PlusLiga: kolejne "bomby" transferowe zrealizowane

  • Dodał: Agnieszka Nowak
  • Data publikacji: 14.06.2020, 22:04

Zespoły PlusLigi nie zwalniają tempa. Nowymi, zaskakującymi informacjami podzielili się z kibicami m.in Cerran Enea Czarni Radom, Jastrzębski Węgiel i PGE Skra Bełchatów. "Nowy dom" znalazło również kilku polskich zawodników. Czy są wśród nich przyszłe "gwiazdy" naszej reprezentacji?

 

Czarny wicemistrz świata

 

Transferowa "bomba" tygodnia z pewnością należy do drużyny z Radomia. W nadchodzącym sezonie ekipę Czarnych zasili bowiem Lucas Loh, który po sześciu latach wraca do PlusLigi. Brazylijczyk w latach 2014-2015 reprezentował barwy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Powrót do Polski wicemistrza świata jest ogromną niespodzianką - szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że dołączył do siódmej drużyny ubiegłego sezonu. Przyjmujący ma na swoim koncie mnóstwo osiągnięć, zarówno klubowych jak i reprezentacyjnych. Jako zawodnik Halkbanku Ankara zdobył Puchar Turcji i wygrał tamtejszą ligę. Na swoim koncie ma także złoto Mistrzostw Ameryki Południowej, srebro Mistrzostw Świata oraz brąz Igrzysk Panamerykańskich. 

Kibice radomian z pewnością pokładają w Brazylijczyku duże nadzieje. Tym bardziej, że drużynę Roberta Prygla opuścił drugi najlepiej punktujący siatkarz - Atanasis Protopsaltis. Grek w 23 spotkaniach zdobył 210 "oczek". Znakomicie spisywał się również w polu serwisowym i na przyjęciu. Czy Lucas Loh godnie zastąpi swojego poprzednika?

 

Pierwszy Afrykaner w historii PlusLigi

 

Klub ze Śląska wreszcie znalazł następcę Dawida Konarskiego. I to jakiego! Do "Pomarańczowych" dołączył właśnie Mohamed Al Hachdadi. Marokański atakujący niedokończony sezon spędził w EMS Taubate Funvic, gdzie o miejsce w składzie rywalizował z Leandro Vissotto. 

-To taki zawodnik, który z każdym rokiem potrafi sprostać nowym wyzwaniom, w obliczu których przychodzi mu stanąć. To potężnie zbudowany, silny fizyczne gracz i z całą pewnością wniesie tę swoją wielką moc i równie wielką pasję do gry zespołu na pozycji atakującego. Jego motywacja do gry z każdym rokiem rośnie. Nie mam wątpliwości, że wchodząc do PlusLigi również będzie głodny rywalizacji i chęci udowodnienia, że potrafi nie tylko grać, ale i dominować na tym najwyższym poziomie - powiedział trener Luke Reynolds dla oficjalnej strony klubu.

29-latek jest na dodatek pierwszym siatkarzem z Afryki, który zagra w polskiej lidze.

-Najważniejszym powodem, dla którego zdecydowałem się na grę w Jastrzębskim Węglu było to, że po prostu chciałem trafić do takiego wspaniałego i wielkiego klubu oraz móc rywalizować z największymi klubami na świecie. Chętnie zostanę najlepszym ambasadorem Afryki w polskiej lidze - skomentował Mohammed Al Hachdadi.

Na to ogromną nadzieję mają kibice JSW, którzy wierzą w upragnione mistrzostwo kraju.

 

Nowa pszczółka w ulu

 

Bełchatowska Skra pochwaliła się wreszcie nowym siatkarzem. Od tego sezonu kibice "Żółto-czarnych" będą mogli oglądać pierwszego Amerykanina w historii klubu. Jest nim grający na pozycji rozgrywającego Jennings Franciskovic. Po zakończeniu kariery juniorskiej 25-latka zainteresowały się nim włoskie drużyny. Ostatni rok zawodnik znad oceanu spędził w BluVolley Verona, ale jak sam stwierdził postanowił zrobić krok do przodu. Krokiem tym ma być przeniesienie do polskiej PlusLigi i samej Skry.

-Transfer do PGE Skry to wielka rzecz w mojej karierze. Jestem bardzo podekscytowany, że będę mógł grać w kolejnej wielkiej europejskiej drużynie i przede wszystkim w tak poukładanym klubie. Jestem typem gracza, który lubi wygrywać, bez względu na to czy gram. Najważniejsze, by drużyna osiągała duże rezultaty i to się dla mnie liczy. Staram się doceniać każdy moment spędzony na boisku. Słyszałem o historii PGE Skry i wiem, że jest bardzo bogata w sukcesy, więc cieszę się, że będę mógł reprezentować jej barwy w przyszłym sezonie - powiedział Amerykanin dla klubowych mediów.

Trener Michał Mieszko Gogol zwracał uwagę przede wszystkim na świetną zagrywkę i grę w bloku rozgrywającego. Zauważył także jego umiejętne odbicia do tyłu. 

