PlusLiga: pewne zwycięstwo PGE Skry

  • Dodał: Agnieszka Nowak
  • Data publikacji: 31.01.2020, 22:13

Po jednostronnym spotkaniu PGE Skra Bełchatów wygrała z MKS-em Będzin 3:0. Było to ósme zwycięstwo podopiecznych Michała Mieszko Gogola z rzędu. 

 

Starcie obu zespołów zapowiadało się zaskakująco ciekawie. Żadna bowiem nie przegrała w tym roku spotkania. Mimo tego znajdują się na dwóch odległych krańcach tabeli. Bełchatowianie po siedmiu ligowych zwycięstwach z rzędu plasują się na 3. pozycji z taką samą liczbą punktów co wyprzedzająca ją ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Do liderującej Vervy Warszawa traci natomiast tylko 2 "oczka". Oprócz tego zakwalifikowali się też do rozgrywanych w marcu finałów Pucharu Polski. 

 

Będzinianom natomiast udało się odbić od dna. W styczniu rozegrali trzy spotkania i wszystkie rozstrzygnęli na swoją korzyść. Rywale nie byli przy tym byle jacy. Największą sensacją był bowiem triumf nad zajmującą wówczas pierwszą pozycję drużyną ZAKSY - 3:1. Później MKS pewnie wygrał jeszcze z Aluronem Virtu CMS Zawiercie oraz Cerradem Czarnymi Radom. Determinacja się opłaciła, bo podopieczni Jakuba Bednaruka opuścili niechlubne ostatnie miejsce w tabeli i przed dzisiejszym spotkaniem tracili tylko 2 punkty do Cuprumu Lubin, a 3 do reszty "peletonu".

 

Mecz znakomicie otworzyli bełchatowianie, którzy po potężnych zagrywkach Mariusza Wlazłego wyszli na prowadzenie 6:1. Odrzuceni od siatki gospodarze mieli problemy ze skonstruowaniem skutecznej akcji i byli bezradni wobec precyzyjnych kontrataków rywali. Kiedy na półmetku przewaga Skry zaczęła lekko topnieć, w polu serwisowym ponownie pojawił się Wlazły, który jeszcze raz utrudnił przyjęcie przeciwnikom. Kapitan "żółto-czarnych" był także nie do zatrzymania w ataku. W decydującej fazie seta tablica wyników pokazała 20:14 dla przyjezdnych. Będzinianie nie wykorzystywali okazji do kontrataków, przez co nie mieli jak zagrozić podopiecznym Michała Mieszko Gogola. W konsekwencji PGE Skra wygrała pewnie - 25:17 po ataku ze środka Karola Kłosa.

 

Druga odsłona zaczęła się bardzo podobnie. Tym razem mocnymi serwisami przewagę bełchatowianom wypracował Milad Ebadipour - 7:1. Świetna gra na kontrze oraz blokiem pozwoliła Skrze jeszcze powiększyć dystans na 12:3. MKS miał problemy także z zagrywkami Szalpuka i Wlazłego. Kiedy gospodarze ustabilizowali przyjęcie, zniwelowali straty do 4 punktów - 11:15. Wciąż w kluczowych momentach popełniali jednak błędy, a podopieczni trenera Gogola maskowali swoje szczelnym blokiem. Ostatecznie Skra wygrała 25:20.

 

Ostatnią partię będzinianie rozpoczęli od pierwszego w tym meczu prowadzenia - 4:2. Niedługo trwała jednak radość kibiców. Trudne serwisy Karola Kłosa pozwoliły bełchatowianom szybko nadgonić - 5:5. Po kolejnych problemach będzinian w przyjęciu Skra odskoczyła na 5 punktów - 13:8. Od tej pory goście całkowicie kontrolowali przebieg seta i nie pozwolili rywalom nabrać pewności siebie. Mecz potężnym atakiem ze skrzydła skończył Wlazły, który później zasłużenie odebrał statuetkę MVP.

 

MKS Będzin - PGE Skra Bełchatów 0:3 (17:25, 20:25, 18:25)