Retro Euro: Włochy 1980

  • Data publikacji: 07.05.2020, 11:35

Włoskie mistrzostwa były rewolucyjnym turniejem, w którym po raz pierwszy o prymat w Europie walczyło osiem zespołów. Nie obyło się jednak bez sensacji już w eliminacjach, a największe rozczarowanie musieli przeżyć zwłaszcza piłkarze ZSRR oraz gospodarzy.

 

Jubileusz pretekstem zmian

 

Artemio Franchi. Dla jednych legenda Fiorentiny i włoskiego futbolu. Dla innych człowiek, który zrewolucjonizował turniej o mistrzostwo Europy. Nie można powiedzieć, że do końca ze szlachetnych czy jednoznacznych pobudek. Zacznijmy od tego, że Komitet Wykonawczy UEFY zdecydował o tym, że gospodarz mistrzostw będzie miał automatyczny awans do finałów, co w przeszłości nie miało miejsca. To rozwiązanie z ulgą przyjęli wszyscy zainteresowani i trudno się temu dziwić, gdyż gra toczyła się teraz nie o organizację turnieju, lecz przede wszystkim o Puchar Delaunaya. Druga zmiana także zrewolucjonizowała świat europejskiej piłki. Może nawet jeszcze bardziej. 20-lecie organizacji pierwszych mistrzostw stało się pretekstem do rozszerzenia finałów z czterech do ośmiu drużyn. Oznaczało to przeniesienie najważniejszych akcentów z fazy play-off na turniej finałowy, co zadowoliło z pewnością najmocniejsze drużyny ze Starego Kontynentu, które unikały w ten sposób morderczych baraży. Wyższy poziom rywalizacji oznacza...wyższe pieniądze. Choć w tamtych czasach sponsoring i marketing dopiero raczkowały to nie trudno odnieść wrażenia, że europejski futbol w wydaniu drużyn narodowych stawał się coraz popularniejszy. A co za tym szło, przyciągał kolejne firmy, które chciały pokazać się przed szerszą publicznością. Wybór gospodarza Euro 1980 nie zaskoczył raczej nikogo. Były nim Włochy. Osoba prezesa UEFA Artemio Franchi, a także turniej o prymat na Starym Kontynencie miał zostać przeprowadzony na Półwyspie Apenińskim – nie trudno połączyć dwa elementy w całość.

 

Zmierzch potęgi ZSRR, na mistrzostwa udając po raz pierwszy Greka

Zmiana formuły rozgrywania finałów ME sprawiła, że reformę przeszły też eliminacje. Stworzono siedem grup zamiast ośmiu, a ich zwycięzcy mieli awansować od razu do włoskiego turnieju. Stawkę drużyn mieli uzupełnić gospodarze.

 

Nieudane ostatnie kwalifikacje do ME, a także słabe turnieje w MŚ sprawiły, że potęga piłkarska ZSRR zbliżała się ku końcowi. Miało to potwierdzenie w eliminacjach do włoskiego czempionatu. Grupa z Węgrami, Finlandią oraz Grecją powinna być łatwa i przyjemna, choć Madziarzy zawsze byli groźni. To jednak nie oni ani piłkarze ZSRR awansowali do włoskich mistrzostw, lecz.. Grecy. Kraj Hellady nie był piłkarską potęgą, lecz w pełni wykorzystał sytuację w grupie i to, że każdy mógł wygrać z każdym. Wszystkie drużyny zaliczyły po dwie porażki, ale najlepszym bilansem w końcowym rozrachunku popisali się Grecy. Do sukcesu poprowadził ich Thomas Mavros. Legenda greckiej ligi oraz AEK Ateny popisał się m.in. hat-trickiem strzelonym Finlandii (8:1 dla piłkarzy z Hellady). Mavros jest do tej pory najlepszym strzelcem w historii greckiej ligi, w której zdobył 260 bramek. Drugi w tej klasyfikacji jest Polak – Krzysztof Warzycha.

 

Udane eliminacje mieli zwłaszcza Anglicy. Ofensywny futbol prezentowany przez Synów Albionu, brak porażki na swoim koncie, a także osoba Kevina Keegana (legenda Liverpoolu, najlepszy strzelec eliminacji do ME 1980 – 7 bramek) sprawiały, że to Wyspiarze uchodzili za najpoważniejszych kandydatów do wzniesienia Pucharu Henriego Delaunaya. Na mistrzostwa dostali się również Hiszpanie, Czechosłowacy, Belgowie, a także piłkarze RFN.

 

I znów Ci Holendrzy....

