PKO Ekstraklasa: pięć goli w Poznaniu, Lech odegrał się Lechii

  • Dodał: Radosław Kępys
  • Data publikacji: 12.07.2020, 19:21

Pierwsza połowa na bardzo wysokim poziomie i z czterema golami, druga tylko z jednym trafieniem. Lech Poznań odegrał się na Lechii za środowe spotkanie w ramach półfinału Pucharu Polski i w 35. kolejce PKO BP Ekstraklasy zwyciężył 3:2.

 

Lech Poznań – Lechia Gdańsk, czyli ekstraklasowa dogrywka tego, co działo się w środę w Poznaniu w ramach meczu półfinałowego Pucharu Polski. Był to dramatyczny mecz dla gospodarzy, którzy po 120. minutach meczu remisowali z rywalem 1:1, w rzutach karnych prowadzili już 3:2 na dwie kolejki przed końcem rywalizacji w „jedenastkach”, ale nieudane strzały Filipa Marchwińskiego, Daniego Ramireza i Kamila Jóźwiaka spowodowały, że z wygranej serii zrobił się horror i to Lechia awansowała do finału. W niedzielę „Kolejorz” miał więc się za co odgrywać.

 

I swoją robotę zaczął bardzo szybko. Była 5. minuta, gdy po faulu tuż przed polem karnym na Danim Ramirezie do piłki podszedł sam poszkodowany i pięknym, precyzyjnym strzałem nad murem nie dał szans Dusanowi Kuciakowi, który tylko śledził lot piłki zmierzającej do jego siatki. Mecz się szybko rozkręcił, więc była szansa, że czeka nas bardzo emocjonujące spotkanie. Wydawało się, że w 17. minucie padło wyrównanie – dograna piłka w pole karne i w dużym zamieszaniu piłkę do bramki posłał Łukasz Zwoliński, jednak po analizie VAR sędziego Krzysztofa Jakubika okazało się, że na spalonym był asystujący w tej sytuacji Jose Gomes.

 

I co się stało kilka minut później? Było już 2:0 dla Lecha – bramka została zdobyta zgodnie z literą piłkarskiego prawa. Znowu stały fragment gry – piłkę z rzutu wolnego bardzo mocno wgrał Jakub Moder, a ta po odbiciu się od Dusana Kuciaka trafiła w młodzieżowca Lecha – Roberta Gumnego i trafiła do siatki. Lech miał już w tym momencie bardzo komfortową sytuację.

 

To nie był jednak koniec strzelania w pierwszej połowie – tuż przed przerwą oba zespoły zdobyły jeszcze po bramce. Zaczęła Lechia, która złapała kontakt, gdy płaskie dośrodkowanie w pole karne zaliczył Rafał Pietrzak, a tuż przed bramką nogę dołożył Omran Haydary i dał kontakt Lechii. Nie na długo jednak, bo kolejny gol dla Lecha – ten na 3:1 – padł ledwie trzy minuty później. Tym razem głównym architektem gola był Kamil Jóźwiak, który tuż przed polem karnym zbiegł z piłką z lewej strony do środka i ładnym uderzeniem blisko ziemi nie dał szans Dusanowi Kuciakowi. Bramkostrzelna i emocjonująca połowa zapowiadała, że druga połowa będzie równie emocjonująca.

 

Zaczęło się najlepiej jak mogło dla tego widowiska – od gola dla Lechii, który był olbrzymią cegłą do ogródka defensywy Lecha Poznań. Najpierw po wybiciu piłki przez Miłosza Mleczkę piłkę stracił Volodymyr Kostecych, piłka została posłana w pole karne do Łukasza Zwolińskiego – ten uderzył lekko i dość niezgrabnie, ale bramkarz Lecha nie zdołał złapać piłki i dopadł do niej Portugalczyk – Jose Gomes, któremu wystarczyło posłać futbolówkę do pustej bramki, co też niezwłocznie zrobił.

 

Kolejne minuty upływały pod znakiem niezłych dokonań obu drużyn w defensywie – gospodarze i goście tworzyli swoje akcje, ale za każdym razem brakło dokładnego wykończenia akcji lub strzał z dalekiej odległości lądował poza światłem bramki rywala. To Lechia musiała być bardziej zdeterminowana, by odwrócić losy tego meczu. Im dalej w mecz, tym tempo spadało i już nawet nie pojawiały się groźne okazje. Goście dodatkowo utrudnili sobie sytuację w 88. minucie, gdy Conrado jednym zagraniem za bardzo wypuścił sobie piłkę i bardzo nieładnym wejściem w nogi Jakuba Modera dał pretekst sędziemu, by pokazać mu czerwoną kartkę. Arbiter Krzysztof Jakubik szybko podjął decyzję i goście kończyli mecz w 10-tkę. Wynik już jednak nie uległ zmianie i Lech mógł się cieszyć z trzech punktów, które prawie zapewniają zespołowi z Poznania miejsce w europejskich pucharach. 

 

Lech Poznań – Lechia Gdańsk 3:2 (3:1)
Bramki:
5’ Ramirez, 22’ Gumny, 45’ Jóźwiak – 42’ Haydary, 47’ Gomes
Lech: Mleczko – Gumny, Šatka, Crnomarković, Kostewycz – Kamiński, Moder – Tiba, Jóźwiak (C), Ramirez (75’ Marchwiński) – Žamaletdinov (72’ Gytkjaer)
Lechia: Kuciak – Fila, Nalepa (C), Maloča, Pietrzak – Makowski – Haydary (73’ Mihalik), Kałuziński (65’ Gajos), Kubicki, Gomes (70’ Conrado) – Zwoliński
Żółte kartki: Satka, Mleczko – Nalepa
Czerwone Kartki: Conrado

Radosław Kępys – Poinformowani.pl

Radosław Kępys

Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.