2 liga: derby Rzeszowa w finale baraży

  • Dodał: Igor Wasilewski
  • Data publikacji: 28.07.2020, 22:18

Zwycięstwami niżej notowanych zespołów zakończyły się oba mecze półfinałowe baraży o grę w Fortuna 1. Lidze. Bytovia uległa po rzutach karnych na własnym boisku Resovii, a GKS przegrał przy ulicy Bukowej w Katowicach z rzeszowską Stalą, sprawiając tym samym największą radość kibicom ze stolicy Podkarpacia, z którego to drużyny zmierzą się w spotkaniu decydującym o awansie.

 

Pierwszy z półfinałowych meczów rozpoczął się w Bytowie od bramki. Dośrodkowanie przyjezdnych głową do Kupowicza zgrał Zalepa, a chwilę później piłka zatrzepotała w siatce Macieja Gostomskiego. Miny kibiców zgromadzonych na stadionie krótko były jednak smutne, bo jeden z asystentów arbitra Pawła Malca dopatrzył się spalonego w akcji bramkowej. Mimo to, Resovia wyglądała na drużynę silniejszą i lepiej przygotowaną do walki o zaplecze Ekstraklasy.

 

Odpowiedź gospodarzy przyszła dopiero po 20 minutach. Fragment spokojnej gry wykorzystał Karol Czubak, który najpierw doskonale ustawił się w polu karnym, a potem, dzięki skutecznemu zastawieniu, obsłużył podaniem Ameyawa. Ten z ostrego kąta nie zdołał jednak trafić bramkę, od której chwilę później rozpoczynał grę Zapytowski.

 

W 36. minucie we własnym polu karnym nogi Sebastiana Zalepy zaatakował Haris Memić, ale sędzia pozostał niewzruszony na cierpienia rzeszowskiego obrońcy. Bez reakcji nie obyło się za to po drugiej stronie, kiedy to Ameyaw po rajdzie lewą stroną faulowany był przez Kubowicza. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Adrian Bielawski, ale strzelił tak, że Zapytowski mógł zapisać na swoim koncie skuteczną interwencję.

 

Druga część spotkania rozpoczęła się od roszad w zespole z Podkarpacia. Kontuzji doznał Mateusz Geniec, a w jego miejsce pojawił się Mateusz Kantor. Chwilę wcześniej Antkowiaka zmienił Twardowski. Efekty wprowadzenia świeżej krwi do niżej notowanego zespołu widać było jednak zaledwie parę minut. W tym okresie udało się stworzyć Resovii najgroźniejszą okazję w całym meczu. Po ciekawie rozegranym rzucie rożnym głową próbował Zalepa i tylko gibkość Gostomskiego pozwoliła gospodarzom zachować remis. Od tego momentu oba zespoły straciły jednak na impecie, a zamiast składnych i atrakcyjnych akcji, oglądaliśmy "rąbankę" w środkowym sektorze boiska.

 

Marazm trwał na boisku aż do gwizdka kończącego regulaminowy czas gry. Po nim piłkarze przystąpić mieli do dogrywki. Najpierw bliski wykorzystania błędu Zapytowskiego był Piotr Giel, ale jego strzał poszybował ponad bramką. Nie zdążyła minąć jeszcze minuta, a po drugiej stronie boiska w polu karnym faulował Memić (druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka) i sędzia wskazał na wapno. Jedenastkę na bramkę zamienił Radujl i Resovia była na najlepszej drodze do awansu do finału baraży.

 

Gol otworzył grę, dzięki czemu w ciągu najbliższych minut oglądaliśmy okazje po obu stronach. W 100. minucie głową strzelał Piekarski, a od wyrównania stanu gry dzieliły go zaledwie centymetry. Za moment na poprzeczkę strzał Krykuna zdołał wybić Gostomski. W międzyczasie w barwach gospodarzy na boisku pojawili się Rutkowski oraz Feruga i okazały się to zmiany bardzo znaczące. Bytovia, mimo osłabienia, wyglądała coraz groźniej, a okres przewagi wizualnej zwieńczony został golem. Na początku drugiej części dogrywki rzut wolny zza pola karnego doskonałym uderzeniem wykorzystał Feruga i na trybuny w pomorskim mieście ponownie wstąpił duch zwycięstwa.

