El. EURO 2020: piękne pożegnanie Piszczka, Polska ze zwycięstwem

  • Data publikacji: 19.11.2019, 22:44

Świetne widowisko obejrzeli kibice zgromadzeni na Stadionie Narodowym. Na zakończenie eliminacji do Mistrzostw Europy, które odbędą się w 2020 roku, reprezentacja Polski pokonała po dramatycznym meczu Słowenię 3:2. Było to jednocześnie ostatnie spotkanie w narodowych barwach Łukasza Piszczka.

 

Obok emocji zawsze towarzyszącym grze reprezentacji, we wtorkowy wieczór serce mogło nam bić nieco mocniej niż zazwyczaj. Z narodowymi barwami żegnał się bowiem Łukasz Piszczek, czyli jeden z najlepszych prawych obrońców w historii naszej kadry. Obrońca Borussii Dortmund znalazł się w wyjściowym składzie drużyny Jerzego Brzęczka, występując tym samym po raz 66. w reprezentacji.

 

Od początku Polacy ruszyli na rywala z dużym animuszem. W 2. minucie faulowany przez Jasmina Kurticia w bocznej strefie boiska był Jacek Góralski. Do rzutu wolnego podszedł Sebastian Szymański i dośrodkował mocno w pole karne. Piłkę zza linię końcową strącił jeden ze Słoweńców i mieliśmy rzut rożny. Jak się później okazało - drugi stały fragment gry w tym spotkaniu zakończył się bramką dla naszego zespołu. Piotr Zieliński dośrodkował na 5. metr z narożnika, ale wrzutkę wypiąstkował poza pole karne Jan Oblak. Tam znalazł się jednak Sebastian Szymański i precyzyjnym uderzeniem skierował futbolówkę do siatki.

 

Niestety chwilę później Jerzy Brzęczek musiał dokonać przymusowej zmiany. Przy piąstkowaniu piłki Oblak zderzył się bowiem z Kamilem Glikiem i stoper reprezentacji Polski musiał opuścić boisko. W jego miejsce wszedł Artur Jędrzejczyk. W 10. minucie powinno być już 2:0. Grosicki dostał podanie od Lewandowskiego i wpadł w pole karne, mijając jednego z obrońców. Dograł w pole bramkowe do Zielińskiego, ale Oblak dotknął piłki palcami, zmieniając lekko tor futbolówki i tym samym nastrzeliwując kolano pomocnika Napoli, który nie miał już nad nią żadnej kontroli.

 

Po początkowym naporze Biało-Czerwonych odpowiedzieli goście. I od razu skutecznie. Jospip Ilicić dostał precyzyjne, długie podanie i świetnie je opanował. Wyłożył piłkę do Tima Matavza, który bez problemu pokonał Wojciecha Szczęsnego. Wydaje się, że przy tej bramce źle ustawiony był Arkadiusz Reca, który krył Ilicicia na tzw. alibi. 

 

Mimo mijających minut mecz nie tracił na tempie i obie drużyny próbowały atakować. Bardzo aktywny był po lewej stronie zwłaszcza Kamil Grosicki, którego dwie akcje mogły zakończyć się golami dla Polski. Z kolei w zespole Słoweńców widoczny był Matavz. Napastnik Vitesse wraz z Kurticiem stwarzali największe zagrożenie pod bramką Szczęsnego.

 

W 35. minucie kibice na trybunach na Stadionie Narodowym znowu zakrzyknęły głośniej. Sebastian Szymański dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Roberta Lewandowskiego, ale ten uderzył prosto w Oblaka. Polacy konstruowali kolejne akcje i przeważali, ale niewiele wynikało z ich dobrej gry. W drugiej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy nastąpiło coś, na co wszyscy czekali. Jerzy Brzęczek zarządził zmianę, a murawę opuścił Łukasz Piszczek. Prawy obrońca Borussii Dortmund został pożegnany owacją na stojąco przez kibiców, a także szpalerem stworzonym przez kolegów z reprezentacji.

 

Na przerwę więc biało - czerwoni schodzili przy remisie 1:1 i z Tomaszem Kędziorą w składzie. Kibice mieli natomiast z pewnością nadzieję, że druga część spotkania będzie równie dobra, co pierwsza, a przede wszystkim wygrana przez Polaków.

 

Początkowe minuty po przerwie były stosunkowo wyrównane, ale wydawało się, że optycznie przeważają podopieczni Brzęczka. W 54. mieliśmy tego potwierdzenie. Kapitalną, indywidualną akcją popisał się Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski minął kilku rywali, wpadł w pole karne i strzałem po długim rogu pokonał Oblaka. Gol napędził biało - czerwonych, którzy w krótkim odstępie czasu stworzyli kilka znakomitych akcji. Dwie bramki na swoim koncie powinien mieć Piotr Zieliński, ale raz w dogodnej sytuacji uderzył tak, że genialną paradą popisał się golkiper Atletico Madryt, a w drugiej próbie pomocnik Napoli nie trafił w ogóle w światło bramki.

 

Jak mówi stare piłkarskie porzekadło - niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. I zemściły się przy pierwszej nadarzającej się okazji. W 61. minucie w pole karne Polaków wpadł Tim Matavz. Odegrał do Ilicicia, a ten strzałem pod poprzeczkę nie dał szans bezradnemu Szczęsnemu. Znów można powiedzieć, że nie popisała się obrona reprezentacji Polski, która biernie przyglądała się poczynaniom Słoweńców.

 

Podopieczni Jerzego Brzęczka dążyli do zdobycia trzeciej bramki i ich zaangażowanie się opłaciło. W 81. minucie znowu w jednej z głównych ról wystąpił Robert Lewandowski. Napastnik Bayernu świetnie utrzymał się przy piłce w polu karnym rywali. Dośrodkował do Grosickiego, a ten znakomicie odegrał głową do Góralskiego, który nie miał problemów z pokonaniem Oblaka.

 

Strata kolejnego gola źle wpłynęła na Kurticia. Zawodnik SPAL "zagotował się" i z premedytacją nadepnął grającego świetne zawody Jacka Góralskiego. Za to zagranie Słoweniec otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko.

 

Polacy w końcówce nie dążyli już specjalnie do zdobycia kolejnych bramek i mecz zakończył się zwycięstwem naszej reprezentacji 3:2. Trzeba przyznać, że podopieczni Jerzego Brzęczka zakończyli eliminacje w bardzo dobrym stylu.

 

 

Polska - Słowenia 3:2 (1:1) 

Bramki: 3' Szymański, 54' Lewandowski, 81' Góralski - 14' Matavz, 61' Ilicić

Polska: Szczęsny – Piszczek (45+3' Kędziora), Bednarek, Glik (7' Jędrzejczyk), Reca – Grosicki, Góralski, Krychowiak, Szymański (86' Jóźwiak) –  Zieliński – Lewandowski (C)

Słowenia: Oblak (C) – Stojanović, Blažič, M. Mevlja, Balkovec – Krhin, Kurtić – Iličić, Bijol (72' Zajc), Verbič (86' Rep) – Matavž (89' Vuckić)

Żółte kartki: Reca, Krychowiak, Kędziora  – Kurtić

Czerwona kartka: Kurtić

Sędzia: Daniel Siebert (Niemcy)