LSK: Piła skuteczniejsza w Warszawie. Wisła z dziesiątą porażką w sezonie

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 13.12.2019, 19:59

Wisła Warszawa przegrała kolejny, dziesiąty już mecz z rzędu w Lidze Siatkówce Kobiet. Tym razem podopieczne Agnieszki Rabki uległy w Arenie Ursysów PPTS-owi Piła 1:3.

 

W pierwszej szóstce ekipy z Warszawy wreszcie pojawiła się brazylijska przyjmująca Niki de Rio. Po prawie trzech miesiącach ligowych rozgrywek można było powiedzieć więc, że Wisła po raz pierwszy przystąpiła do meczu w optymalnym składzie. Początek spotkania nie był jednak zbyt udany zarówno w wykonaniu Niki, jak i jej koleżanki Joyce Silvy, z którą wspólnie przybyły do stolicy. Obie często zatrzymywane były często przez blok siatkarek z Piły i  w konsekwencji jeszcze przed połową pierwszej partii parkiet opuścić musiała starsza z Brazylijek. Na niewiele zdała się też pomoc Aleksandry Lipskiej, która nie odwróciła losów pierwszej partii. Pilanki spokojnie "dowiozły" przewagę uzyskaną w pierwszych akcjach, a na sam koniec zdołały ją nawet powiększyć i zwyciężyć do 17.

 

Dobry występ podczas pierwszych minut skutecznie nakręcił dziewiątą drużyną tabeli LSK, która ze znakomitą skutecznością rozpoczęła też drugą partię. Solidne minuty w barwach PPTS-u zaliczała Aleksandra Kazała, która wyprowadziła swój zespół na trzypunktową przewagę. "Odpoczynek" w pierwszej partii pozytywnie zadziałał jednak na Joyce, która w drugim secie powróciła na odpowiednie tory i zaczęła stopniowo pomagać swojej drużynie w odrabianiu strat, a w końcu w wyjściu na prowadzenie. Sztuka ta udała się warszawiankom po raz pierwszy przy stanie 19:18 i wydawało się, że to Wisła rozstrzygnie drugą partię na swoją korzyść. Mocniejsze psychicznie okazały się jednak siatkarki z Piły, które odwróciły losy drugiej partii, wygrywając 25:23.

 

Przed kolejną rozgrywką na parkiecie pojawiła się Katarzyna Olczyk. Zmiana rozgrywającej wniosła w poczynania Bemowskich Syren sporo świeżości, a co ważniejsze, przyspieszyła nieco akcje warszawianek, które zaledwie po kilku minutach prowadziły z PPTS-em różnicą pięciu oczek. Wydarzenia na parkiecie zmusiły trenera Mirosława Zawieracza do wzięcia przerwy, po której oba zespoły zbliżyły się na najmniejszą możliwą odległość. Wisła zdołała jednak obronić się przed atakiem przyjezdnych i zapisać tym samym trzecią partię na swoją korzyść. Błąd Pauli Słoneckiej zakończył ostatecznie seta i dał nadzieję na punktową zdobycz Syren w piątkowe popołudnie.

 

Na najbardziej wyrównaną na początku wyglądała partia numer cztery. Słynny model gry - punkt za punkt dominował do stanu 11:11, lecz wtedy na zagrywkę weszła Sylwia Bolimowska. Rozgrywająca ekipy z Wielkopolski skutecznie wprowadzała piłkę do gry i w jednym momencie na tablicy wyników pojawił się rezultat 17:11 dla przyjezdnych. Warszawianki próbowały jeszcze powalczyć o odrobienie strat, ale pojedyncze zrywy wystarczały jedynie zadbać o kosmetykę wyniku. Ostatecznie, pomyłka Eweliny Mikołajewskiej zakończyła seta przy stanie 25:18, a tym samym całe spotkanie 3:1.

 

Dzisiejsze zwycięstwo było czwartym dla PPTS-u w trwającym sezonie. Warszawianki czekają natomiast na premierowy triumf. Ostatnią szansę na pierwsze zwycięstwo na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w 2019 roku podopieczne Agnieszki Rabki dostaną w następną sobotę w Legionowie. Siatkarki z Piły w następny weekend czeka natomiast wyjazd do Wrocławia, gdzie spróbują przeciwstawić się tamtejszemu Volleyowi.

 

Wisła Warszawa - PTPS Piła 1:3 (17:25, 23:25, 25:22, 18:25)