Fiba Europe Cup: Legia ponownie na tarczy w europejskich pucharach

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 20.11.2019, 21:40

Stołeczna Legia przegrała w hali Koło Egis Kormend w ostatnim w tym sezonie meczu europejskich pucharów na własnym parkiecie. Podopieczni Tane Spaseva przez całe spotkanie przegrywali z węgierskim współliderem grupy, by ostatecznie ulec mu stosunkiem 68:78.

 

Tylko matematyczne szanse na awans z grupy Fiba Euro Cup miała koszykarska Legia Warszawa przed spotkaniem z zespołem z Węgier. Drużyna z Warszawy miała wygrać dwa ostatnie mecze z Egid Kormend oraz Bakken Bears i liczyć, że najsłabsza w zestawieniu fińska Kataja pokona choć jedną z tych drużyn w swoich dwóch ostatnich potyczkach.

 

Szybko okazało się jednak, że trudno będzie spełnić nawet pierwszy z warunków. Współiderzy z Węgier szybko pokazali, że nie bez przyczyny są już praktycznie pewni awansu do kolejnej rundy. Ledwie cztery minuty i Legia przegrywała już 2:15. Nieskuteczna gra w ataku i nie najlepsza obrona przeciwko nie najsilniejszym zawodnikom Egis nie pomagała w walce o korzystny rezultat. Dość powiedzieć, że najwięcej krwi napsuł Legionistom mierzący zaledwie 178cm Frank Turner, do którego należała prawie połowa dorobku węgierskiej drużyny. Czas wzięty przez Tane Spaseva pomógł nieco podreperować sytuację stołecznej ekipy, która przegrywała jednak po pierwszej kwarcie stosunkiem 18:24.

 

W drugiej odsłonie obraz gry zdecydowanie się wyrównał. Węgrzy nie mieli już takiej przewagi jak podczas pierwszych 10 minut, a koszykarze Legii nie "wypuszczali" już przeciwników na taką odległość. Przyczyniła się do tego między innymi postawa Przemysława Kuźkowa, który w mgnieniu oka zdobył 8 punktów. Nie odstawał też Filip Matczak, którego trójka przybliżyła Legionistów na zaledwie jedno oczko. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 36:40 i realną szansą Legii na zwycięstwo.

 

Kilka minut trzeciej kwarty i ponownie zrobiło się nieciekawie. Tylko wyśmienita postawa Filipa Matczaka ratowała Legię przed większymi stratami. Obrońca doskonale prezentował się w defensywie, dwoił się i troił w ataku, w wielu sytuacjach ratował zespół z opresji, stąd też nie może dziwić, że po jednym z niecelnych podań z jego ust wykrzyczane zostały mocne słowa. Kiedy  Matczak opuścił parkiet Legioniści prezentowali się już znacznie gorzej, zwolniła i bardziej schematyczna stała się gra ofensywna, a efekty było widać na tablicy świetlnej. Ponownie szalał Turner, a kilkoma spektakularnymi wsadami popisał się Jordon Varnado.

 

Dwie trójki w pierwszej minucie dla rywali ostatecznie przesądziły kwestię zwycięstwa. Wszyscy ci, którzy w hali Koło wierzyli jeszcze, że w czwartej kwarcie koszykarze Legii odwrócą losy meczu musieli szybko zweryfikować swoje marzenia. O ile w pierwszych odsłonach gra Legii mogła się jeszcze momentami podobać, o tyle oglądanie tego, co prezentowali koszykarze w ostatnich minutach nie było najprzyjemniejszą rozrywką. Ostatecznie po mało emocjonującej końcówce goście zwyciężyli 68:78, przypieczętowując tym samym swój awans do kolejnej rundy Fiba Europe Cup.

 

Legia Warszawa - Egis Kormend 68:78 (18:24, 18:16, 10:21, 22:17)

 

Legia: Przemysław Kuźkow 14, Michał Michalak 7, Milan Milovanović 2, Jakub Nizioł 10, Dawid Sączewski 5, Drew Brandon 2, Adam Linowski 4, Michael Finke 5, Patryk Nowerski 4, Filip Matczak 9, Jakub Sadowski 6

 

Egis: Jordon Varnado 11, Travis Taylor 12, Erjon Kastrati 3, Krisztofer Durazi, Justin Edwards 23, Csaba Ferencz 9, Akos Nemeth 5, Bence Oroszi, Frank Turner 15