Piłkarzy Oranje zdecydowanie można nazwać „prześladowcą” biało – czerwonych w kontekście piłkarskich Mistrzostw Europy. Los znów skojarzył bowiem w jednej grupie eliminacyjnej Polaków z Holendrami. Stawkę zespołów uzupełnili zawodnicy NRD, Szwajcarii i Islandii. Tym razem w dwumeczu z „Pomarańczowymi” lepsi okazali się biało – czerwoni (2:0 w Chorzowie, remis 1:1 w Amsterdamie), ale na nic to się zdało, gdyż w sprawę awansu wmieszali się piłkarze NRD. Panowały podejrzenia, że gracze z Niemiec wspierają się dopingiem, lecz nigdy tego w pełni im nie udowodniono. Niemniej to w głównej mierze piłkarze za zachodniej granicy przeszkodzili Polakom w awansie, lecz promocje na turniej finałowy do Włoch otrzymali Holendrzy.

 

Turniej finałowy na nowych zasadach, RFN znów na szczycie

W związku z ośmioma drużynami w finałach, podzielono je na dwie grupy czterozespołowe. Zdecydowano również, że zwycięzcy grup zagrają ze sobą o złoto, a ekipy z drugich miejsc o brąz. W grupie I zagrały Czechosłowacy, Grecy, Holendrzy i piłkarze RFN. Była to prawdziwa grupa śmierci, gdyż los skojarzył ze sobą wszystkich medalistów z ME sprzed czterech lat, a stawkę uzupełnili gracze z Kraju Hellady. Najlepsi okazali się Ci, którzy na poprzednim europejskim czempionacie zdobyli srebro, czyli RFN. Zwycięstwa nad Czechosłowacją i Holendrami ustawiły im rywalizację, bowiem w ostatnim meczu grupowym potrzebowali remisu z Grekami. Osiągnęli go bez problemu, grając w nieco rezerwowym składzie. Za ich plecami uplasowali się Czechosłowacy.

 

W drugiej grupie biorąc pod uwagę nazwę drużyn także było bardzo ciekawe, choć głównie jednak na papierze. Włochy, Anglia, Hiszpania i Belgia znalazły się w jednym zestawieniu i można było spodziewać się dużych emocji. Futbol zabili jednak Włosi, a w zasadzie ich defensywna gra, która co prawda przyniosła im awans z drugiego miejsca, lecz jedna strzelona bramka chwały im nie przyniosła. Wszystkich pogodzili jednak Belgowie atakujący niejako z cienia. Bilans taki sam jak Włochów (zwycięstwo – dwa remisy), ale za to lepsza skuteczność zadecydowała o tym, że to „Czerwone Diabły” zagrały o złoto.

 

Dla gospodarzy mecz z Czechosłowacją o 3. miejsce był finałem pocieszenia. Pocieszenie nie nastąpiły. Po raz kolejny o sobie dać znała gra defensywna Squadra Azzurra i w regulaminowym czasie był bramkowy remis. Dogrywka nie przyniosła zmian, a karne lepiej wykonywali Czechosłowacy. Na zawsze ten wieczór z pewnością zapamiętał Fulvio Collovatti, który jako jedyny nie trafił z 11 metrów do siatki.

 

Piłkarze RFN w finale z Belgami nie chcieli dopuścić do powtórki scenariusza sprzed czterech, gdy musieli zadowolić się srebrem. Tym razem ruszyli do ataku od pierwszego gwizdka sędziego. Niemcy naszpikowani byli gwiazdami. W bramce Schumacher, a w polu m.in. Bernd Schuster, Karl Heinz Rumenigge czy Klaus Allofs. Ich pewność była widoczna od początku. Już w 10. minucie na listę strzelców wpisał się Horst Hrubesch. Piłkarze RFN długo prowadzili, ale na kwadrans przed końcem do wyrównania za sprawą Van der Eyckena doprowadzili Belgowie. W 88. minucie Niemcy wykonywali rzut rożny. Z narożnika boiska dośrodkowanie Rumenigge wprost na głowę Hrubescha, a ten trafia do siatki. Piłkarze RFN po raz drugi z triumfem w piłkarskich Mistrzostwach Europy.

 

Mecz o 3. miejsce:

21.06.1980r. Neapol (San Paolo, 24 500)

Czechosłowacja – Włochy 1:1,(dog. 0:0, kar. 9:8)

Bramki: 54' Jurkemik – 73' Graziani

 

Finał:

22.06.1980r. Rzym(Stadio Olimpico, 48 000)

RFN – Belgia 2:1 (1:0)

Bramki: 10', 88' Hrubesch – 75' Van der Eycken