LaLiga: Barcelona górą w starciu z Levante

  • Data publikacji: 02.02.2020, 23:30

W spotkaniu kończącym 22. serię gier hiszpańskiej La Ligi, FC Barcelona pokonała u siebie Levante UD 2:1 (2:0). Obie bramki dla "Dumy Katalonii" zdobył Ansu Fati, jedyną bramkę dla gości zdobył Rubén Rochina. Ponadto dzięki dzisiejszemu zwycięstwu złapała kontakt z Realem Madryt, do którego traci trzy punkty.

 

Przez lata ostatnie lata "Blaugrany" przekonaliśmy się dobitnie iż Messi i Barcelona to symbioza niemal nierozerwalna. Zespół ze stolicy Katalonii wygląda o niebo lepiej z sympatycznym Argentyńczykiem w składzie - o ile ten jest w pełni sił - a niżeli bez niego. Złośliwi sądzą, iż bez sześciokrotnego zdobywcy Złotej Piłki byłoby stać najwyżej na środek tabeli, cóż... pobożne życzenia fanów "Los Blancos" odłóżmy jednak na bok. Przejdźmy do faktów.

 

Samo spotkanie z Levante można podzielić na dwa okresy, które oddzielają wydarzenia spomiędzy 30. i 31. minuty spotkania - czyli bramek Fatiego. Pierwsze pół godziny toczyło się w iście żółwim tempie. Gospodarze po pierwsze, kopali się nieco po czołach,  po drugie próbowali wziąć Levante przypadkiem i "chaosem", z którego zupełnie nic nie wynikało i trzy - z nadzieją patrzyli na Messiego, bo przecież na kogóż by innego. Argentyńczyk jak zwykle nie zawiódł. Każde zagranie do przodu, każda akcja tworzona na 30 - 40 metrze od bramki Levante musiała być przez niego "podbita", wreszcie za każdym razem to jego zagranie dawało drużynie ten "czynnik X", który siał popłoch na tyłach gości. Kapitan "Barçy"dwukrotnie kreował kolegom groźne sytuacje. Za pierwszym razem Messi kapitalnie wypuścił na wolne pole Griezmanna, Francuz jednak wieńczył swoją akcję zbyt lekko i niedokładnie. Za drugim wpuścił w pole karne Fatiego, ten z ostrego kąta wtedy jeszcze Aitorowi Fernándezowi rady jednak nie dał. Zupełnie inaczej sprawy miały się jednak kilkanaście minut później. Najpierw "Alzugrana" poklepała na 40. metrze, piłkę dostał Messi i momentalnie zagrał ją do wybiegającego na wolne pole Fatiego. Młodzieżowy reprezentant Hiszpanii wjechał z futbolówką w pole karne i umieścił piłkę w bramce Fernándeza, po drodze jeszcze go "dziurawiąc". Nie minęło 60. sekund - no prawie - a Fati miał już na koncie dublet. Z piłką przed polem karnym znów znalazł się Messi, dograł do niepilnowanego 17. latka, a ten znów "dziurawił" Fernándeza, który przy bramce mógł zrobić o wiele, wiele więcej. I w tym miejscu przechodzimy do drugiego okresu meczu, okresu w którym podopieczni Quique Setiéna grali z gośćmi w "kotka i myszkę".

 

Cała druga połowa to absolutna dominacja "Blaugrany", nie zmienił tego nawet gol Rochiny w doliczonym czasie gry. Nie wywołał u gości jakiegoś szaleńczego zrywu - ot "wpadło". Ba! gdyby nawet padł wcześniej, jakoś nie specjalnie wydaje nam się, że Levante szaleńczo wsiadło by na Barcelonę i potrafiło wcisnąć bramkę na remis. Co to, to nie. Bardziej prawdopodobny scenariusz to kolejne 3. gole gospodarzy i "zabicie" meczu, tak, żeby nikt nie miał wątpliwości, kto zgarnie dziś na Camp Nou pełną pulę punktów. Podopieczni Setiéna robić tego jednak nie musieli. Drużyna ze stolicy Katalonii klepała jak chciała i gdzie chciała. Oglądający to spotkanie słusznie mogli mieć "fleszbeki" sprzed dobrych 10. lat, gdy w podobnym stylu piłkę klepali, Xavi, Iniesta i Messi. Levante mogło dziś tylko tyle na ile pozwolili gospodarze - a momentami byli nawet całkiem szczodrzy. Goście wykorzystać tego jednak nie potrafili. I choć zwycięstwo w "trybie ekonomicznym" na papierze najlepiej nie wygląda, a za wrażenia artystyczne punktów się nie przyznaje, to w Barcelonie - cytując pewnego popularnego przed laty w internecie księdza - "Coś się dzieje". Teraz głowa w tym Setiéna, żeby to "coś" stało się czymś.

 

FC Barcelona - Levante UD 2:1 (2:0)

Bramki: 30', 31' Fati - 90+2' Rochina

FC Barcelona: ter Stegen - Semedo, Piqué, Lenglet, Alba - de Jong (80' Arthur), Busquets, Rakitić - Messi, Griezmann (71' Roberto), Fati (87' Puig)

Levante UD: Fernández - Miramón, Postigo, Vezo, Toño - Rochina, Melero (60' Hernâni Fortes), Vukčević (80' Bardhi), Campaña - Morales (60' Mayoral), Martí

Żółte kartki: 65' Piqué, 65' Alba  

Sędziował: Adrián Cordero Vega (Grenada)

 

 

tabela La Ligi

 

pozostałe wyniki 22. kolejki:

 

 

Valencia CF - Celta Vigo 1:0

77' Soler

 

RCD Mallorca - Real Valladolid 0:1

56' Ünal

 

Real Madryt - Atlético Madryt 1:0

56' Benzema

 

Granada CF - RCD Espanyol 2:1

38' Machís, 46' Fernández - 27'(k.) de Tomás

 

CD Leganés - Real Sociedad 2:1

49' Omuero, 90+4' Oscar - 20' Isak

 

SD Eibar - Real Betis 1:1

15'(k.) Orellana - 7' Fekir

 

Athletic Bilbao - Getafe CF 0:2

36' Suárez, 50'(k.) Mata

 

Sevilla FC - Deportivo Alavés 1:1

77' Ocampos - 70' Joselu

 

Villarreal CF - CA Osasuna 3:1

45+1' Alcácer, 54' Peña, 59'(k.) Cazorla - 48' Hernández