Serie A: Napoli górą w "polskim" meczu

  • Data publikacji: 03.02.2020, 23:18

W ostatnim spotkaniu 22. kolejki włoskiej Serie A Sampdoria Genua przegrała u siebie z Napoli 2:4. Bramki dla gości zdobyli Arkadiusz Milik, Elif Elmas, Diego Demme i Dries Mertens. Dla gospodarzy trafiali z kolei Fabio Quagliarella i Manolo Gabbiadini. Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu ekipa ze stolicy Kampanii przesunęła się na 10. lokatę ze stratą zaledwie dwóch punktów do "pucharów". "Blucerchiati" plasują się na 16. pozycji z dorobkiem dwudziestu "oczek".

 

Tego kto sądził, że poniedziałek z Serie A, będzie przypominał niesławne "poniedziałki z Ekstraklasą" i paździerzowe mecze, w których piłkarze Termaliki, czy Sandecji wyżej niż po czołach kopali tylko ponad trybunę stadionu srogo się zawiódł! Pierwsza połowa rozgrywanego na Stadio Luigi Ferraris spotkania obfitowała bowiem w emocje, którymi spokojnie możnaby obdzielić całą kolejkę PKO Ekstraklasy. Z resztą nie tylko emocje, tempo gry, zmiany stron, a przede wszystkim dokładność i celowość - tego wszystkiego byliśmy dziś świadkami w Genui. Zaczęło się bardzo wcześnie, bo już w 3. minucie. Mający na lewej stronie "hektary" wolnej przestrzeni Piotr Zieliński celnie dośrodkował na głowę Arka Milika, a ten po raz ósmy w obecnych rozgrywkach wpisał się na listę strzelców. Nie minęło wiele czasu, a tablica wyników pokazywała już 0:2 dla Napoli. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową przedłużył Di Lorenzo, a na "długim słupku" piłkę w bramce Audero umieścił Elif Elmas. W międzyczasie gospodarze szarpali, szarpali i to intensywnie. Raz to prawą stroną kilkukrotnie szarżował Gabbiadini, raz to lewą szczęścia szukał Jankto. Oboje mieli jednak niezmienny cel - Fabio Quagliarelle - i przekonanie, że kapitan "Blucerchiati" będzie wiedział co z piłką zrobić. Momentami było z tego więcej chaosu -  po akcji Czecha właśnie (tylko z sobie wiadomych przyczyn) Ramírez, zamiast do pustej bramki trafił w słupek bramki Mereta. A momentami coś absolutnie konstruktywnego, jak w 26. minucie. Bo dograniu z prawej strony Albina Ekdala, piłkę w siatce "Azzurrich", wolejem z okolic 20. metra umieścił niezniszczalny Quagliarella. Jakby to powiedzieli Włosi - GOLAZZO! W końcówce pierwszej części gry wynik mógł podwyższyć Milik, ale jego główkę z piątego metra instynktownie do boku zbił Audero.

 

Druga połowa, zmieniła nam nieco optykę spotkania. Przede wszystkim do głosu doszła Sampdoria, która właściwie przez całe drugie 45. minut napierała na Napoli. "Azzurri" momentami nie potrafili wymienić 2-3 podań - nie, nie na połowie Sampodrii, na własnej. Gospodarze z kolei grali swoje. Na dobre rozszalał się Gabbiadini, który wraz z Ramírezem rozrywał raz po raz rozkojarzoną defensywę Napoli. Włosko - urugwajski duet pierwszy sygnał ostrzegawczy wysłał gościom w 53. minucie. Po ich dwójkowej akcji minimalnie niecelnie główkował obok bramki Mereta Quagliarella. Drugi sygnał ostrzegawczy to gol z przewrotki Urugwajczyka, bo dwójkowej akcji z Gabbiadinim - w pierwszej fazie - i furze szczęścia - w drugiej. Po interwencji VARu gol Ramíreza słusznie nie został jednak uznany, gdyż wcześniej ręką zagrywał Włoch. Zanim padł trzeci sygnał ostrzegawczy Napoli odgryzło się gospodarzom groźnie kontrując. Piłkę w siatce umieścił nawet Piotr Zieliński, ale Polak w tej sytuacji minimalnie "palił". Wspomniany już trzeci sygnał ostrzegawczy był zarazem golem wyrównującym. W 73. minucie we własnym polu karnym Quagliarelle wyciął Di Lorenzo. Nie obyło się bez VARu, ale koniec końców do piłki podszedł harujący dziś z przodu Gabbiadini i dał Sampdorii remis. I tu dochodzimy do "ściany". Rozpędzona Sampdoria mająca Napoli - które właśnie roztrwoniło dwubramkową przewagę - prawie jak na talerzu wyhamowała, złapała zadyszkę i ... dała grać gościom. Gościom, którym do szczęścia wiele nie brakowało, a których dodatkowo szeregi ożywił wprowadzony na boisko Mertens. 83. minuta, zamieszanie w polu karnym, piłkę próbuje wybijać Vieira (Ronaldo, nie, nie Patrick i nawiasem mówiąc Patrickiem to on nigdy nie będzie) ta trafia do Diego (tak, tu też pudło) Demme, który pakuje ją do bramki. 3:2! "Blucerchiati" jak we mgle. Na kilka sekund przed końcem dobił ich Mertens. Otwarte, ciekawe i przede wszystkim emocjonujące spotkanie z trzema Polakami na boisku kończy nam tę nieco marudzącą 22. kolejkę. Choć Sampdoria była już blisko, Napoli ucieka im spod topora odnotowując drugie zwycięstwo z rzędu. Neapolitańczycy w ogóle wydają się wychodzić z kryzysu. Będąc w podobnej sytuacji w poprzedniej części sezonu - tj. tracąc dwubramkową przewagę - siedliby na boisku z płaczem, a dziś pokazali "cojones" magia Gattuso? Czy może fart? To się okaże. A tak w ogóle, to Zielińskiemu chyba faktycznie coś przeskoczyło.

 

UC Sampdoria - SSC Napoli 2:4 (1:2)

Bramki: 26' Quagliarella, 73'(k.) Gabbiadini - 3' Milik, 16' Elmas, 83' Demme, 90+8' Napoli

UC Sampdoria: Audero - Thorsby, Tonelli, Colley, Augello - Ekdal - Linetty, Jankto (79' Vieira) - Ramírez (68' Maroni) - Gabbiadini, Quagliarella (75' Bonazzoli)

SSC Napoli: Meret - Hysaj, Manolas, Di Lorenzo, Rui - Elmas (79' Politano), Lobotka (61' Demme), Zieliński - Callejón (72' Mertens), Milik, Insigne

Żółte kartki: 43' Jankto, 47' Ekdal, 58' Ramírez, 87' Linetty - 43' Elmas, 90+3' Demme, 90+5'

Sędziował: Federico La Penna (Rzym)

 

tabela Serie A