World Grand Prix: niedokończony comeback Dotta, Robertson z wygraną

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 10.02.2020, 00:22

Było już 9:5 dla Neila Robertsona, wydawało się, że Australijczyk szybko zakończy swoje spotkanie, ale zaciął się na trzy partie i przez niektóre kuriozalne zagrania mógł dopełnić comeback Graeme’a Dotta w finale Coral World Grand Prix. Tak się jednak nie stało. Neil Robertson wygrał decydujące spotkanie 10:8!

 

Od finału MŚ 2010 roku Neil Robertson i Graeme Dott stawali ze sobą przy stole już wiele razy, ale to właśnie z tamtym pojedynkiem łączy się dwójkę zawodników. Był to dość specyficzny finał w niezbyt przyjemnej atmosferze wywołanej aferą korupcyjną z Johnem Higginsem w roli głównej, która na światło dzienne wypłynęła w dzień finału. Australijczyk zwyciężył wtedy spotkanie 18:13. Przed nami kolejna odsłona pojedynku tych dwóch zawodników - w niedzielę zmierzyli się oni w decydującym o zwycięstwie spotkaniu turnieju World Grand Prix.

 

Zgodnie z przewidywaniami, mecz lepiej rozpoczął Neil Robertson, wygrał partię wbijając 55. punktów w podejściu. Gdy Australijczyk w drugiej partii zanotował jeszcze wyższe podejście – 63, wydawało się, że obejmie prowadzenie 2:0, ale niespodziewanie wyrwał mu go Dott, wygrywając partię dwoma punktami, po czym dołożył 56 w kolejnym frejmie i objął prowadzenie 2:1. Przed przerwą odpowiedział „Kangur” pierwszą setką w meczu – 127. Był remis 2:2. Po wznowieniu to Australijczyk lepiej wprowadził się do gry, wygrywając trzy partie z rzędu i przy okazji zaliczając drugą setkę w meczu – 110. Przy 5:2 wreszcie obudził się Dott i bez wysokich podejść wygrał partię na 3:5.

 

Druga sesja poziomu nam nie obniżyła – nadal zawodnicy punktowali bardzo wysoko, dzieląc się pierwszymi czterema frejmami po równo, co dało rezultat 7:5. Dott wbił brejki 62 i 88, a Robertson… dwie setki – 107 i 142. Ten drugi brejk to było najwyższe podejście w turnieju oraz 698. setka w karierze Australijczyka. Gdy zawodnicy zeszli na przerwę, zostały mu jeszcze trzy partie do wbicia dwóch „paczek”, co pozwoliłoby zrównać do 700. Dwie partie po powrocie przebiegły zdecydowanie pod dyktando Neila, który rywalowi dał zdobyć… 1 punkt, a brejki 69 i 101 doprowadziły do wyniku 9:5. Wtedy to Australijczyk chyba odrobinę za bardzo skupił się na próbie wbicia 100-tki, a nie domknięcia meczu i dał sobie wyrwać dwa frejmy – oba bez wysokich podejść ze strony wygranego Dotta.

 

Kuriozalny przebieg miała za to partia przy stanie 9:7. Od początku inicjatywę na stole miał Robertson. Wbił 69 w brejku i była chwila, gdzie jego rywal potrzebował dwóch snookerów do remisu (35 straty przy 27 na stole). Co zrobił Dott? Postawił cztery snookery z rzędu i Robertson sfaulował wszystkie cztery razy. Ostatecznie doszło do taktycznej rozgrywki zakończonej na bili czarnej, którą wygrał Dott, wyszarpując partię w niesamowity sposób. Było już tylko 9:8 z perspektywy Robertsona. To było jednak wszystko, na co było stać Dotta. Nie dopełnił on swojego comebacku. W ostatniej partii było trochę taktyki i przepychanek, ale w pewnym momencie Dott oddał stół i musiał patrzeć, jak rywal wbija wygrywające podejście!

 

Neil Robertson – Graeme Dott 10:8

70-9 (55), 67-69 (NR 63), 1-102 (56), 127-0 (127), 68-22, 110-0 (110), 63-21 (58), 41-58, 32-101 (62), 138-0 (107), 8-88 (88), 142-0 (142), 70-1 (69), 101-0 (101), 43-66, 37-65, 73-77 (NR 69), 70:17

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.