Retro Euro: RFN 1988

  • Data publikacji: 29.05.2020, 14:00

Mistrzostwa Europy w 1988 roku przeszły do historii z wielu względów, a zwłaszcza z fenomenalnej postawy Marco Van Bastena i jego niezwykłego woleja, który do dziś uznawany jest za jedną z najpiękniejszych bramek w historii futbolu.

 

Wielcy mistrzowie organizują Euro

Mało kto wie, że 32 lata temu mogliśmy mieć format Mistrzostw Europy podobny do tego, jaki szykowała nam UEFA na 60. rocznicę rozgrywania czempionatu Starego Kontynentu w 2020 roku. Oczywiście na znacznie mniejszą skalę, ale początków tego pomysłu należy szukać przy wyborze organizatora Euro w 1988 roku. Wtedy to wspólną kandydaturą złożyły cztery państwa skandynawskie: Dania, Norwegia, Finlandia i Szwecja. Kwestię uczestnika grającego na ME bez konieczności rozgrywania eliminacji mieli rozstrzygnąć we własnym gronie. Na inicjatywę Skandynawów nie przystała jednak europejska centralna, powierzając ostatecznie organizację Euro Republice Federalnej Niemiec. Trudno nie odnieść wrażenia, że była to decyzja w pełni zasłużona. Piłkarze RFN grali w czterech mistrzowskich turniejach z rzędu, dwukrotnie zdobyli złoto, a raz srebro. Teraz mieli powalczyć o kolejny triumf jako gospodarze.

 

I znów Ci Holendrzy...

 

Do trzech razy sztuka? Może. Jednak nie w przypadku polskiej reprezentacji, która po raz trzeci musiała stawić czoła w eliminacjach do czempionatu Starego Kontynentu Holendrom. W dwóch poprzednich przypadkach biało – czerwoni toczyli z „Pomarańczowymi” heroiczne boje. Teraz obyło się bez heroizmu. Nie był potrzebny. Polacy skomplikowali sobie sytuację wcześniejszymi konfrontacjami z drużynami pokroju Grecji czy Cypru i pozbawili się w zasadzie szans na awans jeszcze przed spotkaniami z Holendrami. Ci nie musieli się martwić o promocję do Euro mając piłkarzy pokroju Ruuda Gulita i Johna Bosmana , którzy niemal w dwójkę zapewnili swojej ekipie sukces w eliminacjach, strzelając 8 z 15 bramek. Swoje gole dołożył również Marco Van Basten. Ale gwiazda „Łabędzia z Utrechtu” miała dopiero rozbłysnąć. Gracze „Oranje” nie przegrali żadnego meczu i byli jednym z dwóch zespołów w całych eliminacjach, którzy dokonali tej sztuki. Biało – czerwoni? No cóż. Zajęli czwarte miejsce z 6 punktami na swoim koncie w pięciozespołowym gronie, wyprzedzając jedynie Cypr. Jedynym promykiem wśród szarości był bezbramkowy remis wywalczony w Amsterdamie. Wywalczony na terenie przyszłych mistrzów Europy.

 

Faworyci raczej nie zawodzili

Drugą drużyną, która zakończyła eliminacje bez porażki byli Anglicy. „Synowie Albionu” mieli jednak trochę łatwiejszą drogę do osiągnięcia tego celu, bowiem mierzyli się tylko z trzema rywalami. Wyspiarze stracili tylko jedną bramkę - w wyjazdowym starciu z Jugosławią ( 1:4). Anglicy mieli w swoim zespole znakomitego Gary'ego Linekera, który zdobył 5 goli i był najjaśniejszą postacią „Synów Albionu”. W odwrocie była za to inna gwiazda – Michel Platini. Trzykrotny zdobywca Złotej Piłki z rzędu nie pomógł swoim kolegom z reprezentacji Francji. Były zawodnik Juventusu Turyn wystąpił tylko w trzech spotkaniach, nie zdobywając w nich bramki. „ Trójkolorowi” przepadli w eliminacjach, zajmując trzecie miejsce w grupie, a Platini w starciu z Islandią zakończył reprezentacyjną karierę. Z grupy, w której występowali Francuzi, awansowali piłkarze ZSRR, mający w składzie m.in. Igora Biełanowa. Ciekawostką jest właśnie fakt, że to Biełanow przejął schedę po Platinim, zdobywając Złotą Piłkę.

 

Do Mistrzostwa Europy w RFN awansowali również: Włosi (z Roberto Donadonim, Allesandrem Altobellim i wschodzącą gwiazdą Gianluki Vialliego), Duńczycy (Michael Laudrup), Hiszpanie (z Jose Marią Bakero, Michelem, Emilio Butragueno), a także Irlandczycy (Liam Brady, choć nie wystąpił w turnieju finałowym z powodu czerwonej kartki).

 

 

Przyczajony Van Basten, ukryty Bosman

Parafrazując tytuł jednego z najbardziej znanych azjatyckich filmów można opisać jedną z najpiękniejszych historii nie tylko holenderskiego, ale też światowego futbolu. „Pomarańczowi” trafili do grupy B z ZSRR, Anglią i Irlandią. I rozpoczęli mistrzostwa od falstartu. Pojedynek z ZSRR był pojedynkiem dwóch trenerskich legend. Z jednej strony Rinusa Michelsa (sukcesy z Ajaxem i Holendrami), a z drugiej Walerija Łobanowskiego (twórcy potęgi Dynama Kijów).Lepszy okazał się ten drugi. Michels zdecydował się postawić w ataku na Johna Bosmana, niezwykle skutecznego w eliminacjach, a nie Van Bastena. To był błąd. W 54. piłkarze radzieccy objęli prowadzenia za sprawą Raca. Trener „Oranje”, by ratować sytuację, wprowadził na boisko pięć minut później czterokrotnego króla strzelców Eredevisie, ale było już za późno. Holendrzy nie odrobili strat. W drugim meczu Irlandczycy pokonali Anglików po bramce Houghtona.

 

Michels nie zamierzał już ryzykować i zaufał Van Bastenowi, wystawiając go w podstawowej jedenastce. A ten odwdzięczył się wprowadzając „Oranje” do półfinałów. Hat – trick w meczu z Anglikami (3:1), a także świetna gra w spotkaniu z Irlandczykami (1:0) pozwoliły marzyć „Pomarańczowym” o medalach. Nie byłoby jednak Van Bastena bez Ruuda Guulita, który znakomicie rozumiał się z „Łabędziem z Utrechtu” i popisywał się pięknymi asystami. Holendrów wyprzedzili jednak piłkarze radzieccy z pięcioma punktami na koncie.

 

Grupa A była natomiast grupą „dwóch prędkości”. Świetnie spisywali się Włosi i gracze RFN, którzy wygrali mecze z Duńczykami i Hiszpanami, a w pojedynku między sobą podzielili się punktami. Lepszym bilansem bramkowym legitymowali się Ci drudzy i dlatego w „nagrodę” mieli zmierzyć się z Holendrami.

 

Wolej, który został zapamiętany przez cały piłkarski świat

Starcie gospodarzy z „Oranje” było kapitalnym widowiskiem, a w głównej roli wystąpił po raz kolejny Van Basten. Znakomity napastnik miał tym razem „opiekuna” w postaci Juergena Kohlera. Taktyka Franza Beckenbauera zdawała się dawać rezultaty przez niemal cały mecz. Niemal. Wszystko zaczęło się bardzo dobrze dla Niemców. Najpierw Rijkard faulował w polu karnym Klinsmanna, a jedenastkę wykorzystał Lothar Matthaeus. Potem było już znacznie gorzej dla gospodarzy. W 74. minucie Van Basten nabrał arbitra na rzut karny, a swoją powinność zrealizował Ronald Koeman. Znakomitemu napastnikowi Milanu brakowało jednak dramaturgii, dlatego dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry urwał się raz jedyny Kohlerowi i pokonał golkikpera RFN, wprowadzając Holendrów do finału. Tam dopiero miał zadziwić piłkarski świat.

 

W drugim półfinale ZSRR w przeciągu 120 sekund po bramkach Litowczenki i Protasowa rozstrzygnął sprawę awansu do finału w spotkaniu z Włochami i mierzył w drugi triumf na piłkarskich ME.

 

Marzenia radzieckich piłkarzy rozwiał jednak nie kto inny jak Marco Van Basten. Spotkanie finałowe mogło cieszyć oczy kibiców. Odbywało się w żwawym tempie, obie drużyny stwarzały wiele sytuacji bramkowych. Jednak to był finał tylko jednej drużyny. W 33. minucie Erwin Koeman zagrał na kilkadziesiąt metrów crossa do Van Bastena. Ten z pierwszej piłki zgrał głową futbolówkę do nadbiegającego Gulitta, który skierował następnie ją do siatki. Mieliśmy 1:0. Podopieczni Łobanowskiego rzucili się do odrabiania strat, lecz raz za razem na posterunku był van Breukelen.

Natomiast zdarzenie z 54. minuty przeszło do historii futbolu. Będący na lewym skrzydle Wouters otrzymał piłkę. Zdecydował się posłać miękką, dlugą wrzutkę na przeciwległy skraj pola karnego. Futbolówka spadła wprost na buta Van Bastena, który pięknym wolejem trafił do siatki ZSRR. Do tej pory bramka Holendra uznawana jest za najpiękniejsze trafienie w historii ME. Radzieccy piłkarze mieli szansę na kontaktowe trafienie. Van Breukelen w 72. minucie faulował Gocmanowa w polu karnym. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Biełanow, lecz silny strzał broni golkiper „Pomarańczowych”. Do końca jest kwadrans, lecz nic się nie zmienia. Holandia mistrzem Europy, van Basten bohaterem, a Ruud Gullit wnosi do góry Puchar Henriego Delaunaya.

 

Półfinały:

RFN – Holandia 1:2 (0:0)

Bramki: 55' Matthaeus (k.) - 77' R. Koeman (k.), 88' Van Basten

 

ZSRR – Włochy 2:0 (0:0)

Bramki: 60' Litowczenko, 62' Protasow

 

Finał:

 

ZSRR – Holandia 0:2 (0:1)

Bramki: 33' Gullit, 54' Van Basten