PKO Ekstraklasa: Ależ widowisko! Górnik Zabrze - Wisła Płock 2:2

  • Data publikacji: 22.11.2019, 20:26

Ależ frajdę zafundowali nam piłkarze Górnika i Wisły Płock. Po niezwykle emocjonującym spotkaniu na stadionie przy Roosvelta padł remis 2:2. Obie bramki dla gospodarzy zdobył Igor Angulo, dla gości punktowali natomiast Ricardinho i Giorgi Merebashvili.

 

To był kawał meczycha! Stężenie emocji kilkukrotnie przekroczyło standardy do których przyzwyczaiła nas rodzima liga, spokojnie można by nimi obdzielić nie dwa, nie trzy mecze, ale całą kolejkę PKO Ekstraklasy. Tak na dobrą sprawę to zupełnie nic nie zapowiadało, że to w ten sposób będzie wyglądał dzisiejszy wieczór w Zabrzu. Po pierwsze - mecze w piątki o 18 przyzwyczaiły nas raczej do "męczenia buły" i kunktatorskiej gry obu ekip. Po drugie ot zwykły mecz dwóch drużyn środka tabeli - Wisły Płock, która po passie 6 zwycięstw z rzędu przed przerwą reprezentacyjną złapała zadyszkę i Górnika Zabrze, który nie wygrał w lidze o 9 spotkań. To co stało się później raz jeszcze udowodniło nam, że Ekstraklasa jest jaka jest, ale na pewno nigdy nie będzie przewidywalna.

 

Pierwsze dziesięć minut było całkiem wyrównane, piłka często zmieniała właściciela, próbowali piłkarze Górnika, próbowali piłkarze z Płocka, jednak obyło się bez fajerwerków. W 11. minucie wyższy bieg postanowili wrzucić gospodarze. Do piłki odbitej od Alana Urygi dopadł Jesús Jiménez, zgrał ją momentalnie do Igora Angulo, a Hiszpan mocnym strzałem sprzed pola karnego umieścił futbolówkę tuż przy lewym słupku bramki Wisły. Zdecydowanie lepiej w tej sytuacji mógł zachować się Thomas Dähne, który był wyraźnie spóźniony. Chwilę później bliscy wyrównania byli podrażnieni stratą bramki goście. Do piłki ustawionej na 40. metrze przed bramką podszedł Dominik Furman. Kapitan "Nafciarzy" posłał precyzyjne dośrodkowanie w pole karne, tam najwyżej do piłki wyskoczył Uryga, który strzelał jednak wprost w Chudego. Słowak "wypluł" piłkę przed siebie wprost na nadbiegającego Szymona Matuszka - niewiele brakowało, a kapitan Górnika wsadziłby "swojaka" - czujnością jednak po raz drugi wykazał się Martin Chudý odbijając futbolówkę w bok. Napór Wisły przyniósł efekt parę minut później. W 16. minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Furman, piłkę głową przedłużył Szwoch, piłkę uderzać próbował Merebashvili, ta spadła jednak pod nogi Ricardinho, który umieścił ją w siatce gospodarzy. Chwilę później okazję miała Wisła. Podopieczni Radosława Sobolewskiego - w środku pola ładnie pograli Furman i Rasak, ten pierwszy dobrze, w tempo wypuścił Mateusza Szwocha, jednak wychowanek Legii w ostatniej chwili zatrzymany został przez Matrasa. Dwie minuty później próbował odpowiedzieć Górnik. Znakomicie lewą stroną urwał się Angulo. Hiszpan najpierw ograł Stefańczyka, a chwilę później wracającego za nim Merebashviliego, następnie posłał dobrą wysoką piłkę do Kopacza, który w doskonałej sytuacji uderzał niecelnie. W kolejnych minutach tempo gry spadło, było kilka przerw w grze, a ofensywy obu ekip nie specjalnie kwapiły się, żeby zatrudnić, któregokolwiek z bramkarzy. Po dziesięciominutowej jeździe na "dwójce" to znów Górnik próbował wrzucić wyższy bieg. Problem polegał jednak na tym, że zbyt wysoki, podopiecznym Marcina Brosza chciało się bowiem aż za bardzo. Najpierw w 32. minucie pojedynek sam na sam z Dähne przegrał Kopacz, chwilę później wyraźnie podcinany w polu karnym Wisły Płock podcinany przez Furmana był Jiménez. Hiszpan jednak zamiast szukać rzutu karnego ustał na nogach, ale jego strzał... można przemilczeć. W końcu w 39. minucie piłkę po zagraniu Kopacza ręką zagrał Uryga, piłkarze Górnika stanęli jak wryci domagając się od sędziego Gila "jedenastki". Tymczasem grała Wisła, piłkę otrzymał Ricardinho i momentalnie wypuścił lewą stroną Merebashviliego. Gruzin biegł przez pół boiska mając przed sobą jedynie Chudego, jednak piłkę w siatce umieścił na raty, bowiem Słowak znakomicie wybronił pierwszy strzał skrzydłowego Wisły. Arbiter główny spotkania odgwizdał jednak pozycję spaloną Gruzina. Bo czterech minutach i dwóch analizach VAR - Uryga faktycznie zagrywał ręką, jednak było to przed polem karnym, a sama ręka była ułożona w sposób naturalny, wzdłuż tułowia. Jak się również okazało na pozycji spalonej nie był natomiast Merebashvili i w 43. minucie to ekipa z Zabrza wznawiała mecz od środka. Do końca pierwszej połowy Wisła nie oddała już prowadzenia bardzo dobrze odpierając kolejne ataki podrażnionych zabrzan. 

 

Druga połowie tempo spotkania jeszcze wzrosło. Od mocnego "C" rozpoczął Górnik w 47. minucie w polu karnym odnalazł się Angulo i huknął mocno, ale na poprzeczką. Minutę później znów w roli głównej był znakomicie dysponowany dziś Hiszpan. Przytomnie wypatrzył w polu karnym Kopacza, wychowanek BVB wszystko zrobił perfekcyjnie - począwszy od ustawienia, a kończąc na złożeniu się do główki, kapitalną interwencją popisał się jednak Dähne, przenosząc strzał Kopacza nad poprzeczką. Chwilę później kontrowali "Nafciarze" podbudowany bramką Merebashvili wjechał z piłką w pole karne gospodarzy zostawiając w tyle Janže, ustawił sobie Bochniewicza i posłał futbolówkę w kierunku Tomasika. Skrzydłowy Wisły o ile dobrze skontrował piłkę posyłając ją na dalszy słupek, o tyle samo uderzenie było zbyt słabe i piłkę z linii bramkowej zdążył wybić Paweł Bochniewicz. W kolejnych minutach gry Górnik bił głową w mur, a raczej defensywę gości, która skutecznie kasowała każdy niebezpieczeństwa mogący zagrozić bramce Thomasa Dähne. Z przodu "Nafciarze" radzili sobie również całkiem dobrze. Raz to na prawym, raz to na lewym skrzydle szalał Merebashvili, wkręcając przy okazji kolejnych akcji czy to Sekulicia, czy Janže. Skrzydłowy gości przytomnie i w tempo obsługiwał kolejno Furmana - w 58. minucie, Ricardinho w 62. i Szwocha w 66. jednak żaden z jego kolegów nie potrafił skutecznie sfinalizować wysiłków Gruzina. Co nie udało się Wiśle, udało się Górnikowi. W Kapitalnie "na raz" na dwudziestym metrze przed bramką płocczan zagrali Matuszek, Jiménez i Wolsztyński, ten ostatni wypuścił w pole karne Angulo, który technicznym, precyzyjnym strzałem lewą nogą umieścił piłkę w bramce Dähne. Bramka wyrównująca wyraźnie podłamała gości, którzy zdecydowanie oddali pole do gry Górnikowi. Podopieczni Brosza wyraźnie przeważali, wjeżdżając raz po raz w pole karne "Nafciarzy" jak w masło. Szczególnie aktywny był Igor Angulo, który powinien był zaliczyć dwie asysty - strzał Wolsztyńskiego z bliska znakomicie bronił Dähne, natomiast kolejna już dzisiaj próba Kopacza znów okazała się niecelna. Szansę na trzecią Hiszpan miał w 90. minucie gry, gdy po jego dośrodkowaniu z lewej strony strzał Mateusza Matrasa zatrzymał się dopiero na słupku. W doliczonym czasie gry Górnik miał jeszcze jedną okazję do zdobycia bramki, bowiem po dośrodkowaniu Kopacza z prawej strony wyjątkowo dobrze spisujący się dziś Thomas Dähne postanowił przypomnieć dlaczego jest Thomasem Dähne wypuścił piłkę wprost pod nogi Wolsztyńskiego, jednak przytomnie zachował się duet Uryga - Marcjanik neutralizując napastnika zabrzan. Do końca wynik nie uległ już zmianie. Niedosyt mogą czuć przede wszystkim zawodnicy Górnika, którzy przedłużają swoją serię bez zwycięstwa do 10 meczy. Podopieczni Marcina Brosza mieli bowiem więcej z gry - szczególnie w drugiej połowie. Goście mogą z kolei mówić o furze szczęścia i z respektem szanować ugrany w Zabrzu punkt.

 

Górnik Zabrze - Wisła Płock 2:2 (2:2)

Bramki: 11' Angulo, 71' Angulo16' Ricardinho, 43' Merebashvili

Górnik Zabrze: Chudý - Sekulić, Matras, Bochniewicz, Janža - Bainović (59' Manneh), Matuszek - Kopacz, Jiménez, Baidoo (59' Wolsztyński) - Angulo

Wisła Płock: Dähne - Stefańczyk, Uryga, Marcjanik, Michalski - Furman, Rasak - Merebashvili (90+2'), Szwoch, Tomasik (55' Sahiti), Ricardinho (67' Kuświk)

Żółte kartki: 19' Baidoo, 45+7' Kopacz, 73' Sekulić - Uryga 74', 90+6' Rasak

Sędziował: Paweł Gil z Lublina

 

tabela PKO BP Ekstraklasy