 

Do końca nie padły już żadne bramki, więc o wygranym starcia w Bytowie zdecydować miała seria jedenastek. Więcej szczęścia mieli w niej na początku bytowianie. Kamilowi Radujlowi poślizgnęła się noga postawna, a piłka poszybowała daleko poza bramkę Gostomskiego. Za chwilę strzał Ameyawa obronił Zapytowski, ale sędzia dopatrzył się zbyt wczesnego wyjścia golkipera i karny musiał zostać powtórzony. Młody zawodnik Bytovii ponownie dał jednak pole do popisu dla Zapytowskiemu i w lepszej psychicznej sytuacji byli podopieczni Szymona Grabowskiego. Jak się później okazało był to kluczowy moment dla dalszego rozwoju wypadków w ósmej serii Gostomskiego pokonał Twardowski, a strzał Kwiatkowskiego obronił bramkarz Resovii i to on oraz jego koledzy cieszyli się z awansu do meczu decydującego o awansie do Fortuna 1. Ligi.

 

Bytovia Bytów - Resovia Rzeszów 1:1 k. 6:7 (0:0, 0:0)

Bramki: Feruga 107' - Radulj 95'

Bytovia Bytów: Gostomski - Deleu, Memić, Piekarski (100' Rutkowski), Liberacki - Ameyaw, Zawistowski, Lech (100' Feruga), Bielawski (78' Kwiatkowski)- Giel, Czubak

Resovia Rzeszów: Zapytowski - Adamski, Zalepa, Kubowicz, Domoń - Geniec (50' Kantor), Krykun (103' Feret), Radujl, Płatek, Hebel (96' Dziubiński) - Antkowiak (49' Twardowski)

Żółte kartki: Memić x2, Liberacki, Rutkowski, Feruga - Twardowski, Kantor, Zapytowski

Czerwona kartka: Memić

Sędzia: Paweł Malec (Łódź)

 

Spotkanie w Katowicach miało zupełnie inna specyfikę. Obie drużyny od początku przystąpiły do zmasowanego ataku, który trwał przez pierwsze dwadzieścia minut starcia. Pierwszy celny strzał oddał na bramkę Kaczorowskiego Adrian Błąd, który próbował swoich sił z dystansu. Zaledwie kilka minut później słupek ratował Bartosza Mrozka, który mógł mieć nie za wiele do powiedzenia przy uderzeniu Goncerza. Tempo piłkarzy po jakimś czasie przejęła jednak... pogoda. Aura z gwałtownością piłkarzy z pierwszych minut, zaatakowała stadion w Katowicach i zaczęła dyktować swoje warunki. 

 

Gwałtowną ulewę lepiej zdawali się wykorzystywać gospodarze, którzy coraz częściej meldowali się pod bramką rywali. Rzuty rożne wykonywane przez Błąda sprawiały duże trudności defensywie z Rzeszowa, a jeden z nich, po zamieszaniu, mógł zakończyć się bramką. Zamiast gola dla GKS-u, oglądaliśmy jednak bramkę przyjezdnych. Rzeszowianie pierwszy raz od dłuższego czasu wyszli z własnej połowy, a strzał z dalszej odległości oddał Michalik. Piłka odbiła się od jednego z obrońców i pokonała bezradnego Mrozka.

 

Druga bramka dla Stali, choć wyglądała zupełnie inaczej, to padła w bardzo podobnych okolicznościach. Znów lepiej wyglądali katowiczanie, znów oddali celny strzał na bramkę Kaczorowskiego, ale to rzeszowianie mogli cieszyć się ostatecznie z gola. Dośrodkowanie z czterdziestu metrów wykorzystał niepilnowany przez Kurbiela, Sylwestrzak i derby stolicy Podkarpacia w finale baraży wydawały się coraz bardziej prawdopodobne.

 

Chwilę później ten sam duet zmierzył się w pojedynku powietrznym, który dla obu skończył się nieszczęśliwie. Przez moment wydawało się nawet, że zarówno zawodnik Stali, jak i GKS-u stracił przytomność na skutek starcia. Wszystko zakończyło się jednak na rozcięciach opatrywanych już poza murawą, którą opuścić musieli obaj gracze.

 

Do ostatniego gwizdka, zagrzewani do walki przez miejscowych kibiców katowiczanie próbowali odwrócić losy meczu, ale nawet gdy udało się oddać Arkadiuszowi Woźniakowi niemal idealny strzał głową, fantastyczną interwencją popisał się 19-letni Kaczorowski.

 

GKS Katowice - Stal Rzeszów 0:2 (0:1)

Bramki: Michalik 31', Sylwestrzak 62'

GKS Katowice: Mrozek - Woźniak, Jędrych, Dejmek, Rogala - Gałecki - Kiebzak, Stefanowicz (57' Urynowicz), Błąd, Pavlas (65' Szwedzik) - Kurbiel (65' Wroński)

Stal Rzeszów: Kaczorowski - Sylwestrzak (66' Trznadel), Kostkowski, Szeliga, Głowacki - Kotwica, Reiman, Michalik (70' Jarecki), Plewka - Goncerz (71' Pieczara), Pląskowski

Żółte kartki: Reiman

Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin)