Wszystko na sprzedaż w szczytnym celu

  • Data publikacji: 25.04.2020, 10:36

Zbliża się moment, który wielu Socios chciałoby odwlec jak najdłużej w czasie. Otóż zarząd FC Barcelony poinformował, że Blaugrana sprzeda na rok prawo do nazwy stadionu Camp Nou. Od kilku dni zastanawiam się, ile warta jest w dzisiejszych czasach tradycja. I doszedłem do wniosku, że jest bezcenna. Jednak obecna sytuacja sprawia, że trzeba na nowo przedefiniować własne wartości i chciałbym by ta tradycja warta była jak najwięcej.

 

Koronawirus przejął kontrolę nad naszym życiem i dyktuje nam jego warunki. Sytuacja wciąż dynamicznie się zmienia, a COVID-19 największe żniwo zbierał w Europie jak dotąd we Włoszech i Hiszpanii. Myślę, że prawie każdy z nas odczuwa choć małą chęć pomocy drugiej osobie. Autorytety, celebryci czy instytucje prześcigają się w jej formach. Wiceprezes FC Barcelony Jordi Cardoner poinformował, że klub zamierza sprzedać prawo do nazwy stadionu Camp Nou na rok, a uzyskany w ten sposób dochód przeznaczy na walkę z pandemią.

 

Camp Nou jest największym stadionem w Europie i jednym z największych na świecie. Może pomieścić 99 tysięcy osób. Jest nie tylko symbolem całej Barcelony, lecz także jednym z nielicznych wyznaczników tradycji w sporcie, która przestaje opierać się wartości pieniądza. Od czasu jego otwarcia, czyli 1957 roku stadion Blaugrany nie miał sponsora tytularnego.

 

W świecie, zwłaszcza tym piłkarskim, coraz częściej zdarza się, że wszystko jest na sprzedaż. Prawa do herbu, nazwy czy loga zaczynają być towarem, którym można handlować na lewo i prawo wbrew woli kibiców, którzy od lat są z drużyną na dobre i złe. Piłkarze coraz rzadziej przywiązują wagę do barw klubowych, a przypadki Carlesa Puyola, Paolo Maldiniego czy Daniele De Rossiego są w dzisiejszych czasach rzadkością.

 

Barcelonie kibicuję od niespełna 20 lat i z ciężkim sercem przychodzi mi czytanie wiadomości o tym, że kolejny symbol ukochanego klubu jest na sprzedaż. Tak jak w 2006 roku z bólem przyjmowałem newsa o tym, że logo UNICEFu pojawi się na koszulkach Blaugrany. Jednak te sprawy łączy szczytność celu, w którym te działania były wykonywane. UNICEF jest bowiem organizacją, która ma zapewnić żywność i opiekę zdrowotną dzieciom oraz ich matkom w krajach zniszczonych przez II wojnę światową. Teraz przyszły kolejne czasy i klub poświęca kolejny symbol, by pomagać innym. Obie te decyzje przyjmuje z pełnym zrozumieniem.

 

Jednak są one zarazem końcem pewnej tradycji i związanej z nimi wartościami. W 2015 roku logo UNICEFu zostało przeniesione na tył koszulki, a na jej przodzie sprzedano miejsce prywatnemu sponsorowi. Historia lubi zataczać koło. Sprzedaż prawa do nazwy Camp Nou na rok może przerodzić się w długotrwałą współpracę, gdyż nie od dziś wiadomo, że od sezonu 2023/2024 Barcelona chciała podpisać 25-letnią umowę za ok 300 milionów euro, by wyremontować stadion i niektóre budynki.

 

Nie trudno oprzeć się wrażeniu, że sytuacja ekonomiczna przyspieszyła niejako tę decyzję. A władze klubu chcą upiec dwie pieczeniu na jednym ogniu. Wszytko pod płaszczykiem szczytnego celu.

 

O sprzedaży prawa do nazwy stadionu zadecyduje walne zgromadzenie członków klubu. Zebranie 140 000 socios prawdopodobnie odbędzie się w październiku, o ile pozwolą na to przepisy i sytuacja zdrowotna.