nich najmocniejsza, po awansie pozyskała m.in. Mario Balotelliego i nie powinna mieć problemów z utrzymaniem. Natomiast Lecce Hellas Verona wydają się być jednymi z pewniaków do degradacji. Oprócz nich widmo odwiedzin w Serie B może zajrzeć w oczy byłemu klubowi Krzysztofa Piątka – Genoi i obecnej drużynie Cionka Salomona, czyli SPAL.

 

 

Kto może zastąpić Starą Damę na mistrzowskim fotelu?

 

Całe piłkarskie Włochy spierają się o to, kto w tym sezonie triumfuje w Serie A i zakończy passę Juventusu. Każdy wąsaty Giovanni mieszkający w mieście, które ma swojego przedstawiciela w tej lidze, ma pewność i argumenty, żeby skandować nazwę ukochanego klubu. Ja natomiast, jako postronny obserwator, zakrzyknę: KTOKOLWIEK! Nie ma nudniejszej ligi w europejskim topie nad Ligue 1. PSG dominuje, reszta zbiera resztki. Mieliśmy wyjątek, kiedy w sezonie 2016/2017 królem ziemi francuskiej zostało AS Monaco. We Włoszech ten marazm reszty stawki w pogoni za Juventusem trwa już dwa razy dłużej, co nie uatrakcyjnia tych rozgrywek i tylko wyższy poziom pozostałych drużyn daje jakąś frajdę. Miejmy nadzieję, że dominacja zostanie przerwana, a emocji nie zabraknie aż do ostatniej kolejki. Niech zacznie się walka!