Premier League: City wywozi 3 punkty z Goodison Park

  • Data publikacji: 28.09.2019, 21:58

Mistrz Anglii pokonał na wyjeździe 3:1 Everton FC i umacnia się na pozycji wicelidera angielskiej ekstraklasy. The Citizens zaliczają zwycięstwo numer pięć w tym sezonie Premier League.

 

Przed spotkanie The Toffees byli z góry skazywani na porażkę. Co prawda, nie udało im się urwać punktu drużynie mistrza Anglii, ale pokazali się z dobrej strony i były momenty, w których różnica klas była niezauważalna. 

 

Wobec zwycięstwa ekipy Liverpoolu nad Sheffield United (1:0) podopieczni Pepa Guardioli nie mieli wyjścia - musieli wygrać dzisiejszy mecz, w przeciwnym wypadku ich strata do lidera mogłaby wynosić nawet 8 punktów. Swoje zadanie wykonali, udowadniając tym samym swoją wyższość i klasę na ligowym podwórku. Rywalizacja o tytuł mistrzowski w tym sezonie zapowiada się jeszcze bardziej pasjonująco. 

 

Kapitalnie mogła rozpocząć się pierwsza połowa dla The Citizens, jednak fatalnie chybił Gundogan. Niemiec tureckiego pochodzenia nie trafił z kilku metrów na pustą bramkę i zmarnował tym samym cały wysiłek Mahreza, który idealnie dopieścił mu tą piłkę. Co się nie odwlecze, to nie uciecze - bramka dla City w końcu padła. Strzelcem Gabriel Jesus po ładnym dośrodkowaniu De Bruyne'a. 

 

Kolejne bramki zdawały się wisieć w powietrzu. Niewielu się jednak spodziewało, że kolejną bramką będzie ta wyrównująca dla Evertonu. Seamus Coleman w 34 minucie zgubił krycie, urwał się obronie i przelobował Edersona. Gol jednak nie został przypisany Colemanowi, a jego koledze z drużyny, który dobił piłkę głową kawałek od linii bramkowej, kradnąc tym samym trafienie Colemana. 

 

Druga połowa również nie należała do tych najnudniejszych. Analogicznie jak w tej pierwszej części, oglądaliśmy zmarnowane stuprocentowe sytuacje. Najpierw zaczął zawodnik City. Raheem Sterling był sam na sam z bramkarzem, ale finalnie, mimo ogromnej przestrzeni, nie zdołał zmieścić futbolówki między słupkami. Niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić na ekipie Guardioli, ale szczęście dopisało w tej sytuacji Edersonowi, który został trafiony piłką z kilku metrów, broniąc tym samym strzał Yerry Miny. 

 

Bramka dla City w końcu padła. Była 71 minuta, kiedy do rzutu wolnego podszedł Riyad Mahrez. Algierczyk popisał się w tej sytuacji fenomenalnym uderzeniem i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Bliscy odpowiedzi byli gracze Evertonu, ale Ederson znów powstrzymał Kolumbijczyka - Yerrego Minę. Kwadrans po bramce Mahreza było już po meczu. Spotkanie zamknął słabo wyglądający dotąd Raheem Sterling, który spróbował swoich sił z dystansu. Technologia Goal-Line pomogła arbitrom w przyznaniu bramki dla City. 

 

City i Liverpool pieczętują tym samym swoją dominację w lidze angielskiej. Ci pierwsi tracą do ekipy z Anfield 5 punktów. Bezpośrednie spotkanie czeka ich 10 listopada, jednak do tego czasu obie ekipy rozegrają jeszcze po 4 kolejki. W najbliższej kolejce zmierzą się odpowiednio z: Wolverhampton, a Liverpool z Leicester City. 

 

Everton - Manchester City 1:3 (1:1)

Bramki: Calver-Lewin 34' - Jesus 24', Mahrez 71', Sterling 85'
Everton: Jordan Pickford - Seamus Coleman, Michael Keane, Yerry Mina, Lucas Digne - Morgan Schneiderlin (81' Tom Davis), Fabian Delph - Theo Walcott (7' Alex Iwobi / 74' Moise Kean), Gylfi Sigurdsson, Richarlison - Dominic Calvert-Lewin

Manchester City: Ederson - Kyle Walker, Nicolas Otamendi, Fernandinho, Ołeksandr Zinczenko - Kevin De Bruyne (80' Bernardo Silva), Ilkay Gundogan - Riyad Mahrez, Gabriel Jesus (66' Sergio Aguero), Raheem Sterling (86' David Silva)

Żółte kartki: Schneiderlin 59', Mina 70' - Rodri 38', Otamendi 51'

Sędziował: Michael Oliver