Suzuki Puchar Polski: bez niespodzianki w Arenie Ursynów. Anwil w finale

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 15.02.2020, 16:55

Nie było niespodzianki w pierwszym półfinale koszykarskiego Suzuki Pucharu Polski. Faworyzowany Anwil Włocławek bez najmniejszych problemów (108:89) pokonał HydroTrucka Radom i jako pierwszy zameldował się w finale.

 

Dla drużyny z Radomia Anwil był pierwszym i wydawać by się mogło najmocniejszym z możliwych rywali w Pucharze Polski. Znacznie wyżej postawiona poprzeczka w stosunku do meczu ze stołeczną Legią nie przeszkodziła jednak podopiecznym Roberta Witki w rozpoczęciu spotkania z wysokiego "ce". Zagraniczni gracze obwodowi z Rodem Camphorem (aż 16 oczek podczas pierwszych 10 minut) i Obie Trotterem na czele oddawali piekielnie skuteczne próby z dystansu i z sukcesem sprzeciwiali się naszpikowanemu gwiazdami zespołowi z Włocławka.

 

Koszykarze zza polskiej granicy odgrywali też kluczowe role w zespole aktualnych mistrzów Polski. Dość powiedzieć, że mimo pojawienia się na parkiecie Michała Sokołowskiego, Szymona Szewczyka, Igora Wadowskiego i Krzysztofa Sulimy pierwszy celny rzut któregokolwiek z Polaków odnotowano dopiero w 20. minucie gry, kiedy na linii rzutów wolnych stanął ten pierwszy. Wynik podtrzymywali jednak Amerykanie, którzy wzmocnili defensywę, poprawiając przy okazji skuteczność rzutową i dzięki temu wyprowadzili przed przerwą Anwil aż na osiem punktów przewagi.

 

HydroTruck, po chwili odpoczynku, nie przypominał już kompletnie drużyny z pierwszej odsłony. Skuteczność stracił najlepszy strzelec radomskiej ekipy, a skutki ofensywnych błędów powiększała dodatkowo dziurawa defensywa. Po drugiej stronie nakręcili się dzięki temu włocławianie, spośród których aż pięciu mogło się pochwalić dwucyfrowym dorobkiem. Jak z nut rzucali Ledo, Dowe, Simon, Jones czy Freimanis i za sprawą takiego obrotu spraw, faktem stała się 20-punktowa zaliczka Anwilu przed ostatnią kwartą.

 

Sporo rozluźnienia wkradło się w szeregi podopiecznych Igora Milicicia na początku kwarty numer cztery. Dwie trójki Daniela Walla i przebudzenie Camphora polepszyło nieco nastroje wśród radomskich kibiców, ale nie odebrało faworytom kontroli nad meczem. Przewaga wyżej notowanego zespołu była nawet na tyle duża, że podczas kilku ostatnich minut na parkiecie pojawili się polscy zmiennicy. Ostatecznie końcowa syrena zabrzmiała przy rezultacie 108:89.

 

HydroTruck Radom - Anwil Włocławek 89:109 (30:23, 13:28, 19:31, 27:26)

 

HydroTruck: Marcin Piechowicz 12, Obie Trotter 9, Jakub Zalewski, Adrian Bogucki 7, Rod Camphor 24, Daniel Wall 10, Patryk Stankowski, Carl Lindbom 13, Aleksander Lewandowski, Wojciech Wątroba 4, Filip Zegzuła 10

 

Anwil: Chris Dowe 15, Ricky Ledo 16, Chase Simon 26, Adam Piątek, Krzysztof Sulima 5, Igor Wadowski, Shawn Jones 15, Rolands Freimanis 13, Michał Sokołowski 14, Szymon Szewczyk 4, Oliwer Bednarek