PKO Ekstraklasa: przełamanie Korony, trzy punkty zostają w Kielcach!

  • Data publikacji: 02.11.2019, 16:51

 

W 14. serii gier PKO Ekstraklasy, ostatnia w tabeli Koronę Kielce podejmowała u siebie dziesiąte Zagłębie Lubin. Po wyrównanym i intensywnym spotkaniu trzy punkty zostają w Kielcach, a Korona opuszcza strefę spadkową.

 

Gospodarze w ostatnich tygodniach prezentowali bardzo słabą formę. Odkąd zespół z Kielc po Gino Lettierim przejął Mirosław Smyła w pięciu spotkaniach, aż czterokrotnie piłkarze Korony przegrywali – w tym raz właśnie z Zagłębiem w Pucharze Polski. Na drugim biegunie znajdowało ekipa z Lubina. "Miedziowi" odkąd klub przejął Słowak Martin Sevela jego podopieczni wygrali pięć z sześciu rozgrywanych spotkań – przegrywając tylko z bardzo dobrze spisującą się w lidze Pogonią Szczecin.

 

W spotkanie lepiej - podobnie jak w meczu z Piastem - weszli piłkarze Korony. Tym razem jednak w ekipie z Kielc widać było większe zaangażowanie - odbiorze i walce o piłkę - a przede wszystkim większą dokładność w jej rozgrywaniu. W drużynie gospodarzy niezwykle aktywny był Gardawski, który najpierw groźnie uderzał  - w 7. minucie spotkania, kiedy piłka zatrzymała się na słupku bramki Hładuna - a następnie groźnie dorzucał piłkę z lewej strony do Đuranovicia, którego strzał jednak był bardzo niecelny. Przewaga w końcu przyniosła efekt. W 20. minucie nieco niedokładnie z lewej strony dośrodkował Lioli. Piłka trafiła do Đuranovicia, który jakimś cudem próbując uderzać przewrotką posłał piłkę pod nogi Michala Papadopulosa, a Czech bez najmniejszego problemu posłał piłkę do siatki Zagłębia. Po bramce gospodarzy obraz gry uległ zmianie. Piłkarze Korony zamiast szukać drugiego gola, który uspokoiłby im mecz cofnęli się i nerwowo bronili wyniku dopuszczając tym samym do głosu podrażnione straconym gole Zagłębie. "Miedziowi" wyraźnie przycisnęli Koronę, która właściwie całą ekipą - poza Đuranoviciem i Papadopulosem - broniła się na linii szesnastki. Filip Starzyński i spółka raz po raz słali groźnie piłki w pole karne kielczan, na drodze do bramki zawsze stawał jednak Hładun, bądź któryś ze stoperów Korony. Do przerwy w Kielach 1:0 dla gospodarzy.

 

Po zmianie stron jako pierwsi zaatakowali "Miedziowi". Strzał z boku pola karnego Szysza bez problemu wybronił Koziol.  Z każdą kolejną minutą do głosu dochodzili chcący przejąć inicjatywę gospodarze. W 51. minucie po dośrodkowaniu Cebuli kapitalnie piłkę na piąty metr do Đuranovicia zgrał Márquez. Czarnogórzec jednak w doskonałej sytuacji uderzył wprost w Hładuna. Kolejne minuty, to już dobrze znana z boisk PKO Ekstraklasy szarpanina. Piłka trafiała spod jednego pola karnego do drugiego, bardzo rzadko jednak zagrażała samym bramkom. Po stronie Zagłębia dwukrotnie groźnie uderzał Szysz - w 58. i 76. minucie - jednak oba jego strzały były minimalnie niecelnie. Natomiast piłka po próbie Damjana Bohara z 66. minuty lądowała gdzieś na wysokości 3 piętra Suzuki Areny. Koronie spieszyło się zdecydowanie mniej. Gospodarze grali na utrzymanie korzystnego dla nich wyniku - starając się "klepać" Zagłębie na 40 metrze od bramki Hładuna niż próbować kolejnych strzałów. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Korona w końcu wygrywa spotkanie i - przynajmniej do jutra - opuszcza ostatnie miejsce w tabeli.

 

Korona Kielce - Zagłębie Lubin 1:0 (0:0)

Bramki: 20' Papadopulos

Korona Kielce: Koziol - Spychała, Kovačević, Márquez, Gardawski - Lioi (72' Żyro), Gnjatić, Żubrowski, Cebula, Đuranović (80' Radin), Papadopulos (69' Pučko)

Zagłębie Lubin: Hładun - Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić - Poręba (62' Sirk), Slisz - Živec, Starzyński, Bohar - Szysz

Kartki: 54' Żubrowski, 64' Gnjatić, 89' Kovačević, - 16' Balić, 90+1' Kopacz, 90+3' Szysz

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)