PLK: Stelmet zwycięski na Bemowie

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 29.01.2020, 22:19

Po ponad pół roku gry w hali Koło warszawska Legia powróciła do swojego "domu" na bemowskim OSiRZE. To jednak jedyna dobra wiadomość dla stołecznej ekipy, która w meczu 19. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki uległa bardzo mocnemu Stelmetowi 89:97.

 

Choć nie od dziś wiadomo, że wszystkie koszykarskie kwarty trwają 10 minut, to ta pierwsza rozegrana od dłuższego czasu na Bemowie należała do najdłuższych w trwającym sezonie Polskiej Ligi Koszykówki. Wszystko przez licznie zgromadzonych kibiców Legii, którzy hucznie świętowali otwarcie nowej hali oprawą skutecznie uniemożliwiając przez dłuższy moment grę. Po kilku minutach pojedynek rozpoczął się jednak na dobre, a zielonogórzanie wyszli na 10-punktowe prowadzenie jeszcze zanim obsługa zdołała uprzątnąć halę. Agresywna obrona gości wyraźnie zaskoczyła podopiecznych Tane Spaseva, którzy po czasie poprawili nieco grę, lecz nie na tyle by wyrównać stan meczu.

 

Rozpędzony w ostatnich tygodniach Stelmet nie odpuszczał ani na moment, a rolę łowcy punktów pełnił Jarosław Zyskowski. Dziewięć oczek skrzydłowego rzuconych podczas pierwszego fragmentu gry nie gwarantowało jednak gościom prowadzenia. Legioniści po wskazówkach trenera wyraźnie przyspieszyli grę, uniemożliwiając zorganizowanie się w obronie koszykarzom z Zielonej Góry. Efekty takiego obrotu spraw bardzo szybko pojawiły się na tablicy wyników. Warszawiacy nie tylko odrobili stratę, ale w pewnym momencie wyszli nawet na czoło. Duży udział miał w tym Mariusz Konopatzki, który zdobywał ważne punkty, asystował, ale kiedy trzeba było pracował też w obronie, często odbierając piłkę rywalom. W końcówce pierwszej połowy na parkiet powróciła jednak niemal cała pierwsza piątka zielonogórzan, która w końcowym rozrachunku dała minimalną przewagę podopiecznym Żana Tabaka.

 

Naprawdę imponująco, jak na bilans w tabeli, prezentowała się gra gospodarzy od początku trzeciej kwarty. Zmobilizowani i wierzący w zwycięstwo warszawianie trzymali rezultat oscylujący koło remisu. W zdobywaniu punktów przodowali Michał Michalak oraz Milan Milovanović. Większość oczek padało nie z gry, lecz z linii rzutów wolnych. Koszykarze z Zielonej Góry faulowali bowiem na potęgę, a aż czterech z nich miało trzy faule lub więcej przed końcem trzeciej części gry. Ta ostatecznie zakończyła się wynikiem 75:72 dla gospodarzy i realną szansą na pokonanie faworyta z czołówki tabeli Polskiej Ligi Koszykówki.

 

Wyraźnie poddenerwowani okolicznościami zielonogórzanie narzekali na postawę sędziów, którzy ich zdaniem nie dostrzegali agresywnej postawy Legionistów. Tak było między innymi, gdy Łukasz Koszarek przegrał pojedynek na łokcie z Kahilem Dukes'em w pierwszej akcji kwarty numer cztery. Doświadczony rozgrywający swoją złość przekuł jednak w pozytyw i już za kilka chwilę mógł cieszyć się z trójki wyprowadzającej Stelmet na prowadzenie. Za moment kolejnym celnym rzutem popisał się Zyskowski i Stelmet miał już sześć oczek przewagi. Po drugiej stronie z niską skutecznością zmagali się natomiast Legioniści, którzy ostatecznie ulegli liderowi tabeli 89:97.

 

Legia Warszawa - Stelmet Zielona Góra 89:97 (19:26, 24:22, 32:24, 14:23)

 

Legia: Kowalczyk 6, Konopatzki 13, Michalak 20, Pinder 4, Milovanović 22, Dukes 13, Linowski, Nizioł 11, Kuźkow

 

Stelmet: Zyskowski 29, Hakanson 10, Meier 11, Thomasson 4, Radić 19, King 2, Witliński, Ponitka 2, Zamojski, Koszarek 20