PKO Ekstraklasa: Lech punkt od wicemistrzostwa

  • Dodał: Jakub Zegarowski
  • Data publikacji: 15.07.2020, 22:28

Lech Poznań pokonał na wyjeździe MKS Cracovię 2:1 (1:0) w meczu 36. kolejki PKO Ekstraklasy. "Kolejorz" znalazł się o krok od wicemistrzostwa Polski, albowiem w równolegle toczonym meczu dość niespodziewaniej porażki doznał Piast Gliwice. 

 

Pierwsza połowa toczyła się w dość wolnym tempie, choć trzeba przyznać, że należała ona w całości do "Kolejorza". O przewadze Lechitów niech zaświadczą statystyki - 8 strzałów, 5 celnych przy 1 niecelnym uderzeniu gospodarzy. Podopieczni Dariusza Żurawia spokojnie konstruowali swoje akcje w środku pola, jakby mieli w pamięci dwa wymagające spotkania z Lechią Gdańsk w krótkim odstępie czasowym. Spokój Lecha, ale też jakość niektórych zagrywanych piłek przyniosły skutek w 26. minucie. Dość prosty strzał po dośrodkowaniu z lewej strony oddał Christian Gytkjaer. Wydawało się, że Michał Pesković spokojnie złapie uderzenie, ale niefortunnie odbił je do własnej siatki. Cracovia nie umiała zareagować na tę stratę i dalej głównie ustawiała się na własnej połowie, czekając na kontrataki. Taktyka ta okazywała się jednak nieskuteczna, bowiem Lech grał, jak na siebie, nadzwyczaj mądrze i uważnie w obronie. Goście powinni jeszcze podwyższyć prowadzenie. W 38. minucie niezłą szansę miał Filip Marchwiński, lecz słowacki golkiper Cracovii tym razem skutecznie interweniował. Tuż przed przerwą w sytuacji sam na sam z Peskoviciem znalazł się Gytkjaer, ale uderzył wprost w bramkarza. 

 

Druga połowa to nieco żywsza postawa gospodarzy, którzy jednak długo nie potrafili oddać celnego strzału. Lechici mieli swoje problemy, mogli jednak liczyć na dobrze dysponowanego Lubomira Satkę, który naprawiał błędy kolegów bądź ofiarnie interweniował przy strzałach z dystansu. Trzeba powiedzieć, że goście pokazywali nieco brzydsze oblicze. Mniej jakości z przodu to jedno, lecz znacznie bardziej mogła martwić znacznie słabsza postawa w środku pola. Pomocnicy Lecha często musieli uciekać się do fauli po swoich nieudanych akcjach czy podaniach. Kibice gospodarzy mogli zastanawiać się, czemu ich pupile nie potrafili tego wykorzystać. Do nieprzyjemnej sytuacji doszło w 66. minucie, kiedy to z kontuzją z boiska zszedł Kamil Jóźwiak. Chwilę później "Kolejorz" podwyższył prowadzenie. Świetną indywidualną akcją popisał się Michał Skóraś. Młodzieżowiec Lecha wykorzystał swoją szybkość, pociągnął prawym skrzydłem, dograł do wbiegającego w pole karne Filipa Marchwińskiego, który pewnym uderzeniem nie dał szans Peskoviciowi. 

 

Zupełnie nic nie zapowiadało, że końcowe minuty meczu będą emocjonujące. Nudzić nie zamierzali się jednak Lechici, którzy w 80. minucie postanowili sami sobie strzelić gola. Djordje Crnomarković postanowił wycofać piłkę do debiutującego Karola Szymańskiego. Piłka niefortunnie przeszła między nogami golkipera "Kolejorza" i wpadła do siatki. Goście mogli szybko odpowiedzieć, lecz Gytkjaer znów nie zdołał pokonać Peskovicia w sytuacji sam na sam. Całe szczęście dla gości, gospodarze nie umieli wykorzystać chwilowej nerwowości swoich rywali. Nie zaatakowali, nie zaczęli stwarzać żadnych sytuacji, przez co nie byli w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Szymańskiego. 

 

Dla Lecha Poznań to bardzo cenna wygrana. Jako, że Piast Gliwice przegrał na wyjeździe z Pogonią Szczecin, Lechici są o punkt od wicemistrzostwa kraju. 

 

MKS Cracovia - Lech Poznań 1:2 (0:1)
Bramki: 80' Szymański (s.) - 26' Gytkjaer, 71' Marchwiński
MKS Cracovia: Pesković – Ferraresso, Jablonský, Dytiatjew, Rapa – Loshaj (85' Dimun), Lusiusz – Rodrigues de Souza, Rakoczy (60' Pik), Wdowiak – Vestenicky (74' Bała).
Lech: Szymański – Butko, Šatka, Crnomarković, Puchacz – Kamiński, Moder (76' Muhar), Ramirez, Jóźwiak (67' Skóraś) – Marchwiński – Gytkjaer (87' Žamaletdinov).
Żółte kartki: Jablonsky - Satka, Moder, Ramirez
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)