Dogrywka w Philadelphii, wielki James daje zwycięstwo Cavs

  • Data publikacji: 06.05.2018, 05:34

Boston Celtics oraz Cleveland Cavaliers prowadzą już w swoich seriach 3:0 i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w finałach konferencji wschodniej dojdzie do rewanżu za ubiegły sezon.

 

O ile poziomem sportowym pierwsze z dzisiejszych spotkań półfinałów konferencji wschodniej nie zachwyciło, o tyle emocji mieliśmy tu tyle, że żaden kibic nie powinien narzekać. Przez całe spotkanie wynik oscylował wokół remisu, a prowadzenie niemal co chwilę przechodziło z rąk jednej drużyny do drugiej (15 zmian prowadzenia w całym meczu). Jak to często w takich spotkaniach bywa, wszystko rozstrzygnąć się miało w ostatnich minutach.

 

Końcówkę zdecydowanie lepiej wytrzymali Celtowie - na cztery sekundy przed końcem, przy wyniku 87:87, fatalną startę popełnił JJ Redick, co otworzyło szansę na łatwe punkty z kontry Jaylena Browna. Do końca pozostawało zaledwie 1,7 sekundy. Wystarczająco dużo dla Marco Belinelliego, którzy rzutem równo z końcową syreną dał Sixers dogrywkę.

 

Po rzucie Włocha na parkiet Wells Fargo Center spadło konfetti. Za wcześnie. Sixers - mimo że prowadzili przez większą część dogrywki, ponownie przegrali mentalnie końcówkę, której bohaterem okazał się Al Horford. Najpierw kluczowe dwa punkty przy wyniku 97:98, a w kolejnej akcji przechwyt i bezbłędnie wykorzystane dwa rzuty wolne. Kolejnego rzutu na dogrywkę Belinelli - mimo próby - już nie trafił. Celtics pokonali Sixers 101:98 i w serii do czterech zwycięstw prowadzą już 3:0.

 

Philadelphia 76ers - Boston Celtics 98:101 (20:19, 31:29, 17:21, 21:20, 9:12)

 

Stan rywalizacji: 3:0 dla Celtics

 

Niebo jest niebieskie, dwa plus dwa to cztery, a LeBron James pokonuje Toronto Raprots w playoffach. I nawet 59 zwycięstw zespołu z prowincji Ontario w sezonie zasadniczym połączone z fatalną dotychczas postawą Cavaliers nic w tej kwestii nie zmienia.

 

Raptors rozpoczęli mecz w Cleveland tak, jakby ta seria zakończyła się dla nich po drugim spotkaniu, co pozwoliło ekipie Tyronna Lue błyskawicznie odskoczyć na dziesięć punktów. Pod koniec pierwszej i na początku drugiej kwarty Raptors zniwelowali co prawda tę startę, ale pierwszą połowę gospodarze zakończyli znakomitą serią 14-2, co pozwoliło im zejść do szatni z piętnastopunktową przewagą.

 

Najlepszy zespół sezonu zasadniczego w konferencji wschodniej nie złożył jednak broni. Prowadzeni przez świetnego dziś Kyle'a Lowry'ego Raptors doprowadzili do wyrównanej końcówki, a na osiem sekund przed końcem celną trójką do remisu 103:103 doprowadził OG Anunoby. Wtedy jednak piłkę w swoje ręce dostał LeBron James. Reszta jest już historią.

 

 

To piąty w karierze LeBrona buzzer-beater w meczu playoffs. James do swojej bogatej kolekcji dołożył dziś jeszcze jeden rekord. Lider Kawalerii po raz jedenasty z rzędu był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu pod względem liczby zdobytych punktów (38) oraz rozdanych asyst (7) w meczu playoffs, wyrównując tym samym leciwy już rekord Oscara Robertsona.

 

Cleveland Cavaliers - Toronto Raptors 105:103 (24:19, 31:21, 24:25, 26:38)

 

Stan rywalizacji: 3:0 dla Cavaliers

 

Czwarte mecze w obu parach rozegrane zostaną w nocy z poniedziałku na wtorek. 76ers podejmą Celtics o północy czasu polskiego, dwie i pół godziny później Cavaliers zmierzą się z Raptors. Przypomnijmy, że jak dotychczas nikomu w historii NBA nie udało się zwyciężyć w serii do czterech zwycięstw przegrywając po trzech spotkaniach 0-3.