Zadowolenia z przeprowadzonego transferu nie ukrywał także prezes PGE Skry Bełchatów Konrad Piechocki. Zapewniał on, że warunki i gra Franciskovica pozwoli mu rywalizować o grę w pierwszym składzie z Grzegorzem Łomaczem. Siatkarz ma być także kluczowy przy przeprowadzanej podwójnej zmianie.

Rozgrywający jest z całą pewnością interesującym zawodnikiem. Możliwe więc, że "spod ręki" polskiego klubu kolejny niedoceniany wcześniej siatkarz przerodzi się w gwiazdę reprezentacji.

 

Polacy zmieniają barwy

 

W minionym tygodniu rozstrzygnęły się losy także kilku Polaków. Umowę z Vervą Warszawa Orlen Paliwa podpisał Jan Fornal. Przyjmujący poprzedni sezon spędził w MKS-ie Będzin i tak jak wielu innych zawodników śląskiej drużyny popisał się dużą wytrzymałością oraz determinacją. Przypomnijmy, że będzinianie przez długi czas zajmowali ostatnie miejsce w tabeli po przegranej serii 5-setowych meczy. Fornal i jego koledzy zdołali jednak "wypłynąć na powierzchnię" i jednocześnie zwrócić na siebie uwagę. 25-latka dostrzegł Andrea Anastasi, z czego zadowolenia nie krył sam przyjmujący.

-VERVA Warszawa to klub z dużymi aspiracjami, który ma walczyć o medale. Ponadto znów będzie reprezentować Polskę w CEV Lidze Mistrzów. Spełni się więc jedno z moich małych marzeń. W Warszawie będę miał okazję pracować ze świetnym trenerem. Słyszałem o nim same dobre opinie. Mam 25 lat i chcę się dalej rozwijać. A gdzie rozwinę się lepiej, jak nie pod okiem Andrei Anastasiego? - powiedział w rozmowie z oficjalną stroną warszawskiej drużyny.

 

"Nowy dom" znalazł także inny będzinianin. Dawid Dryja, który ostatni sezon spędził na Śląsku przeniósł się do Cerradu Enei. Środkowy ma za sobą szerokie doświadczenia klubowe. Występował m.in w Effectorze Kielce i AZS-ie Politechnika Warszawska. Najdłużej reprezentował jednak barwy Asseco Resovii Rzeszów, z którą sięgnął po mistrzostwo i wicemistrzostwo kraju. 28-latek zdobył w niedokończonych rozgrywkach 142 "oczka". O grę w wyjściowym składzie będzie rywalizował z Michałem Ostrowskim i Bartłomiejem Grzechnikiem.

 

W młody talent zainwestowali również włodarze Jastrzębskiego Węgla. Tym razem nie musieli jednak daleko szukać, bo nowy środkowy "Pomarańczowych" ostatnie lata spędził w Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla. Młody Patryk Cichosz-Dzyga przyznał oficjalnej stronie klubu, że:

-Wiadomo, że jeśli jest się w Akademii i ma się możliwość podpatrywania jednej z najlepszych drużyn w Europie, to największym marzeniem jest móc zasilić w przyszłości tę drużynę, trenować z jednymi z najlepszych zawodników na świecie i rywalizować na boisku z topowymi zespołami. Bez wątpienia jest to ogromne wydarzenie dla zawodnika w tak młodym wieku jak ja.

 

Z JSW pożegnał się jednak Piotr Hain. Odkrywający stopniowo karty działacze z Rzeszowa, poinformowali w sobotę, że środkowy został kolejnym "Resoviakiem". Siatkarz ten ma już doświadczenie klubowe jak i reprezentacyjne. Bronił barw naszego kraju w kategoriach młodzieżowych, a z Uniwersjady 2013 przywiózł srebro. Ubiegły sezon spędził jednak w głównej mierze na ławce niż na parkiecie. Wsparł drużynę w zaledwie ośmiu spotkaniach, w których zdobył 15 punktów. Czy lepiej zaprezentuje się w Rzeszowie?

 

Bełchatów opuścił natomiast Piotr Orczyk, któremu nie udało się zabłysnąć w pierwszej szóstce Skry. 27-latek postanowił więc poszukać szczęścia na Śląsku i związał się 2-letnim kontraktem z Aluronem Virtu CMC Zawiercie. Przyjmujący nie ukrywał, że kluczowy jest dla niego czas spędzony na boisku.

-Po okresie spędzonym w Bełchatowie postanowiłem poszukać klubu, w którym będę mógł spędzić więcej czasu na boisku. Pojawiła się oferta z Zawiercia, zresztą nie po raz pierwszy, bo negocjowaliśmy już w poprzednich latach. Tym razem udało się dopiąć wszystko na ostatni guzik i jestem bardzo szczęśliwy, że będę tu grał - wypowiedział się dla oficjalnego serwisu zawiercian.

Orczyk niejednokrotnie pokazywał swój prawdziwy potencjał. Szybko jednak bywał przyćmiewany przez zagraniczne "gwiazdy". Czy przyjmujący może liczyć na systematyczną grę w Zawierciu? Z pewnością czeka go zacięta rywalizacja o występy w wyjściowym składzie, ponieważ "Jurajscy rycerze" przed nowym sezonem niebywale mocno się zbroją.