Totolotek Puchar Polski: Hrosso wprowadza "Pasy" do kolejnej rundy!

  • Data publikacji: 05.12.2019, 23:33

Czwartkowe mecze Totolotek Pucharu Polski obfitowały w rzuty karne. Najpierw w ten sposób awansowała Miedź Legnica, a w wieczornym spotkaniu po serii jedenastek do kolejnej rundy dostała się Cracovia. W regulaminowym czasie gry w spotkaniu z Rakowem Częstochowa był bezbramkowy remis.

 

Początek spotkania należał do Cracovii. Gospodarze długo utrzymywali się przy piłce i... tyle z tego wynikało. O pierwszym kwadransie meczu można więc szybko zapomnieć. Po 15 minutach tempo gry nieco wzrosło. Wraz z nim przyspieszyły ataki obu drużyn. Najpierw z akcją pospieszyli przyjezdni, a mianowicie blisko finalizacji dośrodkowania z lewej flanki był Musiolik. Potem po wyłożeniu piłki przez Malinowskiego minimalnie niecelnie uderzył Babenko. W odpowiedzi główkę Piszczka pewnie wyłapał Gliwa. 

 

Mecz obfitował w emocje, ale nie można niestety powiedzieć, że były to emocje spowodowane wysoką jakością piłkarską. Na boisku panowały w większości chaos i niedokładność. Jeżeli już komuś należałyby się pochwały to Rakowowi. W końcowych minutach pierwszej połowy zespół gości stworzył sobie kilka dobrych sytuacji, a jedna z nich mogła zakończyć się bramką. Przed polem karnym Cracovii piłkę otrzymał Bartl, uderzył płasko po ziemi. Bez szans był Hrosso, ale na jego szczęście futbolówka uderzyła tylko w słupek.

 

Na przerwę oba zespoły schodziły więc przy bezbramkowym remisie, jednak nieco bardziej zadowoleni mogli być piłkarze Rakowa, którzy stworzyli sobie więcej szans na zdobycie gola.

 

W 48. minucie blisko wywalczenia rzutu karnego byli gospodarze. Jeden z obrońców częstochowian zagrał we własnej "16" piłkę ręką, ale sędzia Jarosław Przybył po konsultacji VAR nie zdecydował się na podyktowanie "jedenastki". 10 minut później zaatakowali przyjezdni. Aktywny tego wieczora Bartl zdecydował się na kolejne uderzenie, ale tym razem przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Można powiedzieć, że ciekawy atak mieliśmy co 10 minut, bowiem w 68. minucie okazję miała Cracovia. Tomas Vestenicky strzelał z ostrego kąta, lecz Gliwa wybił piłkę na rzut rożny.

 

To był sygnał ostrzegawczy dla graczy Rakowa. Krakowianie byli wyraźnie zmotywowani, by nie grać dogrywki. Chwilę później po akcji Vestenickiego, blisko zdobycia bramki był Stróżik, lecz uderzył obok słupka. W 82. minucie marzenia podopiecznych Michała Probierza o awansie do kolejnej rundy mogły legnąć w gruzach. W sytuacji sam na sam był Szczepański, ale przegrał rywalizację z Hrosso. W końcówce spotkania żadna z ekip nie podjęła ryzyka i do wyłonienia zwycięzcy była potrzebna dogrywka.

 

Ta mogła w świetnym stylu rozpocząć się dla przyjezdnych. Piątkowski dostał podanie w polu karnym i zdecydował się na strzał z pierwszej piłki, ale po raz kolejny dzisiaj znakomicie interweniował Hrosso. To była w zasadzie jedyna warta uwagi szansa w pierwszej części dogrywki. W drugiej oba zespoły próbowały rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść, ale brakowało konkretów i kibice zgromadzeni w Krakowie oglądali rzuty karne.

 

Serię jedenastek lepiej wykonywali gospodarze, którzy nie pomylili się ani razu. Wyższość Hrosso dwukrotnie za to uznać musieli piłkarze Rakowa, a mianowicie Schwarz i Jach. Golkiper Cracovii rozegrał znakomite spotkanie i w pełni może być uznany za najlepszego gracza tej rywalizacji.

 

Cracovia Kraków - Raków Częstochowa 0:0, dogrywka 0:0 k. 4:1

Karne: Gol, Jablonsky, Dyktiajew, Dimun - Domański

Cracovia: Hrosso – Diego, Dytkatiev, Jablonsky, Siplak – Strózik (71' Rubio, 106' Gol)), Lusiusz, Dimun, Cecarić (46' Rakoczy), Vestenicky (81' Wdowiak)– Piszczek

Raków Częstochowa: Gliwa – Petrasek, Azemović (78' Kościelny), Jach, Malinowski - Musiolik, Schwarz, Babenko, Skóraś (85' Piątkowski), Bartl (78' Domański) - Szczepański (103' Kolev)

Żółte kartki: Rakoczy, Dytkatiev – Petrasek

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)