Totolotek Puchar Polski: Lech Poznań w półfinale!

  • Data publikacji: 27.05.2020, 22:02

Rozpędza się powrót piłki w polskim wydaniu! Wczoraj grała Legia Warszawa, dziś swój zaległy mecz w Pucharze Polski rozegrał Lech Poznań. Podopieczni Dariusza Żurawia udali się do Mielca, by tam rozegrać ćwierćfinałowy mecz w krajowym pucharze. Poznaniacy pewnie wygrali 3:1 i meldują się w półfinale. 

 

Po ponad dwumiesięcznej przerwie PZPN zadecydował, że jako pierwsze zostaną wznowione rozgrywki Pucharu Polski. Wczoraj zaległy mecz rozegrała Legia Warszawa, a więcej o tym meczu możecie przeczytać TUTAJ. Ostatnie z brakujących starć w ćwierćfinałach rozegrane zostało w Mielcu, gdzie miejscowa Stal podejmowała Lecha Poznań. Goście co prawda byli zdecydowanymi faworytami tego meczu, jednak mielczanie w tej edycji z kwitkiem odprawili m.in. Pogoń Szczecin, a w 1 lidze pewnie zmierzają po awans do ekstraklasy. 

 

Spotkanie lepiej zaczęli goście - od początku założyli wysoki pressing na rywalach, którzy jeszcze nie weszli porządnie w mecz. Błyskawiczną akcję przeprowadził Volodymyr Kostevych jeszcze w 1. minucie, kiedy to na połowie przeciwnika odebrał piłkę i niespodziewanym strzałem z dystansu prawie zaskoczył bramkarza. Wrąbel zdołał jednak odbić strzał Ukraińca na rzut rożny, z którego nie było później zagrożenia. W kolejnych minutach zdecydowanie zaatakował Lech, głęboko tym samym spychając Stal do defensywy. Lewą stroną hulał Kostevych z Jóźwiakiem, gdzie przez całą połowę pozostawiono im za dużo miejsca. Olbrzymi obszar miał również Karlo Muhar w środkowej strefie boiska, co poznaniacy skrzętnie wykorzystywali w przeprowadzanych atakach. 

 

Wynik meczu otworzył Dani Ramirez w 5. minucie, kiedy to po dograniu Kostevycha technicznym strzałem pokonał Wrąbla. Stal była rozbita - rzadko oglądaliśmy składne akcje gospodarzy. Po straconej bramce za wszelką cenę chcieli udowodnić, że nie zburzyło to ich pewności siebie. Momentalnie założyli wysoki pressing, zbijając przy tym Lechitów z rytmu. Forsowanie szybkiego tempa dało zauważalne efekty, bowiem udało się wywalczyć stały fragment pod polem karnym, z którego stworzono niemałe zagrożenie bramce van der Harta. Niekonwencjonalne rozegranie pozwoliło dograć futbolówkę wprost na głowę niepilnowanemu Michałowi Żyro, lecz ten trafił w słupek z kilku metrów. 

 

Ożywiona gra gospodarzy w kolejnych minutach dawała nadzieje na emocjonujące widowisko. Szybkie, zwinne kontrataki pierwszoligowców zepchnęły w pewnym momencie gości do defensywy. Zorganizowana gra obronna i płynne przejście z obrony do ataku podopiecznych Dariusza Żurawia za sprawą efektownych rajdów Kamila Jóźwiaka pozwoliła stwarzać rosnące zagrożenie. W 34. minucie oskrzydlającą akcję przeprowadzili Timur Zhamaletdinow i Kamil Jóźwiak. Wymienili kilka podań na skraju szesnastki, następnie zdecydowanie przyspieszyli, dzięki czemu Kamil Jóźwiak z linii końcowej wyłożył Rosjaninowi piłkę wprost pod nogi. Wychowanek CSKA Moskwa potężnym strzałem z 10 metrów w samo okienko pokonał Wrąbla i na tablicy widniała już dwubramkowa przewaga poznaniaków. 

 

Natomiast w 41. minucie potrzebna była konsultacja VAR, która miała zweryfikować, czy jeden z obrońców Stali nie interweniował ręką w polu karnym - zdalna konsultacja nie wystarczyła, więc sędzia podbiegł do monitora samodzielnie ocenić sytuację. Decyzja mogła być tylko jedna - nie ma karnego. Kilka minut później bramkę kontaktową, dość niespodziewanie, zdobyli piłkarze Stali Mielec. Uśpiona czujność defensywy Kolejorza ułatwiła znacząco zadanie Bartoszowi - wdał się w rajd na przekór boiska, znalazł podaniem Maka, który nonszalancko uderzył na bramkę. Piłka zawisła nad polem karnym, co efektownym strzałem skwitował Nowak, czym nie dał szans van der Hartowi. 

 

Po przerwie dużo oglądaliśmy walki w środku pola. Żadna z drużyn nie chciała specjalnie forsować tempa. Wyraźniejsze, bardziej zdecydowane akcje przeprowadzali gospodarze, ale brakowało im argumentów. Receptą faworyzowanych gości w drugiej połowie były dalekie przerzuty na skrzydła, czym chcieli wykorzystać wąskie ustawienie w defensywie swoich rywali. Działało to przed przerwą, miało działać również i później, jednak odpowiednie korekty wprowadzone po wznowieniu gry mocno utrudniły rozgrywanie zaplanowanego scenariusza. Braki kondycyjne i słabe forsowanie swojego tempa zmusiły trenera Żurawia do zmian - na boisku pojawił się Jakub Moder i Tymoteusz Puchacz, a z placu gry zeszli Kuba Kamiński i Dani Ramirez. Dało to jasny sygnał - Lech chce szukać dynamiki, którą oferuje Puchacz. 

 

Spokojnym tempem mijała nam druga połowa i niewiele zmieniało się w obrazie widowiska - dużo ostrej gry, rywalizacji w środku boiska. Obie drużyny szukały wolnych przestrzeni do których można posłać partnera z piłką. Dynamiczniejsi i dokładniejsi byli Lechici, lecz mielczanie również potrafili zagrozić defensorom z Poznania. Słabo działająca prawa strona u gospodarzy niejednokrotnie dawała o sobie znać, ale to z jaką łatwością poruszał się tam Kamil Jóźwiak zmuszało wiele razy do refleksji - czy ktoś tam broni? 84. minuta, rajd lewym skrzydłem i świeżo upieczony debiutant w kadrze Brzęczka ustala wynik meczu na 3:1! W końcowych minutach gospodarze starali się nawiązać kontakt, jednak ich starania na nic się nie zdały - żegnają się tym samym z rozgrywkami. Lech gra dalej.

 

Stal Mielec - Lech Poznań 1:3 (1:2)
Bramki: Nowak 45' - Ramirez 5', Zhamaletdinow 34', Jóźwiak 83'

Stal Mielec: Wrąbel - Getinger, Bodzioch, Żyro, Bartosz - Prokić (Dadok 61'), Domański (Tomasiewicz 75'), Urbańczyk (Paluchowski 80'), Nowak, Mak - Żyro 

Lech Poznań: van der Hart - Kostevych, Crnomarković, Satka, Butko - Jóźwiak, Tiba, Muhar (Skrzypczak 76'), Kamiński (Puchacz 58'), Ramirez (Moder 65')- Zhamaletdinow

Żółte kartki: Bodzioch 52', Mak 90+2' - Muhar 13', Puchacz 86'

Sędziował: Paweł Gil (Warszawa)