PlusLiga: starcie gigantów dla Skry!

  • Dodał: Agnieszka Nowak
  • Data publikacji: 20.11.2019, 19:15

PGE Skra Bełchatów pewnie pokonała we własnej hali Asseco Resovię Rzeszów 3:0. Było to piąte zwycięstwo podopiecznych trenera Gogola w tym sezonie ligowym.



O tyle o ile w poprzednich pojedynkach obu drużyn naprawdę trudno było wytypować zwycięzcę, o tyle w dzisiejszym spotkaniu wyraźnym faworytem mogli się wydawać siatkarze Skry Bełchatów. Gospodarze przed meczem plasowali się na 5. miejscu w ligowej tabeli, a na koncie mieli cztery zwycięstwa i tylko jedną (za to dość niespodziewaną) porażkę z zespołem Cuprumu Lubin. Wygrana z Asseco umożliwiłaby więc podopiecznym Michała Mieszko Gogola zmniejszenie straty do czołówki. 

 

Po drugiej stronie barykady znajdowała się natomiast ekipa z Rzeszowa. Po nieudanym początku sezonu Asseco Resovia zajmuje 9. pozycję w lidze z zaledwie dwoma rozstrzygniętymi na własną korzyść meczami. Wydaje się, że rzeszowianie w przeciwieństwie do dzisiejszych rywali nie wynieśli wniosków z poprzedniego, nieudanego dla siebie sezonu i mimo dużych zmian kadrowych są aktualnie daleko od wysokiej formy.

 

Premierowa odsłona od początku była bardzo wyrównana. Zawodnicy obu drużyn pewnie kończyli swoje akcje i nie popełniali prostych błędów. Pierwsi na prowadzenie wyszli bełchatowianie, którzy po wygranym kontrataku odskoczyli na 2 "oczka" - 9:7. Rywale szybko jednak odrobili straty dzięki solidnej grze blokiem. Gra ponownie toczyła się punkt za punkt do stanu 13:13. Wtedy na zagrywkę w drużynie trenera Gogola wszedł Karol Kłos, który kąśliwymi flotami sprawił rzeszowianom duże kłopoty w przyjęciu. Dzięki temu gospodarze objęli 3-punktową przewagę. Nie do zatrzymania był także Mariusz Wlazły, który kończył większość ataków ze skrzydła. To właśnie między innymi jego dobra dyspozycja umożliwiła bełchatowskiej drużynie utrzymać prowadzenie. W końcówce Skra dominowała na boisku. Znakomita gra w obronie i bloku gospodarzy, a także proste błędy w ataku podopiecznych Piotra Gruszki pozwoliły Skrze pewnie wygrać pierwszą partię - 25:19.

 

Zwycięstwo wyraźnie dodało siatkarzom Skry pewności siebie. Już po kilku rozegranych akcjach gospodarze przejęli inicjatywę na boisku i zaczęli budować punktową przewagę. Po skutecznych kontratakach i asie serwisowym Kuby Kochanowskiego objęli prowadzenie 6:3. Resovia nie potrafiła zagrozić rywalom żadnym elementem gry, a bełchatowianie jeszcze powiększyli dystans na 17:13 po wygraniu długich, efektownych akcji. Mimo tego, kibice mogli oglądać zaciętą końcówkę. Rzeszowianie popracowali blokiem i zagrywką, ale ostatecznie nie udało się odwrócić losów seta, którego mocnym atakiem ze skrzydła zakończył Milad Ebadipour - 25:23.

 

Goście nie zamierzali łatwo składać broni. W ostatniej partii zaczęli od 2-punktowego prowadzenia dzięki mocnym zagrywką Marechala. Bełchatowianie popełnili natomiast kilka błędów i nie potrafili zatrzymać ataków rywali. Sytuacja odwróciła się na półmetku. Ekipa Skry zdobyła 7 punktów z rzędu po potężnych zagrywkach Milada Ebadipoura, których rzeszowianie nie byli w stanie przyjąć. Gospodarze świetnie spisywali się na dodatek przy siatce i kończyli kontrataki, co pozwoliło im odjąć przewagę 18:13. Podopieczni Piotra Gruszki walczyli o każdą piłkę, ale ostatecznie musieli uznać wyższość Skry Bełchatów 21:25.



PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:19,25:23,25:21)

 

MVP: Milan Katić