LSK: Syreny ponownie na tarczy
- Dodał: Igor Wasilewski
- Data publikacji: 24.11.2019, 17:16
W 6. kolejce Ligi Siatkówki Kobiet Wisła Warszawa przegrała na własnym parkiecie 1:3 z BKS-em Bielsko Biała. Stołeczna drużyna zdołała co prawda zapisać na swoje konto trzeciego seta, ale w pozostałych partiach okazywała się wyraźnie gorsza od rywalek z Beskidu Śląskiego.
Syreny z Bemowa tak jak niemal we wszystkich spotkaniach tego sezonu obiecująco rozpoczęły pierwszą partię. Trzypunktowe prowadzenie zapewniała między innymi solidna gra Aleksandry Lipskiej. Atakująca Wisły dobrze radziła sobie na zagrywce i pewnie kończyła większość ataków. Od stanu 11:8 do głosu doszły jednak przyjezdne, które najpierw momentalnie odrobiły straty, a potem spokojnie wypunktowywały warszawianki. Bez większej niespodzianki drużyna z Bielsko-Białej zakończyła więc pierwszą partię do 19 i mogła szykować się do drugiej odsłony.
Ta przebiegała już zdecydowanie pod dyktando wyżej notowanych bielszczanek. Minęło zaledwie kilka chwil, a prowadziły one już 8:1. Syreny zdołały odrobić co prawda kilka punktów, a akcje nieco się wyrównały, jednak nie była to oznaka zmiany obrazu gry, a jedynie chwilowa niemoc ekipy, która jak dobrze naoliwiona maszyna pędziła w kierunku zapisania na swoje konto kolejnej partii. Faworytki z Bialska-Białej domknęły ostatecznie drugą partię po ataku Andrei Kossanyiovej (25:22), ale wiadomo było, że nie mogą pozwolić sobie już na podobne rozprężenie w kolejnych minutach.
Końcówka drugiego seta pozytywnie nakręciła jednak warszawianki, które na fali rozpoczęły trzecią partię od prowadzenia 7:4. Bardzo pozytywne minuty rozgrywała między innymi Katarzyna Marcyniuk, która kilkukrotnie oszukiwała linię defensywną rywalek. W związku z tym trener Bartłomiej Piekarczyk dwukrotnie musiał prosić o przerwę. Porady od szkoleniowca dały porządne efekty, bo BKS szybko zniwelował straty, a co najważniejsze znalazł receptę na przyjmującą Wisły. Marcyniuk została dwukrotnie zatrzymana, a po blokach na Lipskej, rolę liderki w ataku musiała przejąć na moment Aleksandra Szymańska. I było to liderowanie na tyle szczęśliwe, że pozwoliło do samego końca marzyć warszawiankom o triumfie w trzeciej partii. Przy stanie 23:23 punktowały jednak rywalki i Syreny musiały bronić piłki meczowej. Dwukrotnie dokonywały jednak tej sztuki, a po zaskakującym zwrocie akcji same przejęły inicjatywę i zwyciężyły trzecią meczu, która była jednocześnie ich trzecią w sezonie 2019/2020.
Gra punkt utrzymywała się jeszcze na początku partii numer cztery. Przy stanie 6:6 na pole zagrywki weszła jednak Andrea Kossanyiova, i za moment kwestia zwycięstwa w meczu była już przesądzona. Siedem punktów przewagi i pozytywnie nakręcony zespół z Bielska-Białej nie mógł już przegrać. Do ostatniej piłki piąta drużyna tabeli LSK kontrolowała przebieg gry, a o poziom sportowy i atmosferę dbała libero Kinga Drabek, nagrodzona chwilę później nagrodą MVP.
Stołecznej ekipie pozostaje więc czekać na kolejną kolejkę, w której czeka ją wyjazd do Łodzi na spotkanie z tamtejszym ŁKS-em. BKS podejmie natomiast u siebie lidera z Rzeszowa, który do tej pory nie znalazł jeszcze pogromcy na polskich parkietach.
Wisła Warszawa - BKS Bielsko-Biała 1:3 (19:25, 22:25, 28:26, 19:25)