PKO Ekstraklasa: Legia gromi, mimo słabego początku

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 10.06.2020, 22:20

Legia Warszawa pokonała na własnym stadionie Arkę Gdynia aż 5:1 w meczu 29. kolejki PKO Ekstraklasy. Zespół Aleksandara Vukovicia po raz drugi z rzędu wygrał, mimo tego, iż jako pierwszy stracił bramkę.

 

Mało kto spodziewał się okoliczności, jakie zobaczyliśmy chwilę po pierwszym gwizdku. Piłka po dalekim podaniu trafiła do Skhirtladze, który głową zgrał ją do Adama Dancha. Ten, bez większych problemów wpakował piłkę do siatki i skazywana na pożarcie Arka prowadziła na Łazienkowskiej już po premierowej akcji.

 

Kolejne minuty potwierdziły jednak, że gol drużyny z Trójmiasta nosił znamiona nieco przypadkowego. Legia całkowicie przejęła inicjatywę i rzadko kiedy puszczała podopiecznych Ireneusz Mamrota na swoją połowę. Kwestią czasu wydawało się kiedy Legioniści strzelą wyrównującą bramkę. Większość akcji aktualnych liderów tabeli kończyła się jednak stosunkowo niegroźnie. Dość powiedzieć, że w trakcie pierwszej pół godziny gry Pavel Steinbors zatrudniany był tylko jednokrotnie i to po słabej próbie Luquinhasa.

 

W 39. minucie kolejną ze strat przyjezdnych wykorzystać mógł Thomas Pekhart. Napastnik, który w dwóch poprzednich spotkaniach był zmorą przeciwników aktualnych wicemistrzów Polski, tym razem główkował w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Łotysza, tworząc jedną z najlepszych akcji podczas pierwszej części gry. To co nie udało się jednak Czechowi, udało się kilka chwil później Pawłowi Wszołkowi po dośrodkowaniu Vesovicia z prawego sektora boiska. Polski skrzydłowy zwieńczył tym samym całkiem udaną połowę w swoim wykonaniu i zapewnił wyrównanie zdecydowanie lepszej podczas premierowych 45 minut Legii.

 

Po powrocie z szatni sytuacja na murawie wyglądała bardzo podobnie, z tą jednak różnicą, że zamiast słabego Semanesa zobaczyliśmy Mateusza Młyńskiego. Fakt ten nie uniemożliwił jednak Legii zdobycia kolejnej bramki. Paweł Wszołek po raz wtóry posłał piłkę w pole karne z prawego skrzydła, a interweniujący Adam Marciniak przeciął podanie, na tyle niefortunnie, że pokonał bramkarza własnej drużyny.

 

I nie był to koniec strzelania podopiecznych Aleksandara Vukovicia tego wieczoru. W 58. minucie Luquinhas zebrał piłkę, o którą w powietrzu walczył Pekhart i technicznym strzałem umieścił piłkę w siatce. Za moment swoją okazję wykorzystał też Mateusz Cholewiak i marzenia Arkowców o wywiezieniu jakiegokolwiek punktu z Warszawy zostały całkowicie pogrzebane.

 

Trener Legii wykorzystał wysokie prowadzenie i w kolejnych minutach na boisku pojawili się Andre Martins, Vamara Sanogo oraz Piotr Pyrdoł. Od tego momentu gra liderów PKO Lotto Ekstraklasy nie była już aż tak przekonująca. Nie oznacza to jednak, że drużyna ze stolicy nie pokusiła się o strzelenie kolejnej bramki. Na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, mimo nie najlepszego podania od Wszołka, Sanogo zdołał wywalczyć sobie pozycję do strzału i silnym uderzeniem ustalił wynik spotkania na 5:1.

 

Legia Warszawa - Arka Gdynia 5:1 (1:1)

Bramki: Wszołek 44' , Marciniak 51' (sam.), Luquinhas 58', Cholewiak 62', Sanogo 86' - Danch 1'

Legia Warszawa: Majecki - Karbownik, Wieteska, Jędrzejczyk, Vesović (76' Pyrdoł) - Gvilla (68' Martins), Antolić - Cholewiak, Luquinhas, Wszołek, Pekhart (67' Sanogo)

Arka Gdynia: Steinbors - Marciniak, Danch, Marić, Zbozień - Nalepa, Kopczyński - Samanes (46' Młyński), Vejinović, Antolik (55' Mihajlović) - Skhirtladze (79' Zawada)

Żółte kartki: Vejinović

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)