PlusLiga: GKS górą w kolejnym tie-breaku!

  • Dodał: Agnieszka Nowak
  • Data publikacji: 25.01.2020, 22:48

Po emocjonującym meczu GKS Katowice pokonał w 5-setowym boju sąsiadujący w tabeli Indykpol AZS Olsztyn. Był to 15. tie-break rozegrany przez podopiecznych Dariusza Daszkiewicza w tym sezonie.

 

Dzisiejsze starcie zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Obie drużyny bowiem sąsiadują ze sobą w tabeli i mocno rywalizują o końcowy awans do fazy play-off. Gospodarze plasują się aktualnie na 7. pozycji, mając przed spotkaniem zaledwie o "oczko" więcej od olsztynian. Ich forma jednak wciąż zwyżkuje. Siatkarze z Górnego Śląska wygrali ostatnie trzy z czterech pojedynków. Ulegli wówczas tylko PGE Skrze Bełchatów, a pokonali zespoły z Zawiercia, Suwałk i Gdańska. Wydawali się więc być faworytami, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie kłopoty Indykpolu.

 

"Akademicy" ostatnie zwycięstwo odnieśli 2 grudnia. Po fatalnej passie siedmiu porażek z rzędu klub z Olsztyna pożegnał się z trenerem - Włochem Paolo Montagnanim. W poprzednim starciu obu ekip lepsi w tie-breaku okazali się siatkarze Indykpolu. Teraz oba zespoły były znacznie osłabione w ataku. Gospodarze musieli radzić sobie bez lidera - Kuby Jarosza. Olsztynianie grali natomiast bez nominalnego atakującego przez kontuzje Handravy i Kapicy.

 

Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po autowych atakach rywali prowadzili już 4:0. Olsztynianie szybko jednak wyrównali dzięki dobrej grze blok-obrona i wykorzystanym kontratakom. Przewagę "gieksie" pozwoliły odbudować wygrywające serwisy Rafała Szymury. Niedługo trwała jednak radość śląskich kibiców. Własne błędy i słaba skuteczność na skrzydłach przełożyła się na odwrócenie wyniku. W decydującej fazie seta Indykpol prowadził 20:17. Katowiczanom nie udało się odrobić strat i po potężnym ataku Mateusza Miki ze skrzydła przegrali 22:25.

 

Druga partia także była bardzo wyrównana. Obie drużyny utrzymywały koncentrację i pewnie kończyły swoje pierwsze akcje. Dopiero na półmetku drużyna GKS-u uruchomiła swój wysoki blok i odskoczyła na 3 "oczka" - 16:13. Wydawało się, że podopieczni Dariusza Daszkiewicza bez problemów utrzymają prowadzenie do końca, ale znów zaczęli popełniać błędy własne. W konsekwencji rywale wyrównali na 24:24 i kibice mogli oglądać bardzo emocjonującą końcówkę. Ostatecznie katowiczanie wygrali na przewagi - 28:26.

 

Zwycięstwo wyraźnie podbudowało gospodarzy, którzy od początku trzeciego seta przejęli inicjatywę na boisku. Bardzo dobra gra w obronie umożliwiła GKS-owi przeprowadzenie kontrataków, które ci skrzętnie wykorzystali. W efekcie odskoczyli na 5:2. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza pewnie przyjmowali i znakomicie pracowali blokiem. To pozwoliło im stopniowo zwiększać prowadzenie. Siatkarze z Olsztyna nie potrafili natomiast zagrozić im żadnym elementem gry. W konsekwencji przewaga katowiczan w decydującej fazie gry osiągnęła 8 punktów - 19:11. Tym razem "trójkolorowi" bez problemów dobrnęli do końca i po jednostronnej partii wygrali 25:17.

 

Zawodnicy Indykpolu ani myśleli się jednak poddawać. Ostatnią odsłonę rozpoczęli z wysokiego "C" - od prowadzenia 4:1. Dystans między drużynami utrzymywał się przez kilka minut. Gospodarzom udało się jednak wrócić do dobrej gry i wyrównać na 13:13. Skrzydłowi GKS-u poprawili skuteczność w ataku, a środkowi bardzo dobrze pracowali blokiem. Mimo tego olsztynianie wciąż wierzyli w zwycięstwo. W końcówce znów odskoczyli na 2 punkty - 21:19. Determinacja się opłaciła, bo "Akademicy" wygrali 25:23 i doprowadzili do kolejnego w tym sezonie tie-breaka w hali "Szopienice".

 

Dogrywka również przysporzyła kibicom wiele emocji. Po początkowej dominacji AZS-u katowiczanie wyrównali na 6:6. Na dodatek skuteczność w ataku stracił Mateusz Mika, a szczelnie postawiony blok gospodarzy pomógł im wyjść na 2-punktowe prowadzenie 10:8. Kropkę nad "i" postawił Rafaĺ Szymura, który potężnym serwisem trafił przebiegającego skrzydłowego rywali. Ostatecznie po końcówce pełnej kontrowersji GKS triumfował 15:12.




GKS Katowice - Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (22:25, 28:26, 25:17, 23:25, 15:12)