PlusLiga: Verva gromi na Torwarze, zmiana lidera w tabeli

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 18.01.2020, 22:03

Verva Warszawa pokonała pewnie na własnym parkiecie 3:0 BKS Visłę Bydgoszcz w meczu 14. kolejki Plusligi. Zwycięstwo warszawian ani na moment nie było zagrożone, a kolejne sety zapisywane były na konto aktualnych wicemistrzów Polski do 16, 20 i 23.

 

Sobotnie spotkanie w hali Torwar jeszcze na długo przed pierwszym gwizdkiem nie sprawiało wrażenia wyrównanego widowiska. Faworyt ze stolicy miał jak najmniejszym nakładem sił pokonać outsidera z Bydgoszczy i w 90 minut zamknąć cały pojedynek. Nie mogło dziwić więc, że trener Anastasi wystawił na bydgoszczan swoje najcięższe działa. W pierwszej szóstce wyszły wszystkie największe gwiazdy Vervy, które bez najmniejszego problemu odjechały rywalom i rozstrzygnęły kwestię zwycięstwa w pierwszej partii. Tylko przez pierwszych 10 minut Visła nawiązywała walkę z faworytem. Liczne błędy w zagrywce oraz nieskuteczność w ataku szybko jednak zemściły się na przyjezdnych, którzy w pierwszym secie ulegli warszawianom do 16.

 

Dwie udane akcje w bloku Dawida Wocha i Gonzalo Quirogi otworzyły drugą partię i dały prowadzenie gościom. Napędzeni dopingiem kibiców, którzy całkiem liczną grupą udali się na mecz w stolicy, osiągnęli czteropunktową przewagę i przejęli inicjatywę w secie. Przy stanie 6:10 obudzili się jednak gospodarze, którzy w mgnieniu oka doprowadzili do remisu. Nie pomógł nawet czas wzięty przez trenera Michalczyka. Warszawianie pozwolili na kontakt jedynie przez moment, a atak z szóstej strefy Bartosza Kwolka dał im prowadzenie 19:16. As serwisowy Tonceka Sterna pozwolił co prawda myśleć na odrobieniu strat, ale ataki Andrzeja Wrony błyskawicznie wyjaśniły kwestię zwycięstwa w drugiej partii. Ta zakończyła się ostatecznie po fatalnym błędzie bydgoszczan przy stanie 25:20.

 

Przydały się dodatkowe pompki i intensywna rozgrzewka, którą jeszcze podczas pierwszej partii wykonywał Jan Król. Chwilę później atakujący zmienił na parkiecie Artura Udrysa i musiał wejść w imponujące tempo Vervy. To udało mu się osiągnąć na początku partii numer trzy, w której to niemal wszystkie akcje przechodziły przez jego ręce. Ręce na tyle skuteczne, że przewaga warszawian w zaledwie kilka minut wyniosła bezpieczne pięć punktów. Siatkarze ze stolicy roztrwonili jednak całą zaliczkę, a rozpędzona Visła wyszła na prowadzenie 20:18. Wybawieniem okazał się wtedy powrót Kevina Tillie (w trzecim secie zmienił go Igor Grobelny), który wniósł do gry warszawian wiele spokoju i wespół z Damianem Wojtaszkiem doprowadził mecz do szczęśliwego końca.

 

Verva Warszawa - BKS Visła Bydgoszcz 3:0 (25:16, 25:20, 25:23)

 

Podobnie jak pojedynek w Warszawie wyglądać miała potyczka MKS-u Będzin z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle. Aktualny lider Plusligi jechał do Sosnowca po niemal pewne trzy oczka i niestety na tym się...przejechał. Niesamowicie zmotywowani przez trenera Bednaruka zawodnicy zaprezentowali się dziś nadspodziewanie dobrze, wygrywając nie tylko dwa pierwsze sety, ale też całe spotkanie i to "za trzy punkty".

 

Szczególnie imponująco wyglądała gra gospodarzy podczas pierwszej partii. Znakomita skuteczność Rafała Faryny i godna pochwały postawa w polu serwisowym Rafała Sobańskiego dały będzinianom aż ośmiopunktową przewagę. Znacznie trudniej było już w partii numer dwa, którą gospodarze wygrali do 23. Gdy faworyt z Kędzierzyna wygrał natomiast emocjonującą końcówkę trzeciego seta do 28 wielu ekspertów liczyło, że jest to doskonały bodziec do powrotu z dalekiej podróży. Taki obrót spraw uniemożliwiła jednak trójka Sobański, Ratajczak, Faryna, która w dużym stopniu przyczyniła się do zwycięstwa w partii numer cztery, a co za tym idzie w całym spotkaniu 3:1.

 

MKS Będzin - ZAKSA Kędzierzyn Koźle 3:1 (25:17, 25:23, 28:30, 25